Abi's POV:
Obudziłam się kiedy Niall niósł mnie już do do mojego domu, a ja trzymałam się jego szyi. Najdziwniejsze jest to, że nie pamiętam zupełnie kiedy wyjechaliśmy, ani też jak znalazłam się w aucie. Powoli otwierałam oczy, kiedy on starał się otworzyć drzwi, które ku mojemu zdziwieniu nawet nie były zamknięte. Zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku, ale kiedy chciał już wychodzić zrozumiałam, że muszę wstać i podziękować mu za wszystko.
- Niall? - jeszcze z ochrypniętym głosem od spania odezwałam się do niego, a on zawrócił i spojrzał w moją stronę.
- Słucham?
- Dziękuję za...
- W porządku. Prześpij się jeszcze, ja spadam.
Pokiwałam głową i udawałam, że rozumiem, ale tak naprawdę chciałam żeby ze mną został. Musiało mi się wygodnie spać z nim, bo byłam już wypoczęta i zaraz po tym jak wyszedł zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia. Zauważyłam mój plecak na środku korytarza, dlatego w międzyczasie zaczęłam szukać mojego telefonu, żeby napisać na whhatsapp'ie do mojej paczki. Dosłownie przejrzałam każdą kieszonkę i nigdzie go nie było, przez co powoli zaczynałam wpadać w panikę no bo tylko ja jestem tak zdolna żeby w ciągu kilku miesięcy zgubić dwa telefony. Usłyszałam piszczenie czajnika, dlatego poszłam go wyłączyć i zaparzyłam sobie herbatę. Siedziałam przy stole i myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło kiedy nagle zaczął padać deszcz. Wiedziałam, że nie będzie to zwykła ulewa, ale pewnie jakaś konkretna burza bo niebo zrobiło się ciemne jakby zbliżał się wieczór, a jest przecież dopiero 8 rano. Moje serce zaczynało mocniej bić i wiedziałam, że zaraz będę biegała spanikowana po domu bo nienawidzę być sama kiedy za oknami szaleje burza. Sprawdzałam czy wszystkie okna są pozamykane, ale też szukałam słuchawek żeby móc je założyć i słuchać głośno muzyki kiedy będzie grzmiało.
- Cholera! - przeklęłam kiedy rozległ się głośny grzmot, a zaraz po tym przez niebo błysnął jasny piorun. Tego właśnie nienawidzę najbardziej i czuję, że zaraz się rozpłaczę bo nie ma nigdzie mojego telefonu, a słuchawki do laptopa jakby zapadły się pod ziemię. Wbiegałam do pokoju i nakryłam się cała kołdrą. Każdy kolejny grzmot sprawiał, że po moich policzkach spływała masa łez pomimo, że tego nie chciałam. Potwornie boję się burzy i to chyba nigdy się nie zmieni.
- No kurwa! - wrzeszczałam za każdym kolejnym grzmotem, ale przysięgam, że prawie dostałam zawału, kiedy kołdra sama zaczęła się unosić, żebym w końcu mogła zobaczyć twarz Nialla.
- Nie ładnie przeklinać Wilson.
- Nie mam ochoty na żarty.
Zatkałam uszy rękoma bo znów rozległ się potwornie głośny grzmot, a ja bałam się że może uderzyć w dom lub coś.
- Boisz się? - usłyszałam jego głos pomimo przyciśniętych do uszu dłoni i pokiwałam głową na 'tak'. Nie wiedziałam po co przyszedł, ale w tej chwili jedyne o czym myślałam to burza. Kiedy drugi bok mojego łóżka zaczął się uginać zrozumiałam, że kładzie się obok mnie, a kiedy poczułam jego dłonie na moich biodrach, które były tak zimne i przemoczone, że dało się je wyczuć przez koszulkę doszłam do wniosku, że jest szansa na przeczekanie tej burzy bez płaczu. Przyciągnął mnie do siebie i obrócił na bok, tak żebym mogła na niego patrzeć. Otworzyłam oczy, które do tej pory były zamknięte i dokładniej mu się przyjrzałam. Miał mokre od deszczu włosy, a jego policzki były lekko zaczerwienione. Jego bluza także do najsuchszych nie należała, ale nie miałam mu za złe, że cały mokry wszedł pod moją kołdrę. Kiedy jego wręcz lodowata dłoń dotknęła mojego policzka lekko wzdrygnęłam, ale nie przestawałam na niego patrzeć. On zresztą też nie zerwał ze mną kontaktu wzrokowego, tylko delikatnie wycierał dłonią moje łzy.
- To tylko burza.
- Dla ciebie, dla mnie to najgorsze co może być.
- Najgorsze? więc chyba jeszcze nie miałaś do czynienia z najgorszymi rzeczami na tym świecie księżniczko.
Księżniczko.
On nazwał mnie księżniczką.
Mój żołądek wariuje.
Zaraz umrę.
- Dobrze,więc po prostu nienawidzę burzy. Tych grzmotów, piorunów... - jak na złość zagrzmiało, jakby co najmniej połowa świata się zawaliła, a ja zamknęłam oczy i przeczekiwałam te okropne kilka sekund.
- Trzeba cię czymś zająć, żebyś nie myślała o pogodzie.
- Co konkretnie masz na myśli? - zapytałam nie wiedząc dokąd zmierza.
- Zagramy w dwadzieścia pytań?Ale...
-Ale co?
- Po każdym pytaniu ściągamy jakieś ubranie.
- Nie!
Chyba sobie żartuje?!
Mam tylko bluzę, cienką koszulkę i legginsy, do tego bieliznę i skarpetki. Starczy mi ubrań na trzy pytania, a ja na pewno nie zdejmę przy nim bielizny. Wiem, że widział już mnie w połowie rozebraną jakiś czas temu, ale teraz to co innego.
- Więc nie gramy. - uśmiechnął się. - Myślałem, że należysz do tych bardziej odważnych.
- Mówi to osoba, która jest ubrana na cebulkę, do osoby która jest przy niej prawie naga.
- Ty naga? Przecież masz rzeczy.
- Które wystarcza mi na max trzy pytania.
- Ja myślę, że spokojnie zadałabyś sześć, a może nawet siedem pytań.
- Ugh. Nie. Jesteś okropny.
Niby miałam miliony pytań już od dawna ułożonych w głowie, które chciałam mu zadać i znać na nie odpowiedź, a teraz nie mogłam żadnego z nich sobie przypomnieć. Taka okropna pustka, szmery obijające się o wnętrze mojej głowy.
- Masz do mnie aż dwadzieścia pytań?! - zapytałam widocznie zdziwiona, a wtedy poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Nie koniecznie tyle, ale chciałabym kilka rzeczy wiedzieć.
Wędrował ręką po moim ramieniu co sprawiało, że było mi cieplej, a przez to, że ciągle gapiłam się w jego oczy przestałam zwracać uwagę na to co działo się za oknem.
- Nie możesz zapytać bez tej całej gry i rozbierania się?
- Mogę, ale wtedy nie będzie zabawy.
- Po prostu zapytaj.
Przewrócił oczami i ja wiem, jestem wręcz pewna, że tak mu zostanie już kiedyś na zawsze. Przysunął się do mnie bliżej, a później przełożył swoje prawe kolano przez moje lewe udo, a ja doszłam do wniosku, że chciałby być przytulony. Przylgnęłam do jego ciała tak, że mógł przełożyć rękę przez moje ciało i oprzeć głowę na moich piersiach.
- Twoje serce tak fajnie bije. - dobrze, że tego nie widzi bo zapewne wyglądam jak jakiś zjeb ponieważ cieszę się sama do siebie i moje serce mięknie przez jego słowa. Włożyłam rękę w jego włosy i się nimi bawiłam, pomimo tego że były jeszcze wilgotne.
- Przyspiesza.
Ponieważ jesteś obok.
- Bo się boję.
Niall's POV:
- Przyspiesza. - powiedziałem lekko zadowolony, bo chciałem wiedzieć, że to ja tak na nią działam.
- Bo się boję. - cichutko wyszeptała mi do ucha, a wtedy mocniej ją przytuliłem. Jest tak idealnie zbudowana, że w każdej pozycji, zawsze kiedy jestem do niej przytulony jest mi wygodnie. Tego się nie spodziewałem, tego wszystkiego. Kiedy zobaczyłem jak cała się trzęsie, jak nie daje rady, jak bardzo rozdarta jest wewnętrznie, chciałem zabrać od niej cały ból. Mówię jak potłuczony, sam siebie nie poznaję, ale tak właśnie było i nadal jest. Nie wiem co ze mną zrobiła, ale czuję, że mój świat zmienił się przez nią, a może i dzięki niej?
- Śpisz? - znów usłyszałem jej głos i kurwa nawet jej głos jest idealny.
- Nie.
- Więc czemu się nie odzywasz?
- Myślę.
Przez chwilę była cicho, ale czułem jak jej serce jeszcze bardziej przyspiesza i nabiera głęboko powietrza. Za chwilę o coś zapyta, jestem pewien, ale jak zwykle się wstydzi.
- Abi wiem, że wstydzisz się zapytać. Po prostu zacznij mówić...
Prychnęła i czułem jak jej ciało lekko się porusza ze śmiechu, a kiedy się uspokoiła znów usłyszałem jej głos.
- Wiesz czasem chciałabym wiedzieć co myślisz...
- Teraz myślę, że jesteś straszną ciamajdą bo zgubiłabyś drugi telefon lub zamókłby od deszczu leżąc na przyczepie w pickup'ie twojego dziadka.
- Um?
- Zostawiłaś tam, przyniosłem ci go.
- Dziękuję.
Nie spodziewałem się kiedy jej usta dotknęły czubka mojej głowy i wtedy znów poczułem to cholerne uczucie w żołądku, które mam przy niej. Zacisnąłem mocno oczy bo to uczucie sprawia, że czuję się jakbym spadał z klifu w jakąś przepaść, a zarazem jest czymś bardzo przyjemnym.
- Dzisiaj jest Haloween.
- Wiem.
- Masz jakieś plany?
- Nie. Ale czuję, że ty jakieś masz.
- Tak i ty już też.
- Słucham?
- Mój ojczym ma darmowe wejściówki na przebieraną imprezę, gościem będzie Jessie J. Jest świetna, ma zajebisty głos, trochę z nią gadałem.
- Iii?
- I mogę zabrać kilka osób. Możesz zaprosić ludzi.
- Miało być kilka osób. - zaśmiała się, a ja wiem, że nikomu się do tego nie przyznam, ale wszystko co powiedziała ostatniego wieczoru trafiło we mnie jak pioruny z dzisiejszej burzy.
'Czuję,że się w tobie zakochuje, a to jest złe bo ty masz dziewczynę. Nie musisz tego odwzajemniać, ale ja po prostu chce ci oddać całe moje złamane serce,móc się z tobą chociaż przyjaźnić i widzieć jak jesteś szczęśliwy z nią... ' najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwzajemniam, ale to mnie kurewsko przeraża i za bardzo się tego boję, żeby zacząć cokolwiek.
Abi's POV:
- Niall musi coś do ciebie czuć! Nie zaprasza się jakiejś dziewczyny na imprezę kiedy jest się zajętym! - wrzeszczała Jenna na cały mój pokój, a Rose i Jason kiwali głowami, na znak że się z nią zgadzają.
- Jen zaprosił też pewnie kilka innych dziewczyn ze znajomymi i to dosłownie nic takiego.
- Czasem jesteś taka głupia Abi, że twoja średnia ze szkoły kompletnie do ciebie nie pasuje.
- Czy ty jesteś kurwa jakaś ślepa?! - wydarła się Rose, a ja przysięgam, że jeszcze kilka takich zdań a zmienię zdanie co do zabrania ich ze sobą na tą imprezę.
- Jak ją wreszcie przeleci to zrozumie, przestańcie pierdolić. - Jason jak zwykle powie coś bez sensu, ale dzięki temu prawie w 99% dziewczyny przestają mówić i patrzą na niego jakby się urwał z choinki. Jenna ukradła mi pomysł na kostium, dlatego obie jesteśmy kobietami kot, Rose jest czarownicą, a Jason to typowy wampir. Przed 18 Niall miał po nas przyjechać, ale trochę się spóźnił i chyba nawet wiem przez kogo. Obok niego siedziała już ta idiotka, która może się nazywać jego dziewczyną. Rano zachowałam się źle bo przecież on ma dziewczynę, a ja go przytulałam i pocałowałam, co prawda w czubek głowy, ale dla niektórych to już zdrada. Całe szczęście, że jego mercedes miał 7 miejsc bo nie mogłabym patrzeć na nich z bliska .Chciałam wsiąść na sam tył, ale tam już ktoś siedział i zajmował dwa miejsca. Dopiero jak uważniej się przyjrzałam poznałam twarz Louisa i zaczęłam go budzić.
- Um Lou? Zajmujesz moje miejsce. Hej? - starałam się go obudzić, ale kiedy już otworzył oczy jego błędne spojrzenie doprowadziło mnie do śmiechu. Przesunął się trochę, dlatego wreszcie mogłam usiąść.
- Nienawidzę suki. - otwarłam szerzej oczy i na niego spojrzałam bo nie wiedziałam, dlaczego mnie oraża.
- Huh?
- Ej nie o ciebie mi chodzi. - wskazał palcem na przednie siedzenia, a później przewrócił oczami. - Jest taką typową kurwą, że gdyby nie była dziewczyną mojego przyjaciela, prawdopodobnie zamknąłbym ją w jakimś psychiatryku.
- Jest aż taka zła?
- Gdybym był miły powiedziałbym,że nie, ale jestem szczery i mówię tak.
Zaśmiałam się na jego słowa, ale później w sumie zrobiło mi się trochę żal Nialla, a nie powinno bo w końcu sam sobie ją wybrał. Kiedy już dojechaliśmy i wysiadłam przy pomocy Lou w przyciemnianych szybach zobaczyłam swoje odbicie. Byłam lekko zaczerwieniona, a moje oczy jakoś dziwnie lśniły. Nie umiałam przyznać się przed samą sobą jak cholernie się cieszę z tego balu. Sądziłam, że spędzę ten wieczór samotnie przed telewizorem, albo czytając jakąś książkę.Niezwykłą atmosferę balu można było wyczuć już na samym wejściu, kolorowe lampki oświetlały wejście, dynie, czarne koty i inne straszne rzeczy sprawiały, że chciałam już wejść do środka. Myślałam, że będziemy musieli czekać w kolejce, ale Niall zaprowadził nas do tylnego wejścia i obyło się bez czekania. W środku była już masa ludzi, ale kiedy weszliśmy po schodach na jeden z balkonów zrobiło się mniej tłocznie, bo tam mieli wynajęte loże bardziej wpływowi pracownicy, a zatem i ojciec Nialla. Przy okrągłym stole siedział Liam w stroju batmana, Zayn przebrany za Edwarda Nożycorękiego, Jade (nie mam pojęcia dlaczego też tutaj jest) przebrana za księżniczkę Dżasminę, no i Harry, który prawdopodobnie jak Jason zapragnął być wampirem. Dopiero teraz zauważyłam, że Louis to Super Mario,a Niall jest przebrany za Supermena. Horan stanął obok mnie, a ja wzięłam głęboki oddech i dyskretnie na niego spojrzałam. W tym momencie prowadzenie z nim rozmowy wymagało ode mnie nie lada wysiłku. Sam nie wiedziałam, o czym mam zacząć z nim rozmawiać, to było wręcz krępujące.
- Wyglądasz... um.. – Zawiesiłam na chwilę głos.
Tak cholernie seksownie, zajebiście, jesteś mega przystojny, mam na ciebie ochotę, jesteś piękny...
W ostateczności zdecydowałam się, na standardowe stwierdzenie.
-Podoba mi się, jak dziś wyglądasz.
Uniósł brew. Czyżbym go zaskoczyła? Nie odzywał się, aż w końcu z zawadiackim uśmiechem zaczął temat.
- Chodzi tylko o to, że w tym kostiumie wyglądam dobrze?
- A co jeśli powiem, że tak?
- Kupię cały zapas i będę się tak ubierał każdego pieprzonego dnia.
-To byłoby głupie. - fuknęłam w jego stronę i przewróciłam oczami.
- Możliwe, ale podobałbym Ci się.
Paliło mnie w gardle, czułam tam wręcz ogień. Moje policzki zapewne płonęły tak samo, ale całe szczęście, że na sali jest ciemno i na pewno tego nie zauważył.
- Pasujesz dzisiaj na partnerkę Liama.
- Um no tak.
- Fajnie. - patrzył na zawartość swojego kubka z alkoholem i wierzchem kciuka błądził po jego powierzchni. W końcu wyciągnął go w moją stronę, więc upiłam łyk i oddałam mu go z powrotem. Louis dziwnie na nas patrzył i wykonywał podejrzane ruchy oczami, dlatego usiadłam obok niego.
- To wszystko jest takie popieprzone.
- Co? - nie wiem czy jest na haju, czy może też jest pijany, ale nie rozumiem o co mu chodzi.
- Oboje z Horanem zjadacie się wzrokiem, a żadne z was nic z tym nie robi.
- Um tak tylko przypominam, że on ma dziewczynę.
- Która jest...
- Nie kończ.
- Co z wami jest nie tak? Może potrzebujecie nutki zazdrości jak Liam i Jenna, żeby zrozumieć co do siebie czujecie?
Co on kurwa właśnie do mnie mówi? Jenna i Liam? Co się tu do jasnej cholery dzieje? Rozejrzałam się dookoła, ale właśnie dopiero wtedy zauważyłam, że nigdzie ich obok nas nie ma. Spojrzałam na Lou i czekałam na wyjaśnienia.
- Udawaliśmy, że ze sobą kręcimy, żeby sprawdzić czy Liam będzie zazdrosny o nią i niemal nie straciłem zębów w noc kiedy uciekłaś.
- Słucham?
- Wiesz jeśli mam być szczery to Jen świetnie to wymyśliła, a teraz jak widzisz jest szczęśliwa.
- No właśnie nie widzę, ale zabije ją jak tylko pojawi się na mojej drodze.
Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Niall stoi ze swoją dziewczyną przy barierce. Jest do niego przyklejona niczym glonojad do szyby akwarium, a to sprawia, że moje oczy mają ochotę zostać uniesione i wywracać się na każdy jej ruch i gest.
- Miałeś kiedyś tak, że myślałeś, że znaczysz coś dla kogoś, a później okazywało się, że jesteś jedną z wielu osób, z którymi ta osoba rozmawia i mówi takie same rzeczy i że tak naprawdę jesteś dla niej nikim?
- Kogo masz na myśli?
- Ogólnie. Po prostu nie jestem dla kogoś ulubioną osobą, nie jestem tym pieprzonym pierwszym wyborem. Ludzie mówią mi, że wiele dla nich znaczę, że jestem wyjątkową osobą w ich życiu, aleja wiem, że zawsze znajdzie się osoba, którą wybiorą i to nie będę ja.
- Domyślam się, że chodzi tu o Nialla.
- Ugh. Bo to jest kurwa tak, że nie jesteśmy razem ani nic, ale kiedy widzę go z nią to mam ochotę wziąć ją za głowę i jebnąć w ścianę.
- Auććć. Jesteś szalona, a jeszcze nic nie wypiłaś. Mogę ci coś zdradzić w tajemnicy?
- Pewnie. - zaczęłam popijać jakiegoś drinka i wsłuchiwałam się w to co mówi od czasu, do czasu zerkając na Nialla.
- Niall był zwykłym skurwielem. Nie bawił się w uczucia i nigdy one go nie obchodziły, jedyne co się dla niego liczyło to kolejna laska do kolekcji ze złamanym sercem. A nagle pojawiłaś się ty. Cicha, szara myszka, stojąca zawsze na uboczu i niczym się nie wyróżniająca. Zgaduję, że miałaś być kolejną ofiarą Horana, ale widzę, że jest inaczej.Zamiast cię uwodzić jak każdą inną, on z tobą rozmawia, prawi ci komplementy, robi wiele rzeczy, których wcześniej by nie zrobił dla dziewczyny.
- Pomimo wszystkiego co powiedziałeś przypominam po raz drugi. Niall ma dziewczynę.
- Wiesz jakie jest moje zdanie w tej sprawie? - pokręciłam głową na znak, że nie mam zielonego pojęcia o czym mówi, a później znów upiłam łyk i słuchałam. - Myślę, że jest z nią żeby nie zranić ciebie.
- Huh?
- Musi czuć coś do ciebie, coś czego się boi i woli złamać serce innej bo to na niego w żaden sposób nie wpłynie, zranienie ciebie widocznie jest dla niego czymś złym i nie chce tego.
- Nie chce mnie ranić i jest z nią? Bzdura.
- To mniej boli, niż gdyby złamał ci serce będąc z tobą.
Przeprosił mnie i udał się do łazienki, a ja trochę myślałam nad tym co powiedział. Nie wiedziałam ile jest w tym prawdy i czy powinnam mu wierzyć bo jest już nieźle wstawiony, ale jednak jakaś cząstka mnie chciała, żeby to była prawda. Zapowiedzieli Jessie J, dlatego zeszłam na dół żeby być bliżej sceny i zabrałam zimny ogień, który każdy dostawał schodząc po schodach. Zauważyłam Rose i Liama, a później idącą do nich Jen. Podeszłam więc do nich i najpierw uściskałam nową parę, a później stanęłam blisko Rose.
- Jutro nie będę taka miła i zabiję cię, że o niczym mi nie powiedziałaś.
- Nikt nie wiedział. - oburzyła się Rose i posłała im środkowy palec.
- Jestem teraz szczęśliwa, nie bądźcie źli.
I kiedy Liam ją przytulił, nie mogłam się gniewać bo jej oczy tak błyszczały i dawał jej tyle radości, że to było wręcz cudowne. Powoli zgasły światła, a później na środku oświetlony został jeden punkt. Na platformie na scenę wjechała Jessie, a później zaczęła swoją przemowę.
- Nie dali mi zbyt wiele czasu, więc zaprezentuje dziś tylko dwie piosenki. Tak Patrick o tobie mówię, nie dasz mi zaszaleć.
Zapewne mówiła do managera klubu, na którego skierowały się wszystkie spojrzenia kiedy to mówiła, na co on tylko wzruszył ramionami i gestem dłoni kazał jej kontynuować.
- Jako pierwszą piosenkę chciałabym zaśpiewać mój utwór z ostatnich kilku dni. Nie jest tak całkiem mój, bo pewien młodzieniec wniósł wiele od siebie, no dobra może prawie całość ale shhh. - zatkała usta jednym palcem i się zaśmiała. - Także chciałabym podziękować Niallowi, z którym miałam przyjemność chwilę porozmawiać, a później coś napisać. I zazdroszczę też jego dziewczynie, bo tekst jest świetny i musiał się inspirować uczuciami do niej.
W tej chwili moje serce zamarło, a ja wyłapałam go w tłumie wzrokiem. Był wysoki i jego blond grzywa znacznie górowała nad większością zgromadzonych, dlatego znalezienie go nie było jakimś dużym problemem. Stał z nią. Pewnie trzymał ją za rękę, bo ona bacznie się mu przypatrywała. Starałam się powstrzymać łzy, bo tak cholernie chce być nią. Chcę, żeby o mnie napisał piosenkę i chce być dla niego ważna. Teraz słowa Lou zupełnie nie mają sensu i ta impreza jest dla mnie skończona.
- Flashlight proszę państwa, zaczynamy.
When tomorrow comes / Kiedy nadejdzie jutro
I'll be on my own /Będę całkiem sama
Feeling frightened of / Czując przerażenie
The things that I don't know / Rzeczami,których nie znam
Niall patrzył na scenę i śpiewał, albo tylko ruszał ustami razem z Jessie znając cały tekst na pamięć.
And though the road is long / I chociaż ta droga jest długa
I look up to the sky / Spoglądam w górę,na niebo
In the dark I found, I stop and I won’t fly / W ciemności,którą odkryłam zatrzymuję się i nie odlecę
And I sing along, I sing along, then I sing along / I śpiewam,śpiewam,potem śpiewam
- Odpalcie zimne ognie i machajcie w rytm piosenki.
Melodia grała, a każdy zajął się odpalaniem. Czekałam, aż Rose odpali swój patyczek i będę mogła zobaczyć błyszczące iskierki. W końcu udało mi się odpalić mojego zimnego ognia i usniosłam go do góry,a chwilę później zaczął się refren.
I got all I need when I got you and I / Mam wszystko, czego potrzebuję,gdy mam Ciebie i ja
I look around me, and see sweet life / Patrzę dokoła siebie i widzę słodkie życie
I'm stuck in the dark but you're my flashlight / Jestem uwięziona w ciemności,ale Ty jesteś moją latarnią
You're gettin’ me, gettin’ me through the night / Pomagasz mi,pomagasz mi przetrwać tę noc
Can’t stop my heart when you shinin’ in my eyes / Nie mogę zatrzymać swojego serca,gdy świecisz mi w oczy
Can’t lie, it’s a sweet life / Nie mogę skłamać,to słodkie życie
I'm stuck in the dark but you're my flashlight / Jestem uwięziona w ciemności,ale Ty jesteś moją latarnią
Z każdą kolejną linijką piosenki byłam równocześnie zachwycona i załamana. Chciało mi się coraz bardziej płakać, ale nie mogłam tak przy wszystkich.
I see the shadows long beneath the mountain top / Widzę cienie daleko pod szczytem góry
I'm not the afraid when the rain won't stop / Nie boję się czasu,kiedy deszcz nie ustaje,
Cause you light the way / Bo rozjaśniasz tę drogę
You light the way, you light the way / Rozjaśniasz drogę, rozjaśniasz drogę
Nie wytrzymałam i wybiegłam z sali. Jestem słaba wiem, ale to za dużo. Nie mogę uwierzyć, że tak zależy mi na kimś, dla kogo jestem nikim. Wybiegłam przed klub. Było już późno dlatego ulice były prawie puste, a odgłos tupania moich szpilek rozchodził się po mieście. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam płakać jak małe dziecko, bo jestem tak bardzo beznadziejna, że nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak bezwartościowa teraz się czuję. Niepotrzebnie zrobiłam sobie makijaż bo pewnie teraz wszystko spływa razem z moimi łzami, a plus tego wszystkiego jest taki, że dzisiaj jest Halloween i większość pomyśli, że tak właśnie mam wyglądać.
- Abi? W porządku?
Kurwa po co tutaj przyszedł?!
- Nie udawaj, że cię to obchodzi! Idź do swojej dziewczyny!
Usiadł po turecku na ulicy, tak że prawie kolanami dotykał moich stóp. Słyszałam jak pociera dłońmi o twarz i głośno oddycha.
- Nigdy nic mnie nie obchodziło... Ale teraz obchodzi. Bardzo. I ciągle kurwa obchodzi okay?
Odwróciłam się do niego, bo nie wiedziałam za bardzo dokąd zmierza jego wypowiedź. Patrzyłam mu w oczy, ale on unikał mojego wzroku. Robił wszystko żeby na mnie nie spojrzeć, jakby bał się, że to wszystko co chce powiedzieć zostanie przeze mnie skrytykowane.
- Ja wiem, że to dziwne, ale... Kiedy patrzę na ciebie i widzę, że jesteś smutna, myślę jak mógłbym cię pocieszyć. Zastanawiam się, czy może powinienem przytulić twoje małe ciałko.Myślę czasem jak przyjemna w dotyku jest twoja skóra. Myślę jak piękna i urocza jesteś kiedy nie wiesz jak mnie o coś zapytać. Coraz częściej przyłapuję się na myśleniu o rzeczach związanych z tobą. I kurwa chce cię. Ale nie wiem na czym stoję, ja... Nie wiem czy ty chcesz. Nie wiem czy ja umiem dać ci to, czego ty chcesz. Ale wszystko czego chce to być z tobą, tylko boję się, że nie podołam temu.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami bo... Do kurwy to było takie urocze. I dokładnie opisał to, co czuje i to jest słodkie.
- Od kiedy tylko cię spotkałem, zazwyczaj chciałem...Więcej czasu. Więcej czasu spędzonego z tobą.- mówił z takim przekonaniem, walczył sam ze sobą. Chciał czegoś, ale się bał, tak samo jak i ja.
- Czy mogłabyś... Znaczy czy zostanie..
Przysunęłam się do niego, po czym wdrapałam się na jego kolana. Ścisnęłam go tak mocno, że możliwym jest, że przez chwilę nie mógł oddychać. Dotknęłam moim policzkiem, jego policzek i chciałam zatrzymać czas.
- Odpieprz się w tej chwili od mojego chłopaka dziwko!
Szła rozpędzona w naszym kierunku, a kiedy tylko zdążyłam wstać rzuciła się na mnie. To był odruch obronny bo zaczęłam okładać ją pięściami, a Niall szarpał nas obie i starał się rozdzielić. Żadna z nas nie chciała dać za wygraną, dlatego kiedy starał się trzymać jedną z nas, to ta druga atakowała. Czułam, że mój prawy policzek piecze jak cholera, a to wszystko przez to, że paznokciami przesunęła po całej jego długości. Poczułam też jak szarpie mnie za włosy, a następne co pamiętam to odgłosy radiowozu. Ona stała już oszołomiona w miejscu, a moje ciało nabrało tyle energii, że uderzyłam ją w nos, a później schyliłam się do wysokości kolan bo pięść zaczęła mnie potwornie boleć. Osunęła się na kolana i trzymała za nos, a później zobaczyłam, że po jej dłoni płynie krew.
Boże co ja narobiłam?
Po chwili pojawili się przy nas policjanci i kiedy ją zakłuwali w kajdanki, nawet czułam się rozbawiona i chyba wygrana, ale po jakimś czasie to spotkało też mnie. Usadzili nas na tyle samochodu, a później siedziałyśmy już w osobnych celach na komisariacie. Matka mnie wydziedziczy, później zabije, a na końcu poćwiartuje i wrzuci do morza. Nie mogę uwierzyć, że aż tak mnie poniosło i że właśnie siedzę w jebanym więzieniu, za bójkę z tą idiotką. Łóżko w celi jest okropnie niewygodne, a siedzę tutaj jakieś dwadzieścia minut. Te pręty wbijają mi się w tyłek i jest mi zimno, a nawet nie mogłam zadzwonić do kogokolwiek żeby mnie stąd wyciągnął. Jeżeli zadzwonię do matki to mogę się pożegnać z życiem, ale liczę że ojciec nie będzie aż tak surowy. W końcu tylko się broniłam racja?
- Abigail Deirdre Wilson?
- Tak to ja.
Wstałam i podeszłam bliżej krat.
- Wpłacili za ciebie kaucję, możesz wyjść.
O mój boże czyli rodzice już wiedzą. Teraz chyba jednak wolałabym tutaj zostać, niż się z nimi konfrontować. Policjant oddał mi moje rzeczy, a później wskazał na drzwi wyjściowe, dlatego pchnęłam je, ale kiedy za nimi zobaczyłam Nialla nie byłam w stanie ukryć zdziwienia.
- Co ty tutaj...
- Wpłaciłem kaucję, żebyś mogła wyjść z pudła bokserko. - zaśmiał się zakładając na moje ramiona swoją kurtkę i przyciągając mnie do siebie.
- Nie jesteś kurwa zabawny.
- O mój boże jak ty przeklinasz. Więzienie tak bardzo cię zmieniło.
Śmiał się jeszcze bardziej, a mnie jego żarty w ogóle nie bawiły. Walnęłam go w ramię, a później szłam przed siebie, żeby jak najszybciej opuścić to miejsce. Dogonił mnie, a później zatrzymał i obrócił w jego stronę.
- A może jakieś dziękuję hm?
- Dzięki.
- Spoko. - zagryzł wargę, a następnie chwycił mnie za dłoń, którą wcześniej uderzyłam jego dziewczynę i pocałował zranione miejsce. - W sumie to było mega.
- Co?
- Widok bijącej się o mnie dziewczyny...
- Nie biłyśmy się o ciebie, ale poza tym... Ugh ta, nieźle skopała mi tyłek.
- Ona? Miałem na myśli ciebie.
Że co proszę?
Jeśli sobie żartuję to go zabije, bo własnie moje serce przyspieszyło do jakiś 200 uderzeń na minutę.
- Walczyłaś jak rasowa bokserka.
- Ona zaczęła, ja się broniłam. A ty zachowałeś się jak skurwiel, nie zabierając jej ode mnie! Nienawidzę cię!
- Nazywasz mnie skurwielem? Tak? A wiesz jaka jest prawda?!
O cholera zdenerwowałam go.
- Prawda jest taka, że właśnie takiego skurwiela potrzebujesz.Potrzebujesz faceta, który nie będzie się bał przycisnąć cię do budynku pośród tłumu ludzi, na środku miasta i zacząć całować. który będąc pod wpływem lub na haju, zabierze cię na miasto w deszcz. potrzebujesz kogoś, kto będzie tak chamski, sarkastyczny i szczery do bólu, że aż pociągający. Tak wkurwiający i zaborczy, że aż intrygujący... Więc nie pierdol mi, że mnie nienawidzisz i że jestem skurwielem, bo to wszystko właśnie cię do mnie ciągnie!
- Myślisz, że to wszystko jest takie proste!?
- Przestań wszystko analizować i nad wszystkim się zastanawiać! Po prostu idź, rób coś! Jeśli czujesz się dobrze i jesteś szczęśliwa rób to dalej,jeśli nie, to po prostu zapomnij o tym i odejdź robiąc coś innego.
W takim razie dobrze.
Okey kurwa.
Podeszłam do niego i zaczęłam go całować z ogromną zachłannością. Sama siebie aż zdziwiłam,ale robiłam to czego chciałam w tamtej chwili, robiłam coś co sprawiło mi przyjemność. Trzymał w dłoniach moją twarz, a kiedy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnął się zadziornie i złożył pocałunek na moim nosie.
- No i pięknie.
Wsiedliśmy do samochodu, a kiedy ruszył poczułam jak jego dłoń wędruje po moim ramieniu,aż w końcu zabrał moją rękę i złączył ze swoją. Trzymał ciasno nasze palce, jakby się bał, że mogę wyrwać moją dłoń z jego uścisku. Na początku chciałam uwolnić dłoń z jego uścisku, ale to było tak przyjemne, to było to... To co chciałam od zawsze poczuć. Jak to jest, kiedy ktoś trzyma cię za rękę podczas jazdy. Spojrzałam na nasze złączone dłonie. Moja ręką w porównaniu z jego była taka malutka, że prawie nie było jej widać. Zmieniał biegi podczas jazdy, ale nie puszczał mojej dłoni,a ja się rozpływałam. To było najlepsze uczucie kiedykolwiek! Nie powiem mu przecież tego, bo nie może wiedzieć, ale ja biorę z tego ogromną przyjemność.
- Chcę cię chronić i sprawić, że będziesz czuła się bezpiecznie. - powiedział tak nagle, przerywając ciszę panującą między nami.
- Nie potrzebuje ochroniarza.
Kurwa,jakim cudem on może być tak wspaniały i tak dziwaczny zarazem? Wyprostował się w fotelu kierowcy, po czym pokręcił głową i z uśmiechem na ustach na mnie spojrzał.
- Doskonale wiesz, że nie o to chodzi damska wersjo Rocky'iego Balboa.
- To o co?
- Po prostu chce... - zamilkł na chwilę. - Chce być dla ciebie osobą, dzięki której będziesz mogła uciec od problemów całego świata...
Cholera on musi być na haju.
- Jesteś tą osobą. - spuściłam głowę, bo nie łatwo mi jest mówić o tym co czuje, a on zatrzymał auto.
Zaczął szturchać moje ramię, a ja zrozumiałam, że wszystko co przed chwilą wydawało się prawdziwe było tylko krótkim snem. Okazało się, że jesteśmy już pod moim domem więc musiałam się zbierać i wysiadać. Zabrałam moją torebkę z tylnych siedzeń, a później otworzyłam sobie drzwi i wysiadłam z samochodu.
- Mogę zostać? - krzyknął z samochodu i zaskoczył mnie swoim pytaniem, więc tylko wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu samemu wybrać czy chce zostać,czy też nie. W ostateczności poszedł za mną i po kilku minutach byliśmy już w moim pokoju. Zapaliłam lampkę nocną i zdjęłam moje buty, po czym rzuciłam torebkę na łóżko.
- Pierwsza zajmuję łazienkę.
- Twój dom, twoje zasady.
Zdjął swoje buty, a później położył się na moim łóżku. Kiedy wyszłam już wykąpana z łazienki i w mokrych włosach, on siedział patrząc się na drzwi od mojej łazienki. Miałam na sobie piżamę, ale kiedy mi się tak przyglądał czułam, jakbym stała przed nim naga.
- Co?
- Nic.
Uśmiechnął się i mijając mnie poszedł do łazienki, a ja miałam czas żeby trochę wysuszyć włosy, zdążyłam je osuszyć ręcznikiem i wyczesać, kiedy wyszedł w samych bokserkach myjąc zęby moją różową szczoteczką.
- Zdecydowanie powinnaś zmienić motyw i kolor szczoteczki do zębów.
- To, że jest czerwona różowa i ma napis, sprawia że łatwiej mogę ją znaleźć.
- Ale to twoja łazienka i w kubku jest tylko twoja szczoteczka?
- Zamknij się i idź się myj.
Rzuciłam w niego ręcznikiem, ale po jakiś pięciu minutach znów wrócił. Całe szczęście leżałam już pod kołdrą i nie mogłam się doczekać kiedy zasnę.
Niall's POV:
Leżała zawinięta kołdrą, niczym motyl w kokonie. Wiedziałem, że strasznie ciężko mi teraz będzie zabrać jej choć skrawek jej okrycia, ale położyłem się obok i powoli zacząłem się do niej przysuwać. Położyłem rękę na jej plecach, na co ona tylko się poruszyła, ale później znów udawała, że śpi. Położyłem się więc na jej plecach, ale starałem się tak rozplanować rozkład ciężaru mojego ciała żebym nie zrobić jej krzywdy. Zaczęła chichotać, a później chciała się obrócić więc jej pozwoliłem.
- Chcesz mnie udusić?
- Nie.
- Więc jaka jest prawda?
- Prawda? Prawda jest taka, że cię lubię. Bardzo. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, że się uśmiecham. Jesteś mądra, inna, chwilami zwariowana i dziwna...
- I dlatego właśnie przed chwilą próbowałeś mnie zgnieść? - nadal mówiła przez śmiech i zaraz kurwa oszaleję, bo uwielbiam to w niej. Zszedłem z niej i wszedłem pod kołdrę, będąc w samej koszulce i bokserkach. Zgasiła lampkę nocną, ale w pokoju było już na tyle widno, że mogłem patrzeć jej w oczy. Muszę być nadal na haju bo właśnie dotykam jej policzka, a wiem, że będąc trzeźwym i ze świeżym umysłem nie zrobiłbym tego, tylko starałbym się zachowywać bezpieczną odległość.
- To jest szalone... - ściągnęła powieki, a ja wiedziałem, że cholernie zdziwi ją to co zaraz jej powiem. - Nawet nie wiem kiedy stałaś się dla mnie taka ważna. To jest jak oglądanie śnieżycy, kiedy te wszystkie płatki spadają z nieba a ty nie zdajesz sobie sprawy jak one się łączą, aż w końcu cały twój trawnik jest nimi pokryty. Wszystkie te małe rzeczy musiały się połączyć i jesteś moją śnieżycą księżniczko.
Dotknąłem jej ramienia, a później wyczułem, że ma gęsią skórkę, musiało jej być zimno, a ja zabrałem jej praktycznie połowę kołdry.
- Zimno ci? Bo masz gęsią skórkę.
- To nie przez zimno, tylko przez ciebie. - jej cichutki głos, ledwo co mogłem usłyszeć w jej pokoju.
Kurwa.
Przycisnąłem jej ciało do mojego, a ona położyła swoją dłoń na moim policzku i przerzuciła lewą nogę przez moje biodro. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i gładziłem plecy,a jej ciało zaczynało się coraz bardziej trząść. To tak cholernie przyjemne patrzeć, a raczej czuć jak mój dotyk na nią działa, jak ja na nią działam.
- Niall, ale ty masz dziewczynę. My... - przełknęła głośno ślinę i wróciła do wyjaśnień, kiedy ssałem skórę na jej szyi. - My możemy się tylko przyjaźnić.
- Chce żebyś była moja. Samolubnie, bezmyślnie moja. Bo jak można się tylko przyjaźnić z osobą, którą chcesz non stop pieprzyć?
----------------------------------------------
kurwa nie dość, że krótki to jeszcze beznadziejny -___-
przepraszam poważnie, ale nie miałam za grosz weny, do tego mało czasu bo w chu* nauki i jeszcze wesele miałam w ten weekend i jakoś tak to wszystko wyszło :(
zjebałam i się przyznaje, ale może następny będzie lepszy :)
poza tym....
Ja nie wiem jak mam Wam dziękować za to wszystko bo to dzięki Wam czuję się tak cholernie dobrze i jestem taka szczęśliwa widząc, że podoba się Wam moje ff *o*
To jest najlepsze uczucie na świecie przysięgam!!!! <3
Teraz muszę napisać, że następny rozdział pojawi się dopiero po 8 lipca bo mam sesję i muszę ją zdać, dlatego nie będę miała czasu na pisanie :(
Do napisania,
pozdrawiam.
xoxo
P. S. Zapowiedź 17 rozdziału już niedługo #HPIAff na twitterze :) a no i nie sprawdzałam rozdziału więc pewnie jest masa błędów :/
P. S. 2. KOCHAM WAS BARDZOOOOOOOOOOOO <3
Moim zdaniem rozdział jest zajebisty :D życzę weny <3
OdpowiedzUsuńJa to uwielbiam ksbsjsjs
OdpowiedzUsuńI chuj, skurwiel musiał być na haju. Jezu
Louis powinnien zarywac do Abi, bu Niall sie wkurwil dkdnidbdjd
Moze Niallowo udalo by sie wybic zabki Lou bo Liamowi sie nie udalo ahha
Kocham
@qidrauuhl
GENIALNE
OdpowiedzUsuńUMIERAM
JESTES NAJLEPSZA OLCIA
+ SKAD ZNAM TEN CYTAT ' CHCE ZEBYS BYLA MOA, SAMOLUBNIE(...)
Z Prologu NATALKA :P
UsuńŚwietny jest <3 Mam nadzieję ,że następnego dnia ,ten kretyn nie będzie wszystkiego cofał ,bo teraz jest na haju XD Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńCUDO I JESZCZE RAZ CUDO.Kiedy następny? Pozdrawiam ♡♥♡♥:*
OdpowiedzUsuńTo jest genialne! :3
OdpowiedzUsuń