sobota, 14 listopada 2015

19. "Tylko przy tobie mam to pieprzone stado motyli w brzuchu. "

Całe szczęście moja choroba nie trwała jakoś długo i mogłam pójść w sobotę na mecz Nialla. Obiecał, że odbierze mnie godzinę przed meczem, żeby on sam mógł zdążyć na rozgrzewkę i inne rzeczy związane z drużyną. Założyłam sukienkę i lekko pokręciłam włosy bo ta sobota była tak nudna, że nie miałam co zrobić ze swoim wolnym czasem.
- Powinnaś zdecydowanie zamykać drzwi kiedy jesteś sama w domu, już ci to kiedyś mówiłem. - usłyszałam głos przy moim uchu i momentalnie stanęło mi serce. Odwróciłam się, a za mną stał ten idiota, szczerząc się w moją stronę.
- Prawie umarłam kretynie.
- Jak na w pół zmarła wyglądasz całkiem nieźle.- skrobał rąbek mojej sukienki, uśmiechając się przy tym tak pięknie, że mięły mi kolana.
- Dzięki, miło słyszeć. - starałam się jak najbardziej słodko brzmieć, układając z moich ust cienką linię.
- Masz tak zamiar iść?
- Um tak? A czemu nie?
Uniósł brwi, a później przebiegł wzrokiem o mojej sylwetce.
- Wiesz dla mnie możesz się tak ubierać codziennie, ale nie chce widzieć erekcji innych chłopaków na twój widok.
- Przestań.
- Jestem poważny. Nie możesz tak pójść.
- Sądzisz, że cię posłucham?!
Zabrałam z szafy bluzę i założyłam trampki, po czym wyszłam z pokoju posyłając uśmiech mojemu chłopakowi. Dołączył do mnie, a później wsiedliśmy do samochodu. Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy już pod szkołą, a piski i wiwaty nie miały końca. Zauważyłam przed wejściem Jasona i Jade, dlatego dołączyłam do nich zaraz po tym jak dostałam od Nialla buziaka na pożegnanie bo musiał iść się przebrać.
- Odmrozisz sobie dupę, jest połowa listopada a ty kurwa w sukience i bluzie.
- Jason jest dosłownie jakieś 20 stopni.
- Okey suko nie jestem twoim ojcem, żeby ci mówić jak masz żyć.

Poszliśmy zająć sobie jakieś miejsca na trybunach, ale ciężko było coś znaleźć pomimo, że zostało jeszcze prawie pół godziny do meczu. Jedyne co mogłam słyszeć to krzyczące setki ludzi i gdyby nie to, że Jason wrzeszczał mi do ucha kiedy coś do mnie mówił to prawdopodobnie nigdy bym go nie zrozumiała. Około godziny 14.30 obie drużyny pojawiły się na boisku, a mój wzrok padł na wybiegającego z numerem 13 blondyna, który tak idealnie prezentował się w granatowo-czerwonym stroju. Kiedy go zauważyłam zaczęłam piszczeć i skakać razem z innymi. Widziałam jak szuka mnie wzrokiem w tłumie, kiedy nasze spojrzenia się spotkały na jego twarzy pojawił się uśmiech, a mój żołądek rozrywały motyle.
Kocham to uczucie.
Kocham jego.
Powinnam go posłuchać, bo po czterdziestu minutach siedzenia zrobiło mi się naprawdę zimno pomimo, że miałam na sobie bluzę. Czułam jak moje policzki pieką mnie od zimna, a ręce stają się coraz bardziej chłodne. Kiedy sędzia ogłosił koniec pierwszej połowy pobiegłam wręcz do szkoły po jakąś ciepłą kawę z automatu. Wrzuciłam monety i pocierałam dłońmi o moje uda. Kiedy wychodziłam z domu moje nogi były gładkie jak tyłek niemowlaka, a od tego chłodu czuje jakbym miała na nagach dżunglę. Patrzyłam jak strumień gorącej kawy wypełnia wnętrze papierowego kubeczka i już nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła się napić i choć trochę ogrzać. W końcu wzięłam kubeczek i prawie go wylałam kiedy czyjeś wielkie ramiona objęły mnie od tyłu.
- Mówiłem.
- Oh nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem.
- Chciałabyś żebym został twoim tatuśkiem hm? - pomasował moje udo i teraz szczerze nienawidzę tego, że mam sukienkę a on może dotykać mojej gołej skóry.
- W twoich snach zboczeńcu. - prychnął, a później pocałował zagłębienie w mojej szyi. - Niall cuchniesz odsuń się ode mnie. - odpychałam go rękoma, ale on zamknął mnie w swoim uścisku i ssał skórę na mojej szyi. Wystarczyła chwila w jego ramionach i było mi dosłownie gorąco.
- Moja.
Przeszedł pocałunkami na drugą stronę mojej szyi, a później usłyszeliśmy czyjeś wymuszone kaszlnięcia.
-HORAN! Trzymaj swoje małe brudne rączki z dala od tej dziewczyny i ruszaj swoją dupę na boisko! - wrzeszczał na niego trener idąc w naszym kierunku.
- Powiedz to samo Devonowi.
- Nie przypominam sobie żebyśmy byli na "ty". Zresztą on gra do bani, ty też... Co za różnica kto dostanie opierdol?!
- Różnica jest taka, że jestem kapitanem.
- Kapitanem, który jak na razie jest do bani. Twoja dziewczyna zagrałaby lepiej...
Niall spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a wtedy ich trener odszedł wykrzykując, że Niall ma jakieś pięć minut do gwizdka rozpoczynającego drugą połowę meczu i że jeśli się spóźni, do końca roku będzie musiał sprzątać łazienki po ich meczach. Przyciągnął mnie bliżej i znów zamknął w swoim uścisku, a ja mogłam czuć jak szybko bije jego serce.
- Jak będziesz chora to cię zamorduje.
Prychnęłam na jego słowa, po czym pokręciłam głową bo poważnie zachowuje się jakbym była jego dzieckiem czy coś.
- Nie morduje się osób, które się kocha Niall.
Wyśmiałam jego słowa, a dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam. Niall poluzował uścisk, a ja spuściłam wzrok na ziemię bo ani on, ani ja tak na prawdę nigdy nie powiedzieliśmy sobie tego. Nigdy nie powiedziałam, że go kocham chociaż to prawda. Złapał mnie za rękę i szedł wzdłuż korytarza, aż w końcu doszliśmy do drzwi od jego szatni.
- Zaczekaj chwilę.
Nie spodziewałam się, że wyjdzie po kilku minutach ze swoją bluzą w rękach.
- Załóż bo poważnie się znów rozchorujesz.
- Przepraszam. - czułam potrzebę przeproszenia go za moje wcześniejsze słowa, co było idiotyczne bo przecież nie zrobiłam, ani powiedziałam niczego złego. Jestem idiotką.
- Za?
- Za wcześniej.
Jak można przepraszać kogoś za to, że się go kocha? Ugh. W sumie to przeprosiłam za to, że stwierdziłam, że on mnie kocha pomimo, że nigdy tego mi nie powiedział.
Mecz skończył się wynikiem 4:3 dla naszej szkoły, a później postanowiłam wrócić z Jasonem i Jade do domu bo nie chciało mi się czekać na Nialla, a raczej może bałam się teraz z nim przebywać. Sama siebie nie rozumiem, ale czułam się jakoś źle z tym wszystkim. Wiem, że to nic takiego i że tak naprawdę sama sobie robię problem. Jestem popieprzona. Siedziałam pod kołdrą bo kończyłam właśnie kolejny odcinek Teen Wolfa, który miałam do nadrobienia. Dom był pusty bo rodzice są w pracy i pewnie wrócą późnym wieczorem więc nic innego nie miałam do roboty i pewnie gdyby nie to, że spadł mi cukier nigdy nie wpadłabym na to, żeby wziąć się za pieczenie babeczek. Dochodziła 20 a ja z bałaganem w kuchni starałam się zrobić babeczki rozmawiając z babcią na Skype.
- Babciu ale poważnie co ja mam zrobić z tym ciastem jest takie lejące.
- To jakie ma być dziecko? Musisz je jakoś przelać do foremek racja?
- Um... w sumie.
Usłyszałam jak oboje z dziadkiem się ze mnie śmieją, a później udawałam, że się na nich obrażam.
- Chce dodać kawałki czekolady czy to będzie okay?
- Abigail twoje zdolności kulinarne są okropne. Nawet dziadek wie, że można.
- Dziadkuuuuu?!
- Poważnie Deirdre nawet ja to wiem.
Spojrzałam na nich z wyrzutem i potrząsnęłam głową, a zaraz po tym usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ugh pewnie mama zapomniała kluczy muszę kończyć, kocham was paaaa.
Rozłączyłam się i otrzepałam nad blatem ręce z mąki,po czym poszłam otworzyć drzwi. Nawet nie wiedziałam, że zaczęło tak cholernie padać, a może to i lepiej bo właśnie kiedy uchyliłam do połowy drzwi usłyszałam grzmot i szybko je zamknęłam. Wiedziałam jednak już, że to nie matka wróciła, a właściwie Niall postanowił mnie odwiedzić. Otworzyłam mu znów drzwi, a on ze ściągniętymi brwiami wszedł do środka. Jego włosy były całe mokre, ale nadal wyglądały idealnie. Jego kurtka też wyglądała jakby dopiero co wyciągnął ją z prania, dlatego szybko ją ściągnął i zawiesił na wieszaku. Stałam oparta o ścianę i przyglądałam mu się, szukałam jakiejś oznaki złości albo żalu, bo w końcu nie powiedziałam mu z kim wrócę, a później nawet nie odpisywałam na jego wiadomości. W końcu spojrzał na mnie, a później w ułamku sekundy przylgnął do mojego ciała raptownie mnie całując.
- Nie jestem zły okay?
- Co?
Czy on poważnie się domyślił?
- Dokładnie słyszałaś co powiedziałem.
Znów zaczął mnie całować jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Czułam się tak dobrze, taka kochana, jedyna, najlepsza.
- Czemu twoje włosy są całe w mące?
- Piekę babeczki.
- Jakby sama?
- Uh dziękuję, że ty też we mnie wierzysz.
Wyrwałam się z jego uścisku i poszłam do kuchni udając obrażoną, pomimo że tak naprawdę tylko się z nim droczyłam. Usłyszałam jego cichy śmiech, a później kroki dlatego musiałam się zająć kończeniem moich pyszności, żeby nie zwracać na niego uwagę. Mieszałam ciasto, które wystarczyło już tylko wlać w foremki kiedy poczułam jego tors na moich plecach. Jego dłonie znalazły się na moich udach, a później powędrowały aż na mój brzuch i tam już zostały.
- Pomóc ci?
- Nie bo wtedy będę musiała się z tobą podzielić, a one wszystkie są moje.
- I tak to zrobisz.
- Oczywiście, że nie.
Odwróciłam się w jego stronę, ale kiedy zauważyłam ten głupkowaty uśmiech na jego twarzy, nie mogłam się też nie uśmiechnąć.
- No i z czego się cieszysz? Jestem poważna Niall.
Podniósł mnie i posadził na blacie, a później jego ręce znalazły się pod moją koszulką. Jego dłonie dotykały każdego kawałka mojej nagiej skóry, a ona pod wpływem jego dotyku rozgrzewała się do granic możliwości.
- Nie możemy zrobić tego tutaj... - nie wiem czy to powiedziałam, bo było mi tak przyjemnie,że chyba postradałam zmysły.
- Dlaczego nie?- zapytał i był ewidentnie zdziwiony. - Nigdy wcześniej nie robiłaś rzeczy w kuchni?
- Ummm daj mi pomyśleć...Nie? - powiedziałam sarkastycznie,a on zaczął się śmiać. - A ty?
Oczywiście, że tak kretynko!
Nie pytasz prawiczka więc czego się spodziewałaś?! 
- Ja też nie.
Odwrócił ode mnie wzrok, ale widziałam uśmiech na jego twarzy.
- Jesteś idiotą Niall.
Pocałował mnie w policzek, a później swoimi ustami przeszedł z pocałunkami na moje wargi.
-To nie jest miejsce na... no wiesz. Zaczniemy i nie skończymy, albo przyjdą moi rodz...
- W takim razie muszę się postarać, żeby szybko cię zadowolić. - przerwał mi, a ja postanowiłam już się nie odzywać, tylko po prostu oddać się chwili. Niall wsunął dłoń między moje uda i pociągnął ją aż do czarnej koronki majtek. Byłam wilgotna, a on zapewne to wyczuł dotykając mnie w tym miejscu.
- Ledwo cię dotknąłem, a ty...
- Przepraszam? - sarkastycznie mu odpysknęłam. - A jeśli mam być szczera to oglądałam porno zanim przyszedłeś... To nie twoja zasługa, nie schlebiaj sobie.
- Wybaczam chyba, że oglądałaś beze mnie... - odparł mi z czarującym uśmiechem na ustach. Zapragnęłam jego dotyku... natychmiast. Położyłam mu dłonie na ramionach, by utrzymać równowagę i przesunęłam się na blacie tak, by znaleźć się bliżej Nialla. Wszedł we mnie bez problemu, a jego palce poruszyły się dość wolno. Uniosłam się ostrożnie na dłoniach, ledwie kilka centymetrów w przód przyspieszając miednicą tarcie między nami, a on chwycił jedną dłonią za moje biodro.
- Powoli - powiedział niskim tonem, który wzmógł we mnie podniecenie jeszcze bardziej.
Skupiałam się na nim, nad pragnieniem by był we mnie tak długo, aż całe napięcie, zmartwienia i stres eksplodują, uwalniając mnie od tego całego gównianego nastroju. Niall odchylił mnie tak, że jego palce pocierały mój czuły punkt, poczułam to tak dobrze, że to doprowadzi mnie za sekundę do orgazmu. Zmieniał tempo przechodząc z wolniejszych do, szybszych i mocniejszych pchnięć, a ja czułam, że zaraz dojdę w strachu, że rodzice mogą wrócić i nas przyłapać.
Kocham Nialla.
Poczułam znajome ciepło w okolicy podbrzusza i wiedziałam co to oznacza. Niall zagryzł wargę bo zapewne poczuł jak moje ścianki ściskają się na jego palcach i wtedy zwolnił swoje ruchy.
- Robisz to specjalnie... - wyszeptałam mu do ucha, ogarniając ramieniem jego szyję. Horan pocałował mnie w płatek ucha, a później pogłębił swoje ruchy. Po kilku jego pchnięciach moje ciało zaczęło się całe trząść i górowałam na kuchennym blacie. Kiedy powoli wracałam do rzeczywistości, zobaczyłam jak Niall wpatruje się we mnie i delikatnie uśmiecha, później zagryzł wargę i pomógł mi zejść z blatu.
- No co się tak cieszysz?
Wzruszył tylko ramionami, a ja nie czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienia bo wiedziałam, że jak on się uprze to nie dowiem się prawdy. Poszedł na górę więc ja zostawiłam babeczki w piekarniku, nastawiając jednocześnie minutnik i poszłam za nim do mojego pokoju. Leżał przykryty po sam nos, a ja na ten widok zmarszczyłam brwi bo co on do cholery wyprawia.
- Niall?
- Tak?
- Wygodnie ci?
- Mhm.
- Ummm okey? Cieszę się, ale zaraz przyjedzie pewnie moja matka i ...
- Chce poleżeć z moją dziewczyną bo jestem kurewsko zmęczony. Jeśli mam być szczery to mam w dupie groźby i krzyki twojej matki. Mało one na mnie działają...
Chyba nawet nie słuchałam dalej bo wyłączyłam się po słowach "moją dziewczyną". Dwa głupie wyrazy latały i wręcz obijały się echem w mojej głowie, a mi zrobiła się tak ciepło w środku, że miałam ochotę się do niego przytulić i nigdy nie zmieniać swojego położenia. Weszłam do niego pod kołdrę, ale położyłam się na przeciwnym rogu łóżka i czekałam na jego ruch. Nie ruszał się dlatego myślałam, że zasnął bo ty był dla niego naprawdę ciężki dzień. Po chwili jednak poczułam jak się przybliża, ale nadal był na tyle daleko, że nasze ciała nawet kawałkiem się nie dotykały.
- Kocham Cię.
Kurwa czy ja właśnie znowu mu to powiedziałam? Ugh. Całe szczęście, że powiedziałam to naprawdę cicho, ale i tak wydaje mi się, że to usłyszał bo nieznacznie się poruszył.
- Abigail...
Ugh kurwa nie mów do mnie pełnym imieniem to sprawia, że jestem zła.
- Tak wiem, to tylko i wyłącznie mój problem, że się w tobie zakochałam, ale to, że ty mi tego nie mówisz nie sprawi, że przestanę to powtarzać i...
Chciałam skończyć, ale on złapał w swoje dłonie moją twarz i zaczął mnie całować. Nie mogłam złapać oddechu, ale on nadal mnie całował siedząc na mnie okrakiem.
- To wszystko jest kurewsko chore przysięgam.
Tym razem już delikatniej mnie pocałował zaraz po wypowiedzeniu tego zdania, a ja czułam te pieprzone motyle rozrywające mój żołądek.
- Ja... Nie umiem powiedzieć ci tego co czuję bo ja sam nie wiem co to jest. Mam ci powiedzieć, że Cię kocham? Nie wiem jak to jest kochać, kurwa nie wiem, ale jesteś dla mnie.... - Przetarł swoją twarz dłońmi, a później pokręcił głową i kontynuował. - Ciągle o tobie myślę, zastanawiam się jak wyglądasz kiedy cię nie widzę, czy się uśmiechasz, czy jesteś szczęśliwa i ... - wypuścił głośno powietrze i znów mówił. - Nie chciałem tego... No wiesz. Ja nie planowałem coś czuć do ciebie, ale już wtedy kiedy wróciłem po to pieprzone zdjęcie wiedziałem, że nie będziesz dla mnie przypadkową znajomością.
- Jakie zdjęcie?
Byłam zaskoczona kiedy wstał i włączył światło,a potem zaczął szukać czegoś po swoich kieszeniach. Wyciągnął czarny portfel, po czym go otworzył i wyciągnął z niego kawałek papieru. Kiedy wręczył mi skrawek, zatkałam dłonią usta z wrażenia, bo to było nasze wspólne zdjęcie z urodzin, które byłam pewna, że wyrzucił.
- Jeśli to ci na razie nie wystarczy to ja... - nerwowo zaczął pocierać dłońmi, a później zaczął drapać się w tył głowy. Wyczułam, że dla niego to też nie jest komfortowa sytuacja, a ja chyba za bardzo naciskam.
- Zaczekam.
I kiedy kurwa zobaczyłam ten rosnący uśmiech na jego twarzy, a później poczułam jego dłonie, które zamknęły mnie w uścisku wiedziałam, że nie chce nikogo innego oprócz Nialla. Nie chce zachwycać się innymi oczami, nie chce robić na złość komuś innemu, nie chce pokochać innego uśmiechu bo to on jest teraz dla mnie najważniejszy. Bo czasem sami nie wiemy kiedy ktoś wchodzi w nasze życie i swoją osobą zawłada całym naszym sercem. Uzależnił mnie od siebie swoim głosem, którym potrafi ukoić moje nerwy, swoimi oczami, w które mogłabym patrzeć bez końca i widzieć jak mi się przygląda, tym jak pachnie, jak się ubiera, a nawet tym jak wypowiada moje imię.
Zdecydowanie powinnam się leczyć.
- Wiesz? Mogę coś ci powiedzieć? Bardziej jakby.... Zapytać?
Nie odpowiedział, ale zaczął zataczać kciukiem kółka na moim biodrze. Jego brak odpowiedzi uznałam za twierdzącą odpowiedź, dlatego kontynuowałam.
- Czy jest jakaś szansa, że kiedykolwiek pokochasz mnie tak bardzo jak ja kocham ciebie?

Niall's POV:
Boje się wypowiedzieć te słowa bo dla niej to tak wiele znaczy, a ja nikomu nigdy tego nie powiedziałem i to chyba za dużo dla mnie. Jej drobne ciało tak idealnie się przytula... Lubię to.
- Wiesz? Mogę coś ci powiedzieć? Bardziej jakby.... Zapytać?
Zawsze pyta czy może, a dokładnie pewnie wie, że nigdy, niczego jej nie odmówię bo zasługuje na wszystko co najlepsze. 
- Czy jest jakaś szansa, że kiedykolwiek pokochasz mnie tak bardzo jak ja kocham ciebie?
Gdybyś tylko wiedziała jak bardzo cię kocham. 
Przytuliłem ją mocniej, ale tego nie powiedziałem. Nie chce tego zepsuć, nie chce czegoś zrobić zbyt szybko, nie chce jej stracić.
- Czy ty to czujesz?
- Tak. Każdego dnia czuję, że kocham cię coraz bardziej.
- W takim razie miłość pachnie jak palące się ciasto.
Zmarszczyłem brwi i zacząłem mocniej wciągać powietrze nosem, przez co już dokładnie mogłem wyczuć zapach spalenizny.
- O kurwa moje babeczki!!
Wyrwała się z mojego uścisku i zaczęła zbiegać po schodach do kuchni. Ja też dołączyłem do niej, ale idąc już zacząłem się z niej śmiać bo słyszałem jak przeklina i wyrzuca całą zawartość blachy do kosza.
- I z czego się śmiejesz kretynie?
Stała w rękawicach kucharskich podpierając się na bokach, a ja założyłem ręce na piersi i zagryzałem wargę żeby nie wybuchnąć śmiechem na jej widok. Starała się utrzymać powagę na twarzy, ale mogłem dostrzec jak kąciki jej ust drgały i wiedziałem, że zaraz zacznie się śmiać ze mną.
- Nic. - wzruszyłem ramionami, ale nie przestawałem zagryzać wargi bo wiem też, że to ją denerwuje tak samo jak mnie. Przewróciła oczami i zaczęła iść w moją stronę, a kiedy była już wystarczająco blisko zaczęła uderzać pięściami w moją klatkę piersiową, a za jakiś czas umieściła dłonie na mojej szyi i udawała, że mnie dusi.
- Ughhh mam ochotę chwilami cię zabić.
- I w tym się zgadzamy księżniczko.
Usłyszeliśmy, że ktoś zaczął otwierać drzwi, a wtedy mogłem zobaczyć, że jest cholernie przestraszona. Wiedziałem, że to nikt inny jak jej rodzice, ale jej matka poważnie jest suką i powinna gnić w piekle razem z moim ojcem. Zdjęła rękawice i zamknęła piekarnik po czym spojrzała na mnie, a później na podłogę. Kiedy jej matka przekroczyła próg kuchni jej wzrok od razu wylądował na mnie, aja poznałem, że jest kurewsko pijana.
- Czy ty masz problemy z mózgiem? Co ci mówiłam o tym chłopaku?!
- Nie możesz mi zabronić się z nim spotykać!
- Jestem twoją matką i do twojej wiadomości,każda twoja decyzja do osiemnastego roku życia zależy ode mnie.
Ledwo co wypowiadała każde pojedyncze słowo, a jej równowaga chwiała się z każdą upływającą sekundą.
- I tak zrobię co będę chciała! - wypowiedziała łamiącym się już głosem, ale mam świadomość, że zrobiła to tylko dlatego, że chwilę wcześniej chwyciłem ją za rękę, żeby nie bała się przeciwstawić.
- Mówiłam kurwa żeby cię usunąć jak był na to czas! Jesteś ostatnio tak pyskata, że o wiele lepiej by było gdybyś się nigdy nie urodziła!
Zrzuciła z blatu kubek, ale nie tylko on się rozpadł na części. Abi tępo wpatrywała się w swoją matkę, o ile osobę tak mówiącą do własnego dziecka można tak nazwać, a w jej oczach zbierały się łzy. Puściła moją rękę i wybiegła z kuchni. Ostanie co słyszałem to trzask drzwi od jej pokoju,a później nadal będąc w szoku spojrzałem na jej matkę i kręciłem głową z niedowierzania.
- Jak pani w ogóle tak może do niej mówić? To pani córka.
Jestem kurewsko zdziwiony, że mówię do niej 'Pani'.
- O którą nie prosiłam! - zatkała dłonią oczy, ale chwilę później znów na mnie spojrzała. - Adoptowałam Allison tylko po to żeby nie zajść w ciążę! Ta mała pyskująca gówniara niszczy mi całe życie!
- A mi ratuje, więc w sumie cholernie dziękuję za tą małą pyskującą gówniarę, która obróciła mój świat do góry nogami i nauczyła kochać. Szkoda kurwa, że nie potrafi pani ani trochę jej docenić.

Abi's POV:
"Mówiłam kurwa żeby cię usunąć jak był na to czas! Jesteś ostatnio tak pyskata, że o wiele lepiej by było gdybyś się nigdy nie urodziła! "
Nie mogłam powstrzymać łez, a w mojej głowie odbijały się echem słowa mojej matki. Jak mogę wymagać od Nialla żeby mnie kochał, skoro nawet moja własna matka nie jest do tego zdolna? Czułam jakby ktoś wyrwał mi serce, czułam się martwa i zimna, pozbawiona wszelakich uczuć. Nie ma nic w życiu gorszego, niż usłyszeć od własnej matki, że wolałaby żebyś nigdy się nie urodziła. Łzy mi tak szybko płynęły, że cała moja poduszka była przemoczona po kilku minutach. Kiedy usłyszałam otwierające się drzwi od mojego pokoju wiedziałam, że to nikt inny jak Niall. Obróciłam się na bok i na niego spojrzałam, ale przez ten płacz ledwo co mogłam dostrzec jego sylwetkę. Położył się obok mnie, a ja najzwyczajniej w świecie wdrapałam się na jego tors i mocno przytuliłam. Chciałam tylko jego bliskości, chciałam żeby powiedział, że chociaż on mnie kocha, chciałam dla kogoś w końcu być tym pieprzonym numerem jeden w życiu. Słuchałam jak bije jego serce, bo to zawsze mnie uspokajało, a on gładził dłonią moje plecy bo sądzę, że wiedział jak bardzo to lubię. Nic jednak na mnie nie działało, nawet on.
- Kocham cię.
Milczał, ale w sumie nie będę zła, nie mogę. Nie będę go zmuszała, w końcu nawet własna matka mnie nie kocha, dlatego jak mogę tego oczekiwać od niego?
- Niall? - mówiłam przez płacz, ale chciałam wtedy jakiejkolwiek głupiej obietnicy.
- Huh?
- Przytul mnie naprawdę mocno. - o dziwo szybko zrobił to co chciałam, a wtedy kontynuowałam. - Powiedz mi, że cieszysz się z tego, że jesteś ze mną tutaj. Powiedz mi, że wszystko będzie w porządku i że jestem dla ciebie ważna, że sprawiam, że jesteś szczęśliwy... Cokolwiek.
Pocałował czubek mojej głowy przez co przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, a później wciągnął głośno powietrze.
- Zmieniłaś mnie... Kiedyś moje życie to były ciągłe imprezy, panienki, trawka, a teraz? Teraz kurwa chciałbym spędzać każdy wolny dzień z tobą i oglądać te wszystkie twoje beznadziejne seriale tylko po to żeby widzieć uśmiech na twojej twarzy i chodzić z tobą za rękę nawet kiedy jest cała spocona...
Zachichotałam bo dosłownie nawet w takim momencie musi sobie żartować, ale strasznie mnie cieszy, że chce rozładować całą tą sytuację.
- I jedyne co chciałbym robić do końca życia to leżeć jak teraz, mieć cię blisko i kurwa wiedzieć, że twoje serce bije tylko i wyłącznie dla mnie. Bo jesteś dla mnie najważniejsza, a ja nie lubię się dzielić...
Chciał się podnieść, dlatego usiadłam na jego kolanach, ale on podsunął się do brzegu łóżka i oparł o ścianę ciągnąc mnie automatycznie bliżej siebie. Patrzył mi głęboko w oczy ocierając jednocześnie spływające po moich policzkach łzy. Nie chciałam już płakać, ale to działo się jakoś automatycznie i nie mogłam już nad tym zapanować. W końcu objął rękami moją twarz i delikatnie mnie pocałował.
- Kurwa.
Lekko przymrużyłam oczy i ściągnęłam brwi bo nie do końca wiedziałam co się stało, albo o czym sobie w tamtej chwili pomyślał.
- Nienawidzę tego, ale cholera tylko przy tobie mam to pieprzone stado motyli w brzuchu.
Automatycznie się uśmiechnęłam bo on działa na mnie dokładnie tak samo i to jest przerażające. Zagryzłam wargę i starając się uspokoić po raz kolejny dzisiejszego dnia przytuliłam się do mojego chłopaka. Uwielbiam ten stan, uwielbiam kiedy nie ma między nami nawet skrawka wolnej przestrzeni, kiedy nasze ciała do siebie przylegają, tak że mogę poczuć bicie jego serca na mojej skórze.
- Pamiętasz jak zaczęliśmy ze sobą rozmawiać? - zapytałam kiedy ułożyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Kazałem ci wpieprzać batona.
Cholera pamięta.
- Jąkałaś się strasznie.
Zaczął się śmiać, a ja odchyliłam się żeby móc na niego spojrzeć. Założyłam ręce na piersi i pokręciłam głową, po czym wydęłam wargi i zaczęłam patrzeć w stronę okna.
- Byłeś niegrzeczny.
- Nadal jestem.
- Wiem.
- I to właśnie we mnie kochasz księżniczko.


Obudziłam się szturchana przez kogoś w ramię, ale kiedy chciałam otworzyć oczy okazało się, że tusz tak skleił moje rzęsy i to wcale nie było takie łatwe. Dopiero po jakimś czasie zobaczyłam przed sobą tylko kontury czyjegoś ciała, ale doskonale wiedziałam, że to Niall. Usiadłam po turecku przed nim i starając się poprawić włosy, co jest moim naturalnym odruchem po przebudzeniu wpatrywałam się w ciemności w mojego chłopaka.
- Czemu budzisz mnie o takiej porze? I czemu tutaj spałeś?
- Ogólnie ciężko jest wstać kiedy ktoś na tobie leży... Tak tylko mówię.
Ugh on sugeruje, że jestem za gruba.
- Chciałem ci coś pokazać.
- Widziałam już twojego kutasa.
CO?!!
Kurwa ja to powiedziałam na głos.
- Nie to, ale coś równie nieziemskiego. - mówił przez śmiech, a moje policzki są teraz pewnie jak dwa wielkie buraki.
- Niallllllll... Nie możemy rano?
- Nie bo teraz tam jest najpiękniej.
- Ale ja chce spać.
Przyłożyłam głowę do poduszki, ale szybko zostałam ściągnięta przez niego z łóżka. Zabrał koc z mojego pokoju, a później ciągnął mnie za rękę do wyjścia, podczas gdy ja starałam się nie zabić o własne nogi. Założył buty, a ja wzięłam pierwszą lepszą bluzę z wieszaka bo spodziewałam się cholernego zimna na zewnątrz. Powoli zasuwałam suwak, bo ogólnie rzecz biorąc byłam jeszcze na wpół senna, ale jego widocznie to zdenerwowało bo szybko złapał za zamek i pociągnął go w górę zanim zdążyłam zaprotestować.
- Gdybyś przyciął mi brodę suwakiem to prawdopodobnie najmniejsza część twojego ciała by ucierpiała.
- Mały palec u nogi? Oh nieeee, ty brutalu. - starał się to wypowiedzieć jakby go to przejęło, ale mu nie wyszło.
- Mówiłam o twoim kutasie.
- Kiedy go ssałaś twierdziłaś, że jest ogromny. Zdecyduj się.
Naprawdę chciałam jakoś mu pocisnąć przez to, że obudził mnie w środku nocy, a teraz ciągnie nie wiadomo gdzie, ale on zawsze musi mieć ostatnie słowo. Założyłam buty i wyszliśmy przed mój dom, ale było tak ciemno że oczywiście przewróciłam się potykając się o coś czego nie jestem w stanie tak po ciemku określić. Na całe szczęście upadłam na trawę więc nic poważnego mi się nie stało, ale przyduszony śmiech Nialla sprawiał, że miałam ochotę zrobić mu krzywdę.
- Czy to jest daleko?
- Dość.
- Niall poważnie chce spać, a jutro mamy na 9 do szkoły.
- Masz rower?
- Mam, ale...
- Prowadź więc do niego, pojedziemy tam i będzie szybciej.
Wywróciłam oczami, ale nie mógł tego widzieć przez to, że jest ciemno. Weszłam do garażu i wyprowadziłam rower, a później stanęłam tuż obok Nialla. Złapał za kierownicę, po czym siadł na siodełku a ja zastanawiałam się gdzie niby ja mam na nim usiąść.
- Kierownica.
- Chyba kpisz?!
- Czy tak wyglądam?
- Nie widzę w ciemności.
Zaczął czegoś szukać po kieszeniach, a ja chciałam wrócić pod kołdrę bo wiatr był naprawdę zimny, a miałam tylko legginsy i bluzę na sobie. Kiedy zaczął świecić telefonem na swoją twarz, a jego mina była, a raczej miała być poważna zaczęłam się śmiać zatykając sobie dłonią usta bo... Kurwa jest takim debilem.
- Im szybciej siądziesz, tym szybciej tam będziemy.
- Spadnę przecież.
- Obiecuję, że nic ci nie będzie okay? Po prostu wsiadaj.
- Ugh.
Weszłam jakoś na tą kierownicę, a później starałam się złapać równowagę co wcale nie było takie proste. Niall widząc pewnie jak się wiercę, złapał mnie jedną ręką w pasie, a drugą kierował rowerem. Kiedy ruszył było mi jeszcze zimniej niż wcześniej i jedyne o czym marzyłam to żeby szybko dojechał na miejsce i dał mi ten koc który zabrał żebym mogła się nim ogrzać. Przez większość czasu milczał, ale to zapewne dlatego, ze był zmęczony. Co jakiś czas jedynie zapytał czy mi zimno lub czy wytrzymam jeszcze trochę na tej kierownicy, powinnam mu powiedzieć, że przemarzłam już na kość, ale nie chciałam mu robić przykrości. Dość długo jechaliśmy pd górkę a ja mogłam słyszeć jego płytki już oddech, po czym zaczęłam się śmiać bo jak kapitan drużyny, ogólnie sportowiec może mieć tak słabą kondycję. Jednak po jakimś czasie doszłam do wniosku, że to nie wina kondycji a dodatkowego balastu który musi wieźć. Zamknęłam oczy bo przypomniałam sobie wszystko co wczorajszego wieczoru powiedziała moja matka i bałam się, że zaraz się rozpłaczę, ale dosłownie chwile po tym Niall się zatrzymał a ja liczyłam na to, że jesteśmy już na miejscu. Zeszłam na ziemię, a jedna pojedyncza łza popłynęła po moim policzku więc szybko ją wytarłam, żeby Niall nic nie zauważył. Kiedy się rozejrzałam rozpoznałam okolicę i zaczęłam iść w stronę ścieżki. Nie sądziłam, że Horan zna to miejsce na wzgórzu. Kiedy byłam młodsza zawsze przyjeżdżałam tu z Jenną, a kiedy dorosłam po prostu kiedy chciałam pobyć sama.
- Skąd znasz to miejsce?
Zapytałam idąc odwrócona do niego tyłem, bo chciałam dojść do lepszego miejsca z widokiem na miasto.
- Przychodzę tutaj czasem jak chce pobyć sam.
Zatrzymałam się i obróciłam głowę, żeby na chwilę na niego spojrzeć bo... Jak mogłam go tutaj przez taki czas nie spotkać kiedy sama dosłownie robiłam to samo co on? Nie przyglądałam mu się zbyt długo bo wreszcie chciałam dojść na skarpę, z której widok jest przepiękny, a o tej porze kiedy całe miasto śpi pewnie będzie jeszcze lepiej! W końcu po kilkuminutowej wycieczce przez krzaki wyszliśmy na widok, bynajmniej ja tak to miejsce nazywałam.
- Boże.
to było lepsze niż się spodziewałam. Miasto oświetlały setki lamp, a ulice były dosłownie puste. Nie da się słowami opisać jak pięknie tam jest o tej porze. Niall zostawił rower i wziął z niego koc rozkładając go na ziemi, ale wystarczająco daleko od końca skarpy żebyśmy nie spadli.
- Dołączasz czy będziesz tam tak stała?
- Daj mi zrobić zdjęcie na instagrama.
Uchwyciłam Horana i cały ten piękny widok i już sama nie wiedziałam co jest lepsze, Niall czy to wszystko przed nim. Leżał na kocu więc ułożyłam się tuż obok niego kiedy on odszukał moją rękę na kocu i złączył nasze palce.
- Wiesz dlaczego jest tyle gwiazd na niebie?
Jego głos przedarł się przez panującą wokół nas ciszę. Odwróciłam głowę w jego stronę by móc spojrzeć w jego oczy bo dosłownie zaintrygowało mnie jego pytanie i chciałam wiedzieć jaka będzie jego odpowiedź. Pokiwałam głową na 'nie' a on lekko uśmiechnął się w moją stronę.
- Chodzi o to, że gdyby każdy myślał życzenie do jednej i tej samej gwiazdy to ona nie byłaby w stanie spełnić ich wszystkich.
- Nie spełniają... Bynajmniej moich.
- Więc nie wybrałaś jeszcze właściwej.
- A twoje się kiedyś spełniło?
- Chciałem kiedyś być kochanym przez kogoś więc sama sobie odpowiedz.
Jestem spełnieniem jego życzenia.
Moje serce płonie.
- Jeśli kiedykolwiek poczujesz się smutna lub samotna... Po prostu popatrz na gwiazdy i wiedz, że ktoś kogo kochasz jest pod tym samym niebem co ty, więc tak naprawdę zawsze jest blisko ciebie.
Złapałam jego twarz w moje dłonie mocno go całując,a później przyłożyłam twarz do jego policzka.
- Jeśli będę często zła, złośliwa, zazdrosna, czy będę się za bardzo martwiła o ciebie lub po prostu za bardzo ciekawska to nie złość się na mnie okay? Kocham cię tak bardzo, że utrata ciebie przeraża mnie na śmierć. I po prostu... Jeśli już ty się poddasz i ze mnie zrezygnujesz, to ja prawdopodobnie zrobię to samo. Bo ty jako jedyny zobaczyłeś we mnie coś więcej, czego nigdy nie zrozumiem... Znaczy... Huh... Tak myślę.
- Prawdopodobnie może ci się wydawać, że nie dbam o ciebie czy coś, ale... Przysięgam złamałem chyba wszystkie moje zasady dla ciebie. I nauczyłem się tego w ciągu mojego życia, że ludzie prawdopodobnie zapomną co im powiedziałaś, co dla nich zrobiłaś, ale nigdy nie zapomną tego jak sprawiałaś, że dana osoba czuła się w danym momencie. To zostaje z tobą na całe życie.
- Czemu ja Niall?
- Nie wiem tego, nadal nie wiem jak to się stało że zacząłem się przejmować... Nigdy wcześniej tego nie robiłem.
Wziął moją rękę i położył na swojej lewej piersi dokładnie na sercu. Wtuliłam się w niego mocniej mając po prawej stronie najpiękniejszy widok na świecie i nie mówię teraz o nocnej panorami Mullingar.
- Musisz być silna wiesz? Bo mam w zwyczaju spieprzać najlepsze rzeczy w moim życiu.
- Myślisz, że dam radę kiedy ty nie będziesz czegoś chciał? Przecież nie mogę cię zmusić żebyś mnie kochał.
- Zmuszanie a proszenie o miłość to dwie różne rzeczy.
Kurwa czemu on czasem sypie mi takimi mądrymi tekstami, które później przez kolejne kilka dni dają mi do myślenia. Wyciągnął rękę ku niebu i zaczął palcami zaznaczać gwiazdy i ja poważnie zaczynam myśleć, że jest na haju.
- Ktoś tutaj pod tymi gwiazdami, pod tym niebem czeka na to żeby cię kochać tak jak ty byś chciała być kochana od dawna, ale nie jestem w stanie ci odpowiedzieć czy to jestem ja... Nie wiem tego, ale bardzo bym chciał żebym był tą osobą.
- Niall czy ty się upaliłeś?
- Nie, ale gdy chcesz dostać coś czego nigdy nie miałeś, musisz zrobić coś czego nigdy wcześniej nie zrobiłeś... Chce ciebie, dlatego mówię te wszystkie dziwne rzeczy...
Łamie swoje zasady dla mnie, robi coś co go wiele kosztuje. Czy już mogę myśleć, że cholernie mu na mnie zależy? Czy mogę być pewna, że mnie nie zrani?
Nie.
Przylgnęłam mocniej do jego ciała bo takie leżenie bez ruchu sprawiało, że było mi bardzo zimno. Nasze lewe dłonie nadal były złączone, a moja prawa leżała na jego sercu. I to jest pewne, bynajmniej dla mnie. Jestem zakochana po uszy w Niallu, ale czy on kiedykolwiek pokocha mnie tak samo jak ja jego? Ścisnęłam mocniej oczy i starałam się otrząsnąć z tych wszystkich wątpliwości, chociaż to nie było takie łatwe. On i ja, niebo pełne gwiazd i ta panująca naokoło cisza. Nic więcej w tym momencie nie brakowało mi do szczęścia, dlatego ściskając mocniej rękę Nialla ostatni raz tego dnia szepnęłam:
- Kocham... Kocham Cię.


--------------------------------------------------------------------------
Pierwsze i najważniejsze:
PRZEPRASZAM WAS! :C
Przez te miesiące tak wiele wydarzyło się w moim życiu, tak mało miałam czasu, tak wiele rzeczy sprawiło, że nie miałam ochoty wychodzić nawet z domu a już nawet nie mówię o udzielaniu się jakoś w internecie czy coś, że nawet nie zdajecie sobie sprawy.
Przez dwa miesiące pracowałam w anglii i to było cholernie męczące bo zostawałam nawet na 14 godzin, więc jedyne o czym marzyłam w wolnym czasie to sen. Po powrocie zaczęły się studia, a w moje urodziny... zmarła moja babcia. Nadal jest mi źle i jeszcze nie pogodziłam się z tą myślą, dlatego prawdopodobnie dlatego teraz płaczę... Już nigdy nie chce świętować urodzin.... Nigdy...
PRZEPRASZAM jeszcze raz i proszę o zrozumienie. 20 rozdział postaram się dodać o wiele szybciej myślę że jakoś po 1 listopada :D

3 komentarze:

  1. Nie widać zupełnie tekstu, jedynie same białe tło, a przynajmniej na telefonie :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku supi rozdział Aww
    A Niall ten kretyn musi jej w końcu powiedzieć że ją kocha bo Na Chuja Pana ileż można

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly