środa, 7 stycznia 2015

1. "Owszem jest duży, mogłabyś mieć odruch wymiotny, ale zdarza się."


To był jeden z niewielu dni, które rozpoczęłam z uśmiechem.  No wiecie...  Wstajesz i chce ci się iść do szkoły,  kochasz świat i życie.  Ugh.  Oczywiście żartuje.  Nie miałam ochoty iść i przebywać równe 7 godzin wśród tych idiotów, ale jedyne co mnie motywowało,  to fakt,  że miałam dzisiaj mieć francuski, a nasz profesor jest cholernie przystojny. Jedyne co pomyślałam otwierając oczy, to 'kurwa', a potem zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki,  przebrałam się i umalowałam, a włosy związałam w kucyk. Wiedziałam, że dzisiejszy dzień to będzie jedna wielka katastrofa, bo znowu będę się zmuszała do słuchania tego całego gówna na zajęciach, ale musiałam tam iść wbrew mojej woli. Chciałam wziąć telefon, ale zapomniałam że wczoraj ktoś w tramwaju mi co zwinął.  Żyję dosłownie jak jakieś prehistortczne stworzenie, nie mając kontaktu ze znajomymi.  Budzik wskazywał 7.36 więc miałam jakieś cztery minuty na  zabranie plecaka i wybiegniecie na szkolny autobus.  Ledwo co, ale jednak zdążyłam.  Na tyle siedział już Jason i machał mi, od kiedy wsiadłam do autobusu.
- Abigail.
-Jason.
-Miło Cię widzieć przyjaciółko.
-Ciebie również mój zacny przyjacielu.
Usiadłam obok niego splunęłam na dłoń i przywitałam się z nim podając  rękę. Zaczął się śmiać, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.
-Bawi Cię coś?
-Tak Ty kretynko.
-No?! -podniosłam palec do góry. - Uważaj na słowa kutasiarzu.
-Abi ile razy mam powtarzać, że się Ciebie nie boję?
-Pokonam Cię i wtedy zrozumiesz?
-Co zrobisz?  - mówił przez śmiech.  - Jesteś taka malutka.
-Nie moc,  a technika kolego.
Walnęłam go w ramię, a on zaczął je masować i udawać,  że naprawdę go zabolało. Przewróciłam tylko oczami i oparłam głowę na jego ramieniu patrząc przez okno. Czekałam, aż dojedziemy do miejsca,  w którym zawsze wsiada Jenna. W końcu zobaczyliśmy ją i zaczęliśmy do niej machać jak to mieliśmy w zwyczaju. Potem znów splunęliśmy z Jasonem na swoje dłonie,  żeby później podać je Jen.
-Ugh.  Mówiłam już, że to obrzydliwe? -powiedziała siadając obok mnie.
-Wiesz, nie mowilaś tak kiedy miałaś siedem lat i to wymyśliłaś.
-No właśnie miałam SIEDEM lat.
-W sumie to teraz masz 18,  a różnicy nie widzę. -odezwał się Jason a ja wybuchłam śmiechem.
- Ble ble a ja różnicy nie widzę. - Jen starała się go przedrzeźniać. - Spierdalaj kutasie.
- Też Cię kocham.
-Aw doprawdy jesteście uroczy, ale ruszać dupska wysiadamy.
Przed szkołą zebrało się dość spore zbiorowisko uczniów,  ale przez ten tłum można było usłyszeć naszą dyrektorkę mówiącą do kogoś. Chciałam podejść bliżej żeby usłyszeć o co chodzi, a skończyło się na tym, że stałam centralnie na przodzie patrząc na dyrektora i Nialla Horana szkolnego bad boya od siedmiu boleści.
-Mam już dość twoich wyglupów Horan, nie chce ale będę  musiała wymyślić ci porządną karę, żebyś więcej razy nie wtykał nosa w nie swoje sprawy.
-Ja przynajmniej wtykam nos w nie swoje sprawy,  a nie w tyłek naszego profesora od historii.
Nie lubiłam go, ale to akurat było zabawne.  Każdy wiedział,  ze dyrektorka na boku kręci z panem Clarkiem, ale w końcu oboje wolni więc kto im broni. Mogliby jednak pieprzyć się w bardziej normalnych miejscach, a nie w szkole. Zaczęłam się cicho śmiać licząc,  ze dyrektorka nie usłyszy, ale zawsze kiedy starałam się ukryć rozbawienie moje policzki wręcz piekły od nadmiaru rumieńcy.
-Horan!
-Właśnie tak się nazywam.
- Nasze spotkania w gabinecie i ciągłe  problemy z tobą, to już chyba tradycja tej szkoły.
- Wszystko byle być z panią, Odesłać towarzystwo?
- Oh to bardzo sprytne panie Horan, ale nie tym razem. 
Nagle usłyszałam dźwięk komórki, dosłownie taki sam jak mój, ale przecież to niemożliwe, bo ją zgubiłam. Poza tym, ja nigdy nie miałam telefonu włączonego z dźwiękiem na cały regulator. Komórka wciąż dzwoni.
- Myślisz,  że jesteś zabawny chłopcze? Więc słuchaj słuchaj Ty i... -zaczęła rozglądać się po tłumie,  a ja spuściłam głowę, żeby nie zauważyła,że ciągle się śmieję.
-Czy ktoś wreszcie wyłączy tą komórkę??- Wszyscy odwrócili się w moją stronę, tyle, że to nie mój telefon dzwonił do kurwy nędzy. Ugh.
- Na czym to ja... a no właśnie. Ona - wskazała na mnie, ale tego nie zauważyłam.- Wy będziecie głównymi organizatorami balu maturalnego w tym roku. 
Uczniowie zaczęli szeptać między sobą,  a ja zdałam sobie sprawę,  że wszyscy mi się przyglądają. Wszyscy, dosłownie. Dyrektorka  i Niall też, a ja czułam,że płonę, nie tylko przez to, że starałam się pohamować wcześniejszy śmiech, ale również przez to, że każdy teraz się na mnie gapił. Zawsze wyobrażałam sobie, że patrzą się dlatego, że jestem gruba, że mój wygląd ich śmieszy, a ja nic nie umiem z tym zrobić. To sprawiało, że chciałam się zapaść pod ziemię.
- Co? Um ale, ja nie- chciałam skończyć, ale mi przerwano. 
- Bez dyskusji, wasz dwójka ma wymyślić motyw przewodni i wszystkim się zająć, wasze niepowodzenie jest dla mnie jednoznaczną odpowiedzią. Oboje wylatujecie.
- Przecież, ja nic nie- po raz kolejny ktoś przerywa mi wyjaśnienia, tym razem to Horan. 
- Chciałby pani, nie jest tak łatwo się mnie pozbyć.
Wszyscy, no prawie wszyscy się rozeszli, a  ja stałam gapiąc się w ścianę jak idiotka. Chwilę później obok mnie pojawiła się Jenna i Jason.
- Kurwa ona organizuje bal wiesz co to znaczy?! Mamy załatwione wejściówki za darmo, co oznacza, że mamy więcej kasy na alkohol, co oznacza, że to będzie zajebista impreza! - darł się jak opętany Jason, a ja nie mogłam uwierzyć nadal w to co się stało. 
- Zamknij się kurwa ona chyba potrzebuje wsparcia czy coś. - Jenna przytuliła mnie, a ja dalej się gapiłam przed siebie. - Hej Abi wszystko okay? 
- Um, pomijając fakt, że mnie wyjebią ze szkoły, jak nie zorganizuje balu z Horanem, co jak wszyscy wiemy jest niemożliwe, to.. jest ok. Zgaduje.
- Uh wiem, że Niall jest.. Że, no wiesz ale... No spójrz na niego. - wskazała dłonią na blondyna, który siedział na murku szkolnym popalając fajkę. - Od samego patrzenia można poczuć kisiel w majtach. 
- A jak słyszałem od Katy, której mówiła Ronnie, której powiedziała Maddie, która spała z Niallem, podobno laska uprawiając z nim seks ma zagwarantowane pięć orgazmów, podczas gdy on przeżywa tylko jeden. - powiedział na jednym oddechu Jason, a ja wykrzywiłam wargi i spojrzałam w jego stronę.
- Czemu sądzisz, że miałoby mnie zainteresować to co przed chwilą powiedziałeś?
- Um pomyślę. - drapał się po głowie i przewracał oczami. - Może dlatego, że jako jedyna jesteś w ostatniej klasie i nadal jesteś dziewicą? A rozdziewiczenie przez takiego ogiera to byłoby coś. 
- Zamknij się,
- Pokochałabyś uczucie kutasa w swojej muszelce uwierz na słowo. 
- Ew.Teraz jesteś obrzydliwy.
- Jen potwierdź to! 
- Ma rację, przepraszam, ale... Chcesz to poczuć suko! - uśmiechnęła się po czym przybiła piątkę z Noah, a ja miałam odruch wymiotny. No, bo serio? Jakby seks, był najważniejszy.
- Jest najważniejszy. - nie wiem skąd pojawiła się Rose, jakby czytając mi w myślach. 
- Co? 
- Myślisz pewnie, że seks nie jest najważniejszy. Może i nie jest najważniejszy, ale jest ważny. Nawet bardzo. - powiedziała, a ja dosłownie chciałam strzelić sobie w łeb z otwartej dłoni. 
- Czytałam, że pół godziny seksu zapobiega otyłości, dlatego często praktykuję.
- Rose?! - spojrzałam na nią, a ona tylko wzruszyła ramionami. - Co z wami nie tak?! - pokręciłam głową i poszłam w stronę sali od matematyki. Jason i Jenna mieli teraz razem historię, a Rose zajęcia artystyczne. Musiałam siedzieć sama, zresztą jak zwykle, bo przecież nikt, nigdy się do mnie nie dosiadał. Będąc sama, bez nikogo z mojej paczki w klasie robiłam się naprawdę niespokojna, a mój poziom cukru zazwyczaj spadał. Zawsze miałam coś słodkiego w plecaku, żeby nie zemdleć przy wszystkich i nie sprawić, że byłabym osobą zwracającą masową uwagę. Teraz też wyjęłam batonika z kieszonki, powoli go odpakowywałam, a wtedy ktoś z łomotem rzucił plecak na ławkę obok mnie. Wszyscy spojrzeli na niego, a on zdawał w ogóle się tym nie przejmować. Czuć było na kilometr, że palił. Dopiero teraz mogłam mu się bliżej przyjrzeć, bo wiedziałam, że i tak nie zwróci na mnie uwagi. Miał na sobie biały t-shirt, czerwoną koszulę w kratkę, czarne obcisłe rurki i czarne vansy. 
- Panie Horan, czy o czymś pan nie zapomniał?
- Nie jest okay.
- Jakieś przeprosiny?
- Byłem u dyrektorki, nie spóźniłem się specjalnie.
Nauczyciel tylko pokręcił głową. Laski siedzące pod ścianą, gapiły się na niego i chichotały, a kiedy na nie spojrzał ich rzęsy trzepotały z prędkością światła.
*kaszle w myślach* dziwki *kaszle w myślach*
- Przestań się gapić i wpieprzaj tego batona bo się udławisz. 
Czy on to mówił do mnie? Uh. Rzeczywiście chyba zbyt długo mu się przyglądałam, ale przecież nawet nie odwrócił się w moją stronę, żeby zauważyć, że mu się przyglądam. Odwróciłam wzrok i zaczęłam się przyglądać temu, co notował na tablicy profesor McCall. Dosłownie nic nie rozumiałam, ale musiałam wytrzymać dwie godziny, później francuski, literatura, zajęcia artystyczne, wf i wolność. Chyba zasypiałam, bo kiedy zaczął dzwonić dzwonek, moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Profesor wyszedł z sali, a wtedy uczniowie zebrali się w grupkach i zaczęli rozmawiać między sobą. Może to dziwne, ale tylko ja i Horan siedzieliśmy osobno,odizolowani od społeczności. Dwa dziwaki. Nie wiem co mi odbiło, ale musiałam jakoś z nim porozmawiać o organizacji tego balu, na prawdę nie chciałam wylecieć.
- Um, hej.. Znaczy... Niall?
Odwrócił się w moją stronę, miał założone ręce na klatce piersiowej i podniesione brwii.
- Ja... Chodzi o to, że... Ja nie chce wylecieć... I ten bal...
- Nie wyjebie nas spokojnie.
- Ale.. ską..
- Za dużo papierkowej roboty. Nie będzie jej się chciało w to brnąć uwierz.
- Tylko, um.. a co jeśli..?
- Przestań mówić i po prostu się słuchaj cnotko. Nie raz mi mówiła, że wylecę, a jak widzisz, nadal tu siedzę i kurewsko się nudzę słuchając tych pieprzonych głupot
- Uh. Okay. Ja... Nieważne.
Reszta lekcji minęła dość szybko, na przerwie śniadaniowej Rose prawie się nie zachłysnęła sokiem, kiedy powiedziałam, że zaczęłam pierwsza rozmowę z Niallem. Do kurwy, każdy ma mnie za niemowę? Jestem nieśmiała, ale potrafię się odezwać. Przez resztę dnia nie widziałam Horana w szkolę i na prawdę, czuję, że jest mu wszystko jedno, czy zostanie w tej szkole czy nie. Jego rodzice, są na tyle bogaci, że mogą wysłać go do szkoły w USA, opłacając mu cały pobyt, mieszkanie, samochód, dając kieszonkowe i te wszystkie inne rzeczy. Gorzej jest ze mną, bo jeżeli nie zdam tego roku, to matka jeszcze bardziej mnie znienawidzi, a ojciec uziemi, Musiałam sama się wziąć, za organizację, na koniec powiem, że on mi pomagał i jakoś z tego wybrnę.
- Chyba kurwa upadłaś na głowę dziewczyno?! Odwalisz całą robotę i jeszcze powiesz, że ci pomagał? - zaczęła krzyczeć Rose, kiedy po zajęciach spotkaliśmy się przed szkołą. 
- Słuchaj, ja się martwię o swój tyłek, ok? On mnie nie obchodzi. 
- Ma rację Abi. - odezwał się Jason. - Wiesz, że cię kocham, ale bardziej jednak kocham potrawkę  z kurczaka mojej mamy, a właśnie dzisiaj będzie na obiad i sama rozumiesz. Dziś ci nie pomogę, moja miłość wzywa.
- Tak, yhm. Jesteś taki kochany. 
- Abi ja mam zajęcia taneczne przecież wiesz.
- Jasne leć Jen. Dam radę.
- Suko muszę jechać do schroniska, dzisiaj mój dyżur. Może innym razem? - mówiła przepraszająco Rose, a ja po prostu się uśmiechnęłam i pokiwała im głową.
- Nie będę długo siedziała, muszę nauczyć się na biologię, trochę poszperam w internecie, może znajdę motyw i uciekam. 
- Okay, do później na WhatsApp. - krzyknął Jason i zaczął biec w stronę autobusu.
- Ta. Jeszcze jakbym miała telefon. - powiedziałam, ale już tylko do samej siebie, bo nikogo oprócz mnie przed szkołą już nie było. 
Poszłam do biblioteki i czas nie wiem kiedy tak szybko mi minął. Za oknem było już dość ciemno, a ja nadal nie miałam nic konkretnego. Kolejne osoby opuszczały stanowiska z komputerami, a moje oczy cholernie piekły bo oczywiście zapomniałam okularów. Wiedziałam, że jutro muszę iść do pracy, więc jedynie dzisiaj miałam trochę wolnego czasu, żeby zając się tą organizacją. Nadal nie wierzę, że muszę to zrobić. Z chęcią posłuchałabym Horana, chciałabym, żeby to co mówił było prawdą, że nie wyrzucą nas ze szkoły, ale chyba panikuję, bo boję się konsekwencji. Kątem oka zobaczyłam czerwoną koszulę, taką jak miał dzisiaj na sobie Niall, ale pomyślałam, że to pewnie tylko jakieś zwidy, przez to, że nie nosiłam okularów. Dopiero gdy poczułam czyjąś obecność za mną i odwracając się, zrozumiałam, że nic mi się nie wydawało, Horan stał za mną. 
- Nie baw się w to, kurwa zrozum, że nas nie wyjebie. 
- Dam sobie radę sama, nie wpieprzaj się. 
- A później tylko powiesz, że ci pomagałem racja?
- Musiałabym stracić mózg, żeby cię kryć.
- Oh. Niejedna by oddała wiele, za to, żeby chociaż udawała,że spędziła ze mną tyle czasu na osobności.
- Ups. Przepraszam, że nie jestem jedną z tych, która tylko myśli jak się dostać do twojego kutasa. 
- Doprawdy o tym nie myślisz?
- Um nie?
- Co noc pewnie śnisz o moim nagim ciele.
- Oh tak pragnę cię, potrzebuję cie kochanie. - mówiłam piskliwym głosikiem, jak te wszystkie laski latające wokół niego. 
Odwrócił obrotowe krzesło razem ze mną, tak że moja twarz była dosłownie na wysokości jego krocza, kiedy stał naprzeciwko mnie. Spojrzałam na niego do góry, po czym udawałam, że wsadzam sobie dwa palce w usta i chce wymiotować.
- Owszem jest duży, mogłabyś mieć odruch wymiotny, ale zdarza się.
- Jesteś okropny.
- Hej księżniczko, jestem dupkiem. - powiedział i wyszedł z biblioteki. 

                                           ---------------------------------

- Uh. Tak  bardzo go nienawidzę, jest takim pieprzonym dupkiem! - było pierwszym zdaniem jakie powiedziałam na stołówce następnego dnia do moich przyjaciół. 
- Ale poważnie, jego kutas jest ogromny, więc miał rację z tym odruchem wymiotnym. - mówiła Rose z pełną buzią frytek. 
- I te orgazmy. P I Ę Ć. Do tej pory większość udawałam, kurwa chciałabym żeby mnie pieprzył. - Jen oczywiście musiała wtrącić swoje pięć groszy.
- Gdyby tak bardzo nie interesowały mnie cipki, to może dla niego zostałbym gejem. 
- Dzięki za wsparcie, no kurwa wiedziałam, że mogę na was liczyć.
 "Uh tak to idiota, pfff pacan, ktetyn z mega dupą, zajebistą dupą i dużym kutasem" - zaczęli gadać między sobą, a ja postanowiłam spojrzeć w stronę stolika tych bogatych. Siedział tam Niall, Zayn Malik, który jest o rok starszy od nas, Harry Styles, z którym kiedyś chodziłam na lekcje muzyki, nowy w tym roku Louis Tomlinson i Liam Payne, który jako jedyny, nie wywyższał się z tego powodu, że jego rodzice mają hajsu jak wody. Chyba złapał ze mną kontakt wzrokowy, bo jego oczy nagle zaczęły się zmniejszać, a ja zauważyłam, że się uśmiecha. Pomachał mi, co było dla mnie dziwne, ale może nie chodziło o mnie tylko o kogoś za mną, zawstydziłam się i przestałam patrzeć w ich stronę.
- Abi idziemy po szkole na piwo idziesz?
- Uh nie?! Mam trochę  roboty w sklepie.
- Pracowita z niej cipeczka.
- Oh Boże Noah naprawdę?! - walnęłam się w twarz, bo jest takim idiotą.
- To suki we mnie kochają stara. Bezwzględną szczerość.
- Wiesz jakoś nie widać. - wtrąciła się Rose.
- To, że nie mam laski o niczym nie świadczy.
- Yhm, zapewne twoja siostra prędzej przyprowadzi dziewczynę do domu, niż ty.
- A twój brat zaprosi kogoś na randkę, dopiero jak ty się z kimś umówisz, czyli zgaduję, że nigdy huh?! - Noah odpysknął się Jen i kończył swojego hamburgera.
Co jakiś czas patrzyłam w stronę stolika bogaczy, sama nie wiedziałam dokładnie czemu. Raz zauważyłam, że Niall patrzył w moją stronę, nie żeby jakoś specjalnie mnie to obchodziło. Resztę dni spędziłam z Jenna, Noah i Rose, dlatego, że mieliśmy razem większość zajęć. Horan jakby zapadł się pod ziemię po przerwie śniadaniowej, ale miałam inne zajęcia nisz wyszukiwanie go wzrokiem w tłumie. Tak bardzo chciałam, żeby ten rok szkolny szybko minął, ale jak widzę nie zanosi się na to. Jechałam autobusem na trzy godziny pracy w miejscowym sklepie muzycznym, dzięki tej dodatkowej robocie miałam pieniądze, które mogłam przeznaczyć na co tylko chciałam. Teraz moim priorytetem był iPhoone, po tym jak zgubiłam mój stary telefon. Dosłownie miałam teraz taką cegłę, że wstyd było mi go wyciągać kiedy dzwonił. Ojciec mi go dał, dopóki nie kupię sobie nowego. Ugh. Gdyby Alice zgubiła telefon, pewnie kupiliby jej nowy, ale nie bo przecież ja nie zasłużyłam niczym, żeby dostać coś w zamian. Weszłam do środka sklepu i zauważyłam światło na zapleczu, spodziewałam się, że Mark, syn właściciela, będzie pomagał mi przy wypakowywaniu płyt na półki.
-Mark!?!
- Abigail co ty tutaj robisz?
- Miałam przyjść na trzy godziny?
- Napisałem ci przecież wiadomość, że dostawa była wcześniej i dziś masz wolne.
- Oh kurwa. Zgubiłam telefon, nie wiedziałam.
- Przepraszam małpko, nic tu po tobie. - Mark to najukochańszy facet na świecie, jedyna jego wada jest taka, że jest ode mnie o 12 lat starszy, ma żonę i dwójkę dzieci. 
- W takim razie do jutra.
Nie mogłam włożyć słuchawek i słuchać muzyki jak to miałam w zwyczaju, kiedy wracałam późno z pracy, bo oczywiście Abi sierota musiała go gdzieś posiać. Ugh. Naprawdę boję się ciemności, wtedy w mojej głowie rodzą się najczarniejsze scenariusze, a teraz chodnik oświetlały mi jedynie uliczne lampy. Do przystanku autobusowego miałam jakieś 500 metrów, niby niedaleko, ale trzęsły mi się kolana z każdym kolejnym krokiem. Wydawało mi się, że kojarzę samochód, który stał niedaleko, tak bardzo przypominał mi wóz Horana, ale co on robiłby w tej dzielnicy tak późnym wieczorem? Kiedy przechodziłam obok auta nikogo w nim nie było, więc minęłam go i kierowałam się w stronę przystanku. Kiedy w końcu dotarłam sprawdziłam autobusy i jak się okazało, mój jedyny powrotny będzie za półtorej godziny, a ja da tego czasu umrę ze strachu. Postanowiłam zadzwonić do Rose, bo ona pewnie jako jedyna, odbierze najprędzej telefon. Dwa sygnały i nic, trzeci, czwarty nie odbiera. Zaraz zejdę na zawał, bo ktoś właśnie odpalił auto. Stałam odwrócona plecami do ulicy i udawałam, że rozmawiam z kimś przez telefon. Typowe zachowanie osób bojących się tego, że ktoś może je zaczepić. Odetchnęłam z ulgą, kiedy samochód przejechał bez zatrzymania obok przystanku i odwróciłam się w stronę ulicy.  Moja radość była pochopna, bo zobaczyłam włączone światła wsteczne, a wtedy moje nogi stały się jak z waty. Auto zatrzymało się dosłownie przed przystankiem, a w środku zobaczyłam Horana w ciemnych okularach, odsuwającego szybę. 
- Przepraszam bardzo, ale co taka cnotka jak ty robi tutaj sama tak późno.
- Oh Boże jesteś takim chujem, proszę cię skończ z tą cnotką to denerwujące.
- Ouuu, księżniczko twoje słowa mnie ranią.
- Jesteś..
- Uroczy?
Przewróciłam oczami na jego słowa, po czym pokręciłam głową.
- Wspaniały? Cudowny? Idealny?
- Zgaduję, że niechciany własnie tutaj, dosłownie o tej godzinie.
- Starasz się być wredna, bo jakoś mało działa?
- Tak? A ty wcale nie jesteś takim bad boyem jak ci się wydaje.
- Kogoś tutaj chyba założył za ciasne majteczki i uwierają gdzieniegdzie.
- Po prostu się zamknij.
Jest tak bardzo wkurwiający, że mam ochotę go uderzyć.
- Wiesz, miałem zamiar zapytać czy cię podwieźć, ale jesteś taką twardą laską, więc zgaduję, że dasz sobie radę. Hasta la vista baby.
Zasunął szybę i ruszył, a ja chciałam po prostu krzyczeć, żeby wrócił i zabrał mnie stąd. Usiadłam na ławce i przyciągnęłam kolana do brody, starałam się pocierać moje nogi, bo było chłodno. Czułam jak gęsia skórka pojawia się na moim ciele, ale musiałam wytrzymać jeszcze trochę. Za każdym razem kiedy słyszałam jakieś auto miałam ochotę płakać, no bo kurwa może to jakiś pedofil? A ja nie dam rady się obronić. Dosłownie większość ludzi w moim wieku ma już swoje auto, a ja nawet nie mam prawa jazdy. Moje życie ssie. Odchyliłam głowę do tyłu i pomyślałam, że gdybym zapaliła papierosa byłoby mi cieplej, wiem, to idiotyczne, ale może wyglądałabym jak typowa tumblr girl. No dobra nie wyglądałabym, musiałabym zmienić twarz i schudnąć jeszcze przynajmniej dwadzieścia kilo.
- Chodź.
Przestraszyłam się, a później spojrzałam na chłopaka. Niech mi ktoś wyjaśni czy on jest jakimś pieprzonym Harrym Potterem, czy coś? Dosłownie kilka minut temu pojechał sobie gdzieś autem, a teraz nagle pojawia się znikąd jak jakiś duch. Z fajką w ustach, wyglądający jak model Calvina Kleina, jakby podsumowała Jen, nikt inny jak Niall Horan.
- Co Ty tu..
- Mniej mówisz, więcej robisz chodź.
Pio pierwsze nienawidzę go, a po drugie jeśli zabije go za tą jego pewność siebie, to może mnie uniewinnią, jeśli zeznam,że miałam okres.   Z chęcią zostałabym na tym przystanku, ale mój tyłek coraz bardziej odczuwał niską temperaturę, a ja naprawdę bałam się zostać tam jeszcze przez około godzinę. Szłam za nim przez jakieś uliczki, aż w końcu wyszliśmy na parking, gdzie stało jego auto. Wsiadł za kierownicą, a ja stałam przed drzwiami czekając na jego zaproszenie. W końcu nie mogę wejść, do czyjegoś auta bez zaproszenia racja?
- Wsiadasz, czy mam cię tu zostawić?
- Wsiadam.
Usiadłam na miejscu pasażera, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Przez całe moje życie nie zarobię tyle, ile jest wart jego Range Rover. Bogaci ludzie, nie zrozumiem. Włączył dość głośno muzykę, tak, że nawet jakbym chciała o coś zapytać, to prawdopodobnie musiałabym krzyczeć, znając możliwości mojego głosu. Zaczęłam uderzać palcami o moje kolano bo piosenka nawet mi się spodobała. <piosenka, której słucha Niall> Wsłuchiwałam się w słowa i nawet trochę mnie zdziwiło, że gustuje w takiej muzyce. Nie oceniam go, ale w życiu chyba bym się po nim tego nie spodziewała. Kiwałam w głową w rytm muzyki, a on chyba musiał zauważyć, że mi się spodobała i specjalnie ją ściszył.
- To gdzie mam jechać?
Ściągnęłam brwi i mu się przyglądałam, nie wiedząc o co chodzi.
- Gdzie mieszkasz? Dom, tam śpisz, pewnie też jesz i tak dalej.
Przysięgam jest takim kretynem.  
- Zabawne... um Newbrook Road 68.
- Blisko.
- Blisko czego?
- 69.
- Um, ta. - zastanawiałam się przez chwilę, czy mogę zadać mu pytanie, ale jednak moja ciekawość i chwilami niewyparzony język zadecydowały za mnie. - Czemu jesteś takim sarkastycznym, zapatrzonym w siebie, egoistycznym dupkiem?
- Ał kochanie zabolało...Znowu. - odegrał przejętą minę i otworzył szeroko oczy. - Jeżeli jestem dla ciebie sarkastycznym dupkiem, to albo dlatego, że bardzo cię lubię, albo lubię cię po prostu drażnić.
- Jesteś dziwny.
- Jest też opcja, że po prostu cię nienawidzę i nie obchodzi mnie, że o tym wiesz.
- Przysięgam, od dzisiaj wierzę, że boli cię używanie mózgu.
- Za jakiś czas będzie bolało ciebie, kiedy będziesz się zastanawiała, którą z tych trzech opcji jesteś ty.
- Uh nie rozmawiam z tobą i nie będę.
- A teraz to co? Piszesz do mnie braillem?
- Nie gadam z tobą na migi, bo twój mózg jest zbyt mały, żeby rozszyfrowywać słowa które wypowiadam.
 - Śmiesznie wyglądasz kiedy się złościsz.
Chce już być pod domem proszę? Nie mogę go słuchać, tak bardzo działa mi na nerwy. Cieszyłam się, że poznawałam budynki za szybą, bo wiedziałam, że już niedaleko. Przez resztę czasu nie odzywałam się do niego, ale on tez nie zaczynał rozmowy. W końcu o czym niby mieliśmy gadać? Kiedy zaparkował na podjeździe, powiedziałam mu "dzięki, pa" i wyszłam z auta. Biegłam wręcz do drzwi, kiedy usłyszałam jak krzyczy.
- Hej Wilson chyba o czymś zapomniałaś.
Kurwa zna moje nazwisko, czy powinnam się czuć wyróżniona?
Nie wiedziałam o czym mówi więc znów biegłam w jego kierunku, bo moje nogi dosłownie odmawiały mi posłuszeństwa. W jego aucie było  tak ciepło,a na zewnątrz jest jakieś minus trzydzieści stopni. Znaczy przesadzam, ale ja tak czuję. Lubie ciepło po prostu.
- Czego nie wzięłam?
Uniósł w górę mój telefon cegłę z okresu prehistorycznego i uśmiechał się, a raczej szydził z modelu mojego telefonu.
- Czy to najnowszy iPhone69 s?
- Wiesz nie stać mnie na takie nowości techniczne, to tylko iPhone69.
- Um super, a jakie to ma funkcje?
- Dzwonić mogę...
- A pisać wiadomości?
- Też.
- Oh boże muszę go mieć. - zaczął wywracać oczami, śmiejąc się. Ale okay, to było akurat zabawne.
- Mogę go odzyskać?
- A myślisz, że po co cię wołałem?
- Uh, więc.. Proszę... mogę?
- Błagaj dalej kochanie, o tak. - zamknął oczy i udawał, jakby ktoś mu robił dobrze.
- Jesteś okropny.
Wyciągnęłam rękę, żeby mu go zabrać, ale był szybszy i się cofnął. Nie tylko był szybszy, ale też wyższy, a i na pewno cięższy. Miał dosłownie jakieś 80 kilogramów mięśni.
- Dobra masz. - wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku, a ja naprawdę nie wiedziałam, czy mogę mu zaufać. Powoli odbierałam moją komórkę, ale wtedy nasze dłonie się dotknęły i daje słowo, że poczułam jakby ktoś oblał mnie gorącą wodą.
Jestem wariatką. 
- Um, więc dzięki za przejażdżkę i.. Um, jutro zwrócę ci pieniądze za paliwo czy coś.
- Poważnie myślisz, że chce pieniędzy za paliwo jeżdżąc Range Roverem?
- Zgaduję, że nie?! Więc czego chcesz?
- Chce cię pieprzyć księżniczko, pieprzyć jak nikt inny. - nucił sobie nieznaną mi melodię i słowa pod nosem. Posłałam mu środkowy palec, po czym pobiegłam do domu.
Stwierdzam, że to był najgorszy dzień w moim całym, życiu i cholernie się cieszę, że już się kończy. Rzuciłam się cała zmarznięta na łóżko i nakryłam kołdrą, tak, że nawet najmniejszy kawałek mojego ciała nie był odkryty. Czułam, że mój telefon wibruje, więc albo ktoś dzwonił, albo dostałam wiadomość. To była wiadomość od nieznanego numeru.
Nieznany: 





Abi: To jest emoji nosa. Kim jesteś?
Nieznany: Wygląda jak kutas Niall.
Skąd on ma mój numer? Uh.
Abi: Do kurwy to jest emoji nosa. Okay zapisze sobie ciebie jako Niall Kutas ;)
Niall Kutas: Ja zapisałem ciebie Cipka Wilson.
Abi: Fajnie.
Niall Kutas: Fajnie.
Oficjalnie potwierdzam, nienawidzę Nialla Horana i nie chcę mieć z nim nigdy nic wspólnego.



~*~

Więc jest i pierwszy rozdział :)
Wiem, że nudny, ale to dopiero początek i akcja trochę musi się rozkręcić :D
Dziękuję, że w ogóle macie ochotę to czytać :)
Każdy komentarz mnie motywuje, więc proszę o opinie! :)
Następny już niebawem!
#HPIAff
Pozdrawiam <3

8 komentarzy:

  1. Awww uwielbiam Horana nie moge sie doczekac nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kocham to ff! :D Czekam na next :*
    @IWantTommo

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :-) czekam na next :**/@lalahaska69

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha ta końcówka i ogólnie ten moment jak jadą tą jego wypasioną furą są genialne!
    ubóstwiam to ff więc na bank będę czytać.
    btw. bardzo fajnie piszesz ;) oby tak dalej xx

    @shaawty_16

    OdpowiedzUsuń
  5. niezle haha już ich shippuje :) strasznie upodobnione do biasa ale serio, świetne

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Zapowiada się ciekawie ff. Mam nadzieje, że będziesz o nie dbała. Czekam nn. @happily_20

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać że ktoś tu ogląd teen wolf'a 😏😏

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly