wtorek, 23 czerwca 2015

16. "To mniej boli, niż gdyby złamał ci serce będąc z tobą."

Abi's POV:

Obudziłam się kiedy Niall niósł mnie już do do mojego domu, a ja trzymałam się jego szyi. Najdziwniejsze jest to, że nie pamiętam zupełnie kiedy wyjechaliśmy, ani też jak znalazłam się w aucie. Powoli otwierałam oczy, kiedy on starał się otworzyć drzwi, które ku mojemu zdziwieniu nawet nie były zamknięte. Zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku, ale kiedy chciał już wychodzić zrozumiałam, że muszę wstać i podziękować mu za wszystko.
- Niall? - jeszcze z ochrypniętym głosem od spania odezwałam się do niego, a on zawrócił i spojrzał w moją stronę.
- Słucham?
- Dziękuję za...
- W porządku. Prześpij się jeszcze, ja spadam.
Pokiwałam głową i udawałam, że rozumiem, ale tak naprawdę chciałam żeby ze mną został. Musiało mi się wygodnie spać z nim, bo byłam już wypoczęta i zaraz po tym jak wyszedł zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do picia. Zauważyłam mój plecak na środku korytarza, dlatego w międzyczasie zaczęłam szukać mojego telefonu, żeby napisać na whhatsapp'ie do mojej paczki. Dosłownie przejrzałam każdą kieszonkę i nigdzie go nie było, przez co powoli zaczynałam wpadać w panikę no bo tylko ja jestem tak zdolna żeby w ciągu kilku miesięcy zgubić dwa telefony. Usłyszałam piszczenie czajnika, dlatego poszłam go wyłączyć i zaparzyłam sobie herbatę. Siedziałam przy stole i myślałam o tym wszystkim co się wydarzyło kiedy nagle zaczął padać deszcz. Wiedziałam, że nie będzie to zwykła ulewa, ale pewnie jakaś konkretna burza bo niebo zrobiło się ciemne jakby zbliżał się wieczór, a jest przecież dopiero 8 rano. Moje serce zaczynało mocniej bić i wiedziałam, że zaraz będę biegała spanikowana po domu bo nienawidzę być sama kiedy za oknami szaleje burza. Sprawdzałam czy wszystkie okna są pozamykane, ale też szukałam słuchawek żeby móc je założyć i słuchać głośno muzyki kiedy będzie grzmiało.
- Cholera! - przeklęłam kiedy rozległ się głośny grzmot, a zaraz po tym przez niebo błysnął jasny piorun. Tego właśnie nienawidzę najbardziej i czuję, że zaraz się rozpłaczę bo nie ma nigdzie mojego telefonu, a słuchawki do laptopa jakby zapadły się pod ziemię. Wbiegałam do pokoju i nakryłam się cała kołdrą. Każdy kolejny grzmot sprawiał, że po moich policzkach spływała masa łez pomimo, że tego nie chciałam. Potwornie boję się burzy i to chyba nigdy się nie zmieni.
- No kurwa! -  wrzeszczałam za każdym kolejnym grzmotem, ale przysięgam, że prawie dostałam zawału, kiedy kołdra sama zaczęła się unosić, żebym w końcu mogła zobaczyć twarz Nialla.
- Nie ładnie przeklinać Wilson.
- Nie mam ochoty na żarty.
Zatkałam uszy rękoma bo znów rozległ się potwornie głośny grzmot, a ja bałam się że może uderzyć w dom lub coś.
- Boisz się? - usłyszałam jego głos pomimo przyciśniętych do uszu dłoni i pokiwałam głową na 'tak'. Nie wiedziałam po co przyszedł, ale w tej chwili jedyne o czym myślałam to burza. Kiedy drugi bok mojego łóżka zaczął się uginać zrozumiałam, że kładzie się obok mnie, a kiedy poczułam jego dłonie na moich biodrach, które były tak zimne i przemoczone, że dało się je wyczuć przez koszulkę doszłam do wniosku, że jest szansa na przeczekanie tej burzy bez płaczu. Przyciągnął mnie do siebie i obrócił na bok, tak żebym mogła na niego patrzeć. Otworzyłam oczy, które do tej pory były zamknięte i dokładniej mu się przyjrzałam. Miał mokre od deszczu włosy, a jego policzki były lekko zaczerwienione. Jego bluza także do najsuchszych nie należała, ale nie miałam mu za złe, że cały mokry wszedł pod moją kołdrę. Kiedy jego wręcz lodowata dłoń dotknęła mojego policzka lekko wzdrygnęłam, ale nie przestawałam na niego patrzeć. On zresztą też nie zerwał ze mną kontaktu wzrokowego, tylko delikatnie wycierał dłonią moje łzy.
- To tylko burza.
- Dla ciebie, dla mnie to najgorsze co może być.
- Najgorsze? więc chyba jeszcze nie miałaś do czynienia z najgorszymi rzeczami na tym świecie księżniczko.
Księżniczko.
On nazwał mnie księżniczką.
Mój żołądek wariuje.
Zaraz umrę.
- Dobrze,więc po prostu nienawidzę burzy. Tych grzmotów, piorunów... - jak na złość zagrzmiało, jakby co najmniej  połowa świata się zawaliła, a ja zamknęłam oczy i przeczekiwałam te okropne kilka sekund.
- Trzeba cię czymś zająć, żebyś nie myślała o pogodzie.
- Co konkretnie masz na myśli? - zapytałam nie wiedząc dokąd zmierza.
- Zagramy w dwadzieścia pytań?Ale...
-Ale co?
- Po każdym pytaniu ściągamy jakieś ubranie.
- Nie!
Chyba sobie żartuje?!
Mam tylko bluzę, cienką koszulkę i legginsy, do tego bieliznę i skarpetki. Starczy mi ubrań na trzy pytania, a ja na pewno nie zdejmę przy nim bielizny. Wiem, że widział już mnie w połowie rozebraną jakiś czas temu, ale teraz to co innego.
- Więc nie gramy. - uśmiechnął się. - Myślałem, że należysz do tych bardziej odważnych.
- Mówi to osoba, która jest ubrana na cebulkę, do osoby która jest przy niej prawie naga.
- Ty naga? Przecież masz rzeczy.
- Które wystarcza mi na max trzy pytania.
- Ja myślę, że spokojnie zadałabyś sześć, a może nawet siedem pytań.
- Ugh. Nie. Jesteś okropny.
Niby miałam miliony pytań już od dawna ułożonych w głowie, które chciałam mu zadać i znać na nie odpowiedź, a teraz nie mogłam żadnego z nich sobie przypomnieć. Taka okropna pustka, szmery obijające się o wnętrze mojej głowy.
- Masz do mnie aż dwadzieścia pytań?! - zapytałam widocznie zdziwiona, a wtedy poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Nie koniecznie tyle, ale chciałabym kilka rzeczy wiedzieć.
Wędrował ręką po moim ramieniu co sprawiało, że było mi cieplej, a przez to, że ciągle gapiłam się w jego oczy przestałam zwracać uwagę na to co działo się za oknem.
- Nie możesz zapytać bez tej całej gry i rozbierania się?
- Mogę, ale wtedy nie będzie zabawy.
- Po prostu zapytaj.
Przewrócił oczami i ja wiem, jestem wręcz pewna, że tak mu zostanie już kiedyś na zawsze. Przysunął się do mnie bliżej, a później przełożył swoje prawe kolano przez moje lewe udo, a ja doszłam do wniosku, że chciałby być przytulony. Przylgnęłam do jego ciała tak, że mógł przełożyć rękę przez moje ciało i oprzeć głowę na moich piersiach.
- Twoje serce tak fajnie bije. - dobrze, że tego nie widzi bo zapewne wyglądam jak jakiś zjeb ponieważ cieszę się sama do siebie i moje serce mięknie przez jego słowa. Włożyłam rękę w jego włosy i się nimi bawiłam, pomimo tego że były jeszcze wilgotne.
- Przyspiesza.
Ponieważ jesteś obok.
- Bo się boję.

Niall's POV:

- Przyspiesza. - powiedziałem lekko zadowolony, bo chciałem wiedzieć, że to ja tak na nią działam.
- Bo się boję. - cichutko wyszeptała mi do ucha, a wtedy mocniej ją przytuliłem. Jest tak idealnie zbudowana, że w każdej pozycji, zawsze kiedy jestem do niej przytulony jest mi wygodnie. Tego się nie spodziewałem, tego wszystkiego. Kiedy zobaczyłem jak cała się trzęsie, jak nie daje rady, jak bardzo rozdarta jest wewnętrznie, chciałem zabrać od niej cały ból. Mówię jak potłuczony, sam siebie nie poznaję, ale tak właśnie było i nadal jest. Nie wiem co ze mną zrobiła, ale czuję, że mój świat zmienił się przez nią, a może i dzięki niej?
- Śpisz? - znów usłyszałem jej głos i kurwa nawet jej głos jest idealny.
- Nie.
- Więc czemu się nie odzywasz?
- Myślę.
Przez chwilę była cicho, ale czułem jak jej serce jeszcze bardziej przyspiesza i nabiera głęboko powietrza. Za chwilę o coś zapyta, jestem pewien, ale jak zwykle się wstydzi.
- Abi wiem, że wstydzisz się zapytać. Po prostu zacznij mówić...
Prychnęła i czułem jak jej ciało lekko się porusza ze śmiechu, a kiedy się uspokoiła znów usłyszałem jej głos.
- Wiesz czasem chciałabym wiedzieć co myślisz...
- Teraz myślę, że jesteś straszną ciamajdą bo zgubiłabyś drugi telefon lub zamókłby od deszczu leżąc na przyczepie w pickup'ie twojego dziadka.
- Um?
- Zostawiłaś tam, przyniosłem ci go.
- Dziękuję.
Nie spodziewałem się kiedy jej usta dotknęły czubka mojej głowy i wtedy znów poczułem to cholerne uczucie w żołądku, które mam przy niej. Zacisnąłem mocno oczy bo to uczucie sprawia, że czuję się jakbym spadał z klifu w jakąś przepaść, a zarazem jest czymś bardzo przyjemnym.
- Dzisiaj jest Haloween.
- Wiem.
- Masz jakieś plany?
- Nie. Ale czuję, że ty jakieś masz.
- Tak i ty już też.
- Słucham?
- Mój ojczym ma darmowe wejściówki na przebieraną imprezę, gościem będzie Jessie J. Jest świetna, ma zajebisty głos, trochę z nią gadałem.
- Iii?
- I mogę zabrać kilka osób. Możesz zaprosić ludzi.
- Miało być kilka osób. - zaśmiała się, a ja wiem, że nikomu się do tego nie przyznam, ale wszystko co powiedziała ostatniego wieczoru trafiło we mnie jak pioruny z dzisiejszej burzy.
'Czuję,że się w tobie zakochuje, a to jest złe bo ty masz dziewczynę. Nie musisz tego odwzajemniać, ale ja po prostu chce ci oddać całe moje złamane serce,móc się z tobą chociaż przyjaźnić i widzieć jak jesteś szczęśliwy z nią... ' najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwzajemniam, ale to mnie kurewsko przeraża i za bardzo się tego boję, żeby zacząć cokolwiek.

Abi's POV:

- Niall musi coś do ciebie czuć! Nie zaprasza się jakiejś dziewczyny na imprezę kiedy jest się zajętym! - wrzeszczała Jenna na cały mój pokój, a Rose i Jason kiwali głowami, na znak że się z nią zgadzają.
- Jen zaprosił też pewnie kilka innych dziewczyn ze znajomymi i to dosłownie nic takiego.
- Czasem jesteś taka głupia Abi, że twoja średnia ze szkoły kompletnie do ciebie nie pasuje.
- Czy ty jesteś kurwa jakaś ślepa?! - wydarła się Rose, a ja przysięgam, że jeszcze kilka takich zdań a zmienię zdanie co do zabrania ich ze sobą na tą imprezę.
- Jak ją wreszcie przeleci to zrozumie, przestańcie pierdolić. - Jason jak zwykle powie coś bez sensu, ale dzięki temu prawie w 99% dziewczyny przestają mówić i patrzą na niego jakby się urwał z choinki. Jenna ukradła mi pomysł na kostium, dlatego obie jesteśmy kobietami kot, Rose jest czarownicą, a Jason to typowy wampir. Przed 18 Niall miał po nas przyjechać, ale trochę się spóźnił i chyba nawet wiem przez kogo. Obok niego siedziała już ta idiotka, która może się nazywać jego dziewczyną. Rano zachowałam się źle bo przecież on ma dziewczynę, a ja go przytulałam i pocałowałam, co prawda w czubek głowy, ale dla niektórych to już zdrada. Całe szczęście, że jego mercedes miał 7 miejsc bo nie mogłabym patrzeć na nich z bliska .Chciałam wsiąść na sam tył, ale tam już ktoś siedział i zajmował dwa miejsca. Dopiero jak uważniej się przyjrzałam poznałam twarz Louisa i zaczęłam go budzić.
- Um Lou? Zajmujesz moje miejsce. Hej? - starałam się go obudzić, ale kiedy już otworzył oczy jego błędne spojrzenie doprowadziło mnie do śmiechu. Przesunął się trochę, dlatego wreszcie mogłam usiąść.
- Nienawidzę suki. - otwarłam szerzej oczy i na niego spojrzałam bo nie wiedziałam, dlaczego mnie oraża.
- Huh?
- Ej nie o ciebie mi chodzi. - wskazał palcem na przednie siedzenia, a później przewrócił oczami. - Jest taką typową kurwą, że gdyby nie była dziewczyną mojego przyjaciela, prawdopodobnie zamknąłbym ją w jakimś psychiatryku.
- Jest aż taka zła?
- Gdybym był miły powiedziałbym,że nie, ale jestem szczery i mówię tak.
Zaśmiałam się na jego słowa, ale później w sumie zrobiło mi się trochę żal Nialla, a nie powinno bo w końcu sam sobie ją wybrał. Kiedy już dojechaliśmy i wysiadłam przy pomocy Lou w przyciemnianych szybach zobaczyłam swoje odbicie. Byłam lekko zaczerwieniona, a moje oczy jakoś dziwnie lśniły. Nie umiałam przyznać się przed samą sobą jak cholernie się cieszę z tego balu. Sądziłam, że spędzę ten wieczór samotnie przed telewizorem, albo czytając jakąś książkę.Niezwykłą atmosferę balu można było wyczuć już na samym wejściu, kolorowe lampki oświetlały wejście, dynie, czarne koty i inne straszne rzeczy sprawiały, że chciałam już wejść do środka. Myślałam, że będziemy musieli czekać w kolejce, ale Niall zaprowadził nas do tylnego wejścia i obyło się bez czekania. W środku była już masa ludzi, ale kiedy weszliśmy po  schodach na jeden z balkonów zrobiło się mniej tłocznie, bo tam mieli wynajęte loże bardziej wpływowi pracownicy, a zatem i ojciec Nialla. Przy okrągłym stole siedział Liam w stroju batmana, Zayn przebrany za Edwarda Nożycorękiego, Jade (nie mam pojęcia dlaczego też tutaj jest) przebrana za księżniczkę Dżasminę, no i Harry, który prawdopodobnie jak Jason zapragnął być wampirem. Dopiero teraz zauważyłam, że Louis to Super Mario,a Niall jest przebrany za Supermena. Horan stanął obok mnie, a ja wzięłam głęboki oddech i dyskretnie na niego spojrzałam. W tym momencie prowadzenie z nim rozmowy wymagało ode mnie nie lada wysiłku. Sam nie wiedziałam, o czym mam zacząć z nim rozmawiać, to było wręcz krępujące.
- Wyglądasz... um.. – Zawiesiłam na chwilę głos.
 Tak cholernie seksownie, zajebiście, jesteś mega przystojny, mam na ciebie ochotę, jesteś piękny...
W ostateczności zdecydowałam się, na standardowe stwierdzenie.
-Podoba mi się, jak dziś wyglądasz.
Uniósł brew. Czyżbym go zaskoczyła? Nie odzywał się, aż w końcu z zawadiackim uśmiechem zaczął temat.
- Chodzi tylko o to, że w tym kostiumie wyglądam dobrze?
- A co jeśli powiem, że tak?
- Kupię cały zapas i będę się tak ubierał każdego pieprzonego dnia.
 -To byłoby głupie. - fuknęłam w jego stronę i przewróciłam oczami.
- Możliwe, ale podobałbym Ci się.
Paliło mnie w gardle, czułam tam wręcz ogień. Moje policzki zapewne płonęły tak samo, ale całe szczęście, że na sali jest ciemno i na pewno tego nie zauważył.
- Pasujesz dzisiaj na partnerkę Liama.
- Um no tak.
- Fajnie. - patrzył na zawartość swojego kubka z alkoholem i wierzchem kciuka błądził po jego powierzchni. W końcu wyciągnął go w moją stronę, więc upiłam łyk i oddałam mu go z powrotem. Louis dziwnie na nas patrzył i wykonywał podejrzane ruchy oczami, dlatego usiadłam obok niego.
- To wszystko jest takie popieprzone.
- Co? - nie wiem czy jest na haju, czy może też jest pijany, ale nie rozumiem o co mu chodzi.
- Oboje z Horanem zjadacie się wzrokiem, a żadne z was nic z tym nie robi.
- Um tak tylko przypominam, że on ma dziewczynę.
- Która jest...
- Nie kończ.
- Co z wami jest nie tak? Może potrzebujecie nutki zazdrości jak Liam i Jenna, żeby zrozumieć co do siebie czujecie?
Co on kurwa właśnie do mnie mówi? Jenna i Liam? Co się tu do jasnej cholery dzieje? Rozejrzałam się dookoła, ale właśnie dopiero wtedy zauważyłam, że nigdzie ich obok nas nie ma. Spojrzałam na Lou i czekałam na wyjaśnienia.
- Udawaliśmy, że ze sobą kręcimy, żeby sprawdzić czy Liam będzie zazdrosny o nią i niemal nie straciłem zębów w noc kiedy uciekłaś.
- Słucham?
- Wiesz jeśli mam być szczery to Jen świetnie to wymyśliła, a teraz jak widzisz jest szczęśliwa.
- No właśnie nie widzę, ale zabije ją jak tylko pojawi się na mojej drodze.
Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Niall stoi ze swoją dziewczyną przy barierce. Jest do niego przyklejona niczym glonojad do szyby akwarium, a to sprawia, że moje oczy mają ochotę zostać uniesione i wywracać się na każdy jej ruch i gest.
- Miałeś kiedyś tak, że myślałeś, że znaczysz coś dla kogoś, a później okazywało się, że jesteś jedną z wielu osób, z którymi ta osoba rozmawia i mówi takie same rzeczy i że tak naprawdę jesteś dla niej nikim?
- Kogo masz na myśli?
- Ogólnie. Po prostu nie jestem dla kogoś ulubioną osobą, nie jestem tym pieprzonym pierwszym wyborem. Ludzie mówią mi, że wiele dla nich znaczę, że jestem wyjątkową osobą w ich życiu, aleja wiem, że zawsze znajdzie się osoba, którą wybiorą i to nie będę ja.
- Domyślam się, że chodzi tu o Nialla.
- Ugh. Bo to jest kurwa tak, że nie jesteśmy razem ani nic, ale kiedy widzę go z nią to mam ochotę wziąć ją za głowę i jebnąć w ścianę.
- Auććć. Jesteś szalona, a jeszcze nic nie wypiłaś. Mogę ci coś zdradzić w tajemnicy?
- Pewnie. - zaczęłam popijać jakiegoś drinka i wsłuchiwałam się w to co mówi od czasu, do czasu zerkając na Nialla.
- Niall był zwykłym skurwielem. Nie bawił się w uczucia i nigdy one go nie obchodziły, jedyne co się dla niego liczyło to kolejna laska do kolekcji ze złamanym sercem. A nagle pojawiłaś się ty. Cicha, szara myszka, stojąca zawsze na uboczu i niczym się nie wyróżniająca. Zgaduję, że miałaś być kolejną ofiarą Horana, ale widzę, że jest inaczej.Zamiast cię uwodzić jak każdą inną, on z tobą rozmawia, prawi ci komplementy, robi wiele rzeczy, których wcześniej by nie zrobił dla dziewczyny.
- Pomimo wszystkiego co powiedziałeś przypominam po raz drugi. Niall ma dziewczynę.
- Wiesz jakie jest moje zdanie w tej sprawie? - pokręciłam głową na znak, że nie mam zielonego pojęcia o czym mówi, a później znów upiłam łyk i słuchałam. - Myślę, że jest z nią żeby nie zranić ciebie.
- Huh?
- Musi czuć coś do ciebie, coś czego się  boi i woli złamać serce innej bo to na niego w żaden sposób nie wpłynie, zranienie ciebie widocznie jest dla niego czymś złym i nie chce tego.
- Nie chce mnie ranić i jest z nią? Bzdura.
- To mniej boli, niż gdyby złamał ci serce będąc z tobą.
Przeprosił mnie i udał się do łazienki, a ja trochę myślałam nad tym co powiedział. Nie wiedziałam ile jest w tym prawdy i czy powinnam mu wierzyć bo jest już nieźle wstawiony, ale jednak jakaś cząstka mnie chciała, żeby to była prawda. Zapowiedzieli Jessie J, dlatego zeszłam na dół żeby być bliżej sceny i zabrałam zimny ogień, który każdy dostawał schodząc po schodach. Zauważyłam Rose i Liama, a później idącą do nich Jen. Podeszłam więc do nich i najpierw uściskałam nową parę, a później stanęłam blisko Rose.
- Jutro nie będę taka miła i zabiję cię, że o niczym mi nie powiedziałaś.
- Nikt nie wiedział. - oburzyła się Rose i posłała im środkowy palec.
- Jestem teraz szczęśliwa, nie bądźcie źli.
I kiedy Liam ją przytulił, nie mogłam się gniewać bo jej oczy tak błyszczały i dawał jej tyle radości, że to było wręcz cudowne. Powoli zgasły światła, a później na środku oświetlony został jeden punkt. Na platformie na scenę wjechała Jessie, a później zaczęła swoją przemowę.
- Nie dali mi zbyt wiele czasu, więc zaprezentuje dziś tylko dwie piosenki. Tak Patrick o tobie mówię, nie dasz mi zaszaleć.
Zapewne mówiła do managera klubu, na którego skierowały się wszystkie spojrzenia kiedy to mówiła, na co on tylko wzruszył ramionami i gestem dłoni kazał jej kontynuować.
- Jako pierwszą piosenkę chciałabym zaśpiewać mój utwór z ostatnich kilku dni. Nie jest tak całkiem mój, bo pewien młodzieniec wniósł wiele od siebie, no dobra może prawie całość ale shhh. - zatkała usta jednym palcem i się zaśmiała. - Także chciałabym podziękować Niallowi, z którym miałam przyjemność chwilę porozmawiać, a później coś napisać. I zazdroszczę też jego dziewczynie, bo tekst jest świetny i musiał się  inspirować uczuciami do niej.
W tej chwili moje serce zamarło, a ja wyłapałam go w tłumie wzrokiem. Był wysoki i jego blond grzywa znacznie górowała nad większością zgromadzonych, dlatego znalezienie go nie było jakimś dużym problemem. Stał z nią. Pewnie trzymał ją za rękę, bo ona bacznie się mu przypatrywała. Starałam się powstrzymać łzy, bo tak cholernie chce być nią. Chcę, żeby o mnie napisał piosenkę i chce być dla niego ważna. Teraz słowa Lou zupełnie nie mają sensu i ta impreza jest dla mnie skończona.
- Flashlight proszę państwa, zaczynamy.

When tomorrow comes / Kiedy nadejdzie jutro
I'll be on my own /Będę całkiem sama
Feeling frightened of / Czując przerażenie
The things that I don't know / Rzeczami,których nie znam

Niall patrzył na scenę i śpiewał, albo tylko ruszał ustami razem z Jessie znając cały tekst na pamięć.

And though the road is long / I chociaż ta droga jest długa
I look up to the sky / Spoglądam w górę,na niebo
In the dark I found, I stop and I won’t fly / W ciemności,którą odkryłam zatrzymuję się i nie odlecę
And I sing along, I sing along, then I sing along / I śpiewam,śpiewam,potem śpiewam

- Odpalcie zimne ognie i machajcie w rytm piosenki.
Melodia grała, a każdy zajął się odpalaniem. Czekałam, aż Rose odpali swój patyczek i będę mogła zobaczyć błyszczące iskierki. W końcu udało mi się odpalić mojego zimnego ognia i usniosłam go do góry,a chwilę później zaczął się refren.

I got all I need when I got you and I / Mam wszystko, czego potrzebuję,gdy mam Ciebie i ja
I look around me, and see sweet life / Patrzę dokoła siebie i widzę słodkie życie
I'm stuck in the dark but you're my flashlight / Jestem uwięziona w ciemności,ale Ty jesteś moją latarnią
You're gettin’ me, gettin’ me through the night / Pomagasz mi,pomagasz mi przetrwać tę noc
Can’t stop my heart when you shinin’ in my eyes / Nie mogę zatrzymać swojego serca,gdy świecisz mi w oczy
Can’t lie, it’s a sweet life / Nie mogę skłamać,to słodkie życie
I'm stuck in the dark but you're my flashlight / Jestem uwięziona w ciemności,ale Ty jesteś moją latarnią

Z każdą kolejną linijką piosenki byłam równocześnie zachwycona i załamana. Chciało mi się coraz bardziej płakać, ale nie mogłam tak przy wszystkich.

I see the shadows long beneath the mountain top / Widzę cienie daleko pod szczytem góry
I'm not the afraid when the rain won't stop / Nie boję się czasu,kiedy deszcz nie ustaje,
Cause you light the way / Bo rozjaśniasz tę drogę
You light the way, you light the way / Rozjaśniasz drogę, rozjaśniasz drogę

Nie wytrzymałam i wybiegłam z sali. Jestem słaba wiem, ale to za dużo. Nie mogę uwierzyć, że tak zależy mi na kimś, dla kogo jestem nikim. Wybiegłam przed klub. Było już późno dlatego ulice były prawie puste, a odgłos tupania moich szpilek rozchodził się po mieście. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam płakać jak małe dziecko, bo jestem tak bardzo beznadziejna, że nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak bezwartościowa teraz się czuję. Niepotrzebnie zrobiłam sobie makijaż bo pewnie teraz wszystko spływa razem z moimi łzami, a plus tego wszystkiego jest taki, że dzisiaj jest Halloween i większość pomyśli, że tak właśnie mam wyglądać.
- Abi? W porządku?
Kurwa po co tutaj przyszedł?!
- Nie udawaj, że cię to obchodzi! Idź do swojej dziewczyny!
Usiadł po turecku na ulicy, tak że prawie kolanami dotykał moich stóp. Słyszałam jak pociera dłońmi o twarz i głośno oddycha.
- Nigdy nic mnie nie obchodziło... Ale teraz obchodzi. Bardzo. I ciągle kurwa obchodzi okay?
Odwróciłam się do niego, bo nie wiedziałam za bardzo dokąd zmierza jego wypowiedź. Patrzyłam mu w oczy, ale on unikał mojego wzroku. Robił wszystko żeby na mnie nie spojrzeć, jakby bał się, że to wszystko co chce powiedzieć zostanie przeze mnie skrytykowane.
- Ja wiem, że to dziwne, ale... Kiedy patrzę na ciebie i widzę, że jesteś smutna, myślę jak mógłbym cię pocieszyć. Zastanawiam się, czy może powinienem przytulić twoje małe ciałko.Myślę czasem jak przyjemna w dotyku jest twoja skóra. Myślę jak piękna i urocza jesteś kiedy nie wiesz jak mnie o coś zapytać. Coraz częściej przyłapuję się na myśleniu o rzeczach związanych z tobą. I kurwa chce cię. Ale nie wiem na czym stoję, ja... Nie wiem czy ty chcesz. Nie wiem czy ja umiem dać ci to, czego ty chcesz. Ale wszystko czego chce to być z tobą, tylko boję się, że nie podołam temu.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami bo... Do kurwy to było takie urocze. I dokładnie opisał to, co czuje i to jest słodkie.
- Od kiedy tylko cię spotkałem, zazwyczaj chciałem...Więcej czasu. Więcej czasu spędzonego z tobą.- mówił z takim przekonaniem, walczył sam ze sobą. Chciał czegoś, ale się bał, tak samo jak i ja.
- Czy mogłabyś... Znaczy czy zostanie..
Przysunęłam się do niego, po czym wdrapałam się na jego kolana. Ścisnęłam go tak mocno, że możliwym jest, że przez chwilę nie mógł oddychać. Dotknęłam moim policzkiem, jego policzek i chciałam zatrzymać czas.
- Odpieprz się w tej chwili od mojego chłopaka dziwko!
Szła rozpędzona w naszym kierunku, a kiedy tylko zdążyłam wstać rzuciła się na mnie. To był odruch obronny bo zaczęłam okładać ją pięściami, a Niall szarpał nas obie i starał się rozdzielić. Żadna z nas nie chciała dać za wygraną, dlatego kiedy starał się trzymać jedną z nas, to ta druga atakowała. Czułam, że mój prawy policzek piecze jak cholera, a to wszystko przez to, że paznokciami przesunęła po całej jego długości. Poczułam też jak szarpie mnie za włosy, a następne co pamiętam to odgłosy radiowozu. Ona stała już oszołomiona w miejscu, a moje ciało nabrało tyle energii, że uderzyłam ją w nos, a później schyliłam się do wysokości kolan bo pięść zaczęła mnie potwornie boleć. Osunęła się na kolana i trzymała za nos, a później zobaczyłam, że po jej dłoni płynie krew.
Boże co ja narobiłam?
Po chwili pojawili się przy nas policjanci i kiedy ją zakłuwali w kajdanki, nawet czułam się rozbawiona i chyba wygrana, ale po jakimś czasie to spotkało też mnie. Usadzili nas na tyle samochodu, a później siedziałyśmy już w osobnych celach na komisariacie. Matka mnie wydziedziczy, później zabije, a na końcu poćwiartuje i wrzuci do morza. Nie mogę uwierzyć, że aż tak mnie poniosło i że właśnie siedzę w jebanym więzieniu, za bójkę z tą idiotką. Łóżko w celi jest okropnie niewygodne, a siedzę tutaj jakieś dwadzieścia minut. Te pręty wbijają mi się w tyłek i jest mi zimno, a nawet nie mogłam zadzwonić do kogokolwiek żeby mnie stąd wyciągnął. Jeżeli zadzwonię do matki to mogę się pożegnać z życiem, ale liczę że ojciec nie będzie aż tak surowy. W końcu tylko się broniłam racja?
- Abigail Deirdre Wilson?
- Tak to ja.
Wstałam i podeszłam bliżej krat.
- Wpłacili za ciebie kaucję, możesz wyjść.
O mój boże czyli rodzice już wiedzą. Teraz chyba jednak wolałabym tutaj zostać, niż się z nimi konfrontować. Policjant oddał mi moje rzeczy, a później wskazał na drzwi wyjściowe, dlatego pchnęłam je, ale kiedy za nimi zobaczyłam Nialla nie byłam w stanie ukryć zdziwienia.
- Co ty tutaj...
- Wpłaciłem kaucję, żebyś mogła wyjść z pudła bokserko. - zaśmiał się zakładając na moje ramiona swoją kurtkę i przyciągając mnie do siebie.
- Nie jesteś kurwa zabawny.
- O mój boże jak ty przeklinasz.  Więzienie tak bardzo cię zmieniło.
Śmiał się jeszcze bardziej, a mnie jego żarty w ogóle nie bawiły. Walnęłam go w ramię, a później szłam przed siebie, żeby jak najszybciej opuścić to miejsce. Dogonił mnie, a później zatrzymał i obrócił w jego stronę.
- A może jakieś dziękuję hm?
- Dzięki.
- Spoko. - zagryzł wargę, a następnie chwycił mnie za dłoń, którą wcześniej uderzyłam jego dziewczynę i pocałował zranione miejsce. - W sumie to było mega.
- Co?
- Widok bijącej się o mnie dziewczyny...
- Nie biłyśmy się o ciebie, ale poza tym... Ugh ta, nieźle skopała mi tyłek.
- Ona? Miałem na myśli ciebie.
Że co proszę?
Jeśli sobie żartuję to go zabije, bo własnie moje serce przyspieszyło do jakiś 200 uderzeń na minutę.
- Walczyłaś jak rasowa bokserka.
- Ona zaczęła, ja się broniłam. A ty zachowałeś się jak skurwiel, nie zabierając jej ode mnie! Nienawidzę cię!
- Nazywasz mnie skurwielem? Tak? A wiesz jaka jest prawda?!
O cholera zdenerwowałam go.
- Prawda jest taka, że właśnie takiego skurwiela potrzebujesz.Potrzebujesz faceta, który nie będzie się bał  przycisnąć cię do budynku pośród tłumu ludzi, na środku miasta i zacząć całować. który będąc pod wpływem lub na haju, zabierze cię na miasto w deszcz. potrzebujesz kogoś, kto  będzie tak chamski, sarkastyczny i szczery do bólu, że aż pociągający. Tak wkurwiający i zaborczy, że aż  intrygujący...  Więc nie pierdol mi, że mnie nienawidzisz i że jestem skurwielem, bo to wszystko właśnie cię do mnie ciągnie!
- Myślisz, że to wszystko jest takie proste!?
- Przestań wszystko analizować i nad wszystkim się zastanawiać! Po prostu idź, rób coś! Jeśli czujesz się dobrze i jesteś szczęśliwa rób to dalej,jeśli nie, to po prostu zapomnij o tym i odejdź robiąc coś innego.
W takim razie dobrze.
Okey kurwa.
Podeszłam do niego i zaczęłam go całować z ogromną zachłannością. Sama siebie aż zdziwiłam,ale robiłam to czego chciałam w tamtej chwili, robiłam coś co sprawiło mi przyjemność. Trzymał w dłoniach moją twarz, a kiedy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnął się zadziornie i złożył pocałunek na moim nosie.
- No i pięknie.
Wsiedliśmy do samochodu, a kiedy ruszył poczułam jak jego dłoń wędruje po moim ramieniu,aż w końcu zabrał moją rękę i złączył ze swoją. Trzymał ciasno nasze palce, jakby się bał, że mogę wyrwać moją dłoń z jego uścisku. Na początku chciałam uwolnić dłoń z jego uścisku, ale to było tak przyjemne, to było to... To co chciałam od zawsze poczuć. Jak to jest, kiedy ktoś trzyma cię za rękę podczas jazdy. Spojrzałam na nasze złączone dłonie. Moja ręką w porównaniu z jego była taka malutka, że prawie nie było jej widać. Zmieniał biegi podczas jazdy, ale nie puszczał mojej dłoni,a ja się rozpływałam. To było najlepsze uczucie kiedykolwiek! Nie powiem mu przecież tego, bo nie może wiedzieć, ale ja biorę z tego ogromną przyjemność.


- Chcę cię chronić i sprawić, że będziesz czuła się bezpiecznie. - powiedział tak nagle, przerywając ciszę panującą między nami.
- Nie potrzebuje ochroniarza.
Kurwa,jakim cudem on może być tak wspaniały i tak dziwaczny zarazem? Wyprostował się w fotelu kierowcy, po czym pokręcił głową i z uśmiechem na ustach na mnie spojrzał.
- Doskonale wiesz, że nie o to chodzi damska wersjo Rocky'iego Balboa.
- To o co?
- Po prostu chce... - zamilkł na chwilę. - Chce być dla ciebie osobą, dzięki której będziesz mogła uciec od problemów całego świata...
Cholera on musi być na haju.
- Jesteś tą osobą. - spuściłam głowę, bo nie łatwo mi jest mówić o tym co czuje, a on zatrzymał auto.
Zaczął szturchać moje ramię, a ja zrozumiałam, że wszystko co przed chwilą wydawało się prawdziwe było tylko krótkim snem. Okazało się, że jesteśmy już pod moim domem więc musiałam się zbierać i wysiadać. Zabrałam moją torebkę z tylnych siedzeń, a później otworzyłam sobie drzwi i  wysiadłam z samochodu.
- Mogę zostać? - krzyknął z samochodu i zaskoczył mnie swoim pytaniem, więc tylko wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu samemu wybrać czy chce zostać,czy też nie. W ostateczności poszedł za mną i po kilku minutach byliśmy już w moim pokoju. Zapaliłam lampkę nocną i zdjęłam moje buty, po czym rzuciłam torebkę na łóżko.
- Pierwsza zajmuję łazienkę.
- Twój dom, twoje zasady.
Zdjął swoje buty, a później położył się na moim łóżku. Kiedy wyszłam już wykąpana z łazienki i w mokrych włosach, on siedział patrząc się na drzwi od mojej łazienki. Miałam na sobie piżamę, ale kiedy mi się tak przyglądał czułam, jakbym stała przed nim naga.
- Co?
- Nic.
Uśmiechnął się i mijając mnie poszedł do łazienki, a ja miałam czas żeby trochę wysuszyć włosy, zdążyłam je osuszyć ręcznikiem i wyczesać, kiedy wyszedł w samych bokserkach myjąc zęby moją różową szczoteczką.
- Zdecydowanie powinnaś zmienić motyw i kolor szczoteczki do zębów.
- To, że jest czerwona różowa i ma napis, sprawia że łatwiej mogę ją znaleźć.
- Ale to twoja łazienka i w kubku jest tylko twoja szczoteczka?
- Zamknij się i idź się myj.
Rzuciłam w niego ręcznikiem, ale po jakiś pięciu minutach znów wrócił. Całe szczęście leżałam już pod kołdrą i nie mogłam się doczekać kiedy zasnę.


Niall's POV:

Leżała zawinięta kołdrą, niczym motyl w kokonie. Wiedziałem, że strasznie ciężko mi teraz będzie zabrać jej choć skrawek jej okrycia, ale położyłem się obok i powoli zacząłem się do niej przysuwać. Położyłem rękę na jej plecach, na co ona tylko się poruszyła, ale później znów udawała, że śpi. Położyłem się więc na jej plecach, ale starałem się tak rozplanować rozkład ciężaru mojego ciała żebym nie zrobić jej krzywdy. Zaczęła chichotać, a później chciała się obrócić więc jej pozwoliłem.
- Chcesz mnie udusić?
- Nie.
- Więc jaka jest prawda?
- Prawda? Prawda jest taka, że cię lubię. Bardzo. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy, że się uśmiecham. Jesteś mądra, inna, chwilami zwariowana i dziwna...
- I dlatego właśnie przed chwilą próbowałeś mnie zgnieść? - nadal mówiła przez śmiech i zaraz kurwa oszaleję, bo uwielbiam to w niej. Zszedłem z niej i wszedłem pod kołdrę, będąc w samej koszulce i bokserkach. Zgasiła lampkę nocną, ale w pokoju było już na tyle widno, że mogłem patrzeć jej w oczy. Muszę być nadal na haju bo właśnie dotykam jej policzka, a wiem, że będąc trzeźwym i ze świeżym umysłem nie zrobiłbym tego, tylko starałbym się zachowywać bezpieczną odległość.
- To jest szalone... - ściągnęła powieki, a ja wiedziałem, że cholernie zdziwi ją to co zaraz jej powiem. - Nawet nie wiem kiedy stałaś się dla mnie taka ważna. To jest jak oglądanie śnieżycy, kiedy te wszystkie płatki spadają z nieba a ty nie zdajesz sobie sprawy jak one się łączą, aż w końcu cały twój trawnik jest nimi pokryty. Wszystkie te małe rzeczy musiały się połączyć i jesteś moją śnieżycą księżniczko.
Dotknąłem jej ramienia, a później wyczułem, że ma gęsią skórkę, musiało jej być zimno, a ja zabrałem jej praktycznie połowę kołdry.
- Zimno ci? Bo masz gęsią skórkę.
- To nie przez zimno, tylko przez ciebie. - jej cichutki głos, ledwo co mogłem usłyszeć w jej pokoju.
Kurwa.
Przycisnąłem jej ciało do mojego, a ona położyła swoją dłoń na moim policzku i przerzuciła lewą nogę przez moje biodro. Włożyłem ręce pod jej koszulkę i gładziłem plecy,a jej ciało zaczynało się coraz bardziej trząść. To tak cholernie przyjemne patrzeć, a raczej czuć jak mój dotyk na nią działa, jak ja na nią działam.
- Niall, ale ty masz dziewczynę. My... - przełknęła głośno ślinę i wróciła do wyjaśnień, kiedy ssałem skórę na jej szyi. - My możemy się tylko przyjaźnić.
- Chce żebyś była moja. Samolubnie, bezmyślnie moja. Bo jak można się tylko przyjaźnić z osobą, którą chcesz non stop pieprzyć?


----------------------------------------------

kurwa nie dość, że krótki to jeszcze beznadziejny -___-
przepraszam poważnie, ale nie miałam za grosz weny, do tego mało czasu bo w chu* nauki i jeszcze wesele miałam w ten weekend i jakoś tak to wszystko wyszło :(
zjebałam i się przyznaje, ale może następny będzie lepszy :)
poza tym....
Ja nie wiem jak mam Wam dziękować za to wszystko bo to dzięki Wam czuję się tak cholernie dobrze i jestem taka szczęśliwa widząc, że podoba się Wam moje ff *o*
To jest najlepsze uczucie na świecie przysięgam!!!! <3
Teraz muszę napisać, że następny rozdział pojawi się dopiero po 8 lipca bo mam sesję i muszę ją zdać, dlatego nie będę miała czasu na pisanie :(
Do napisania,
pozdrawiam.
xoxo
P. S. Zapowiedź 17 rozdziału już niedługo #HPIAff na twitterze :)  a no i nie sprawdzałam rozdziału więc pewnie jest masa błędów :/
P. S. 2.  KOCHAM WAS BARDZOOOOOOOOOOOO <3

niedziela, 7 czerwca 2015

15. "Czuję,że się w tobie zakochuje, a to jest złe..."

Abi’s POV:
Niall ma dziewczynę.

Tylko to siedzi w mojej głowie od piątku. Jestem chyba trochę smutna i trochę chyba jest mi żal, bo ta relacja, która była między nami, albo którą sobie tylko ubzdurałam była dla mnie czymś nowym. Czymś co dawało mi tak wiele szczęścia, pomimo że nie byliśmy nawet parą. Więc co mogłabym czuć wiedząc, że jest mój i tylko mój, że jestem jedyną w jego życiu? Jeśli czas jest najlepszym lekarstwem i leczy rany, a także pozwala zapomnieć, to czemu do cholery jasnej to nie działa w moim przypadku? Ja przez ten czas, czyli przez jakiś tydzień ewidentnie jakby powaga sytuacji wymagała ode mnie tego, żeby nieco ( a raczej radykalnie) zmienić moje zachowanie? Przyłapywałam się coraz częściej na tym, że  kiedy leżałam z zamkniętymi oczami i przypominałam sobie wszystko co się wydarzyło, mój żołądek dostawał pierdolca, a motyle wręcz rozrywały mi brzuch.  Był drugim facetem w moim życiu poza Jasonem, który wytrzymał ze mną tyle czasu. Co prawda nie byliśmy parą, ale z tego co zauważyłam każde nasze spotkanie go cieszyło. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi wspaniałymi, soczyście niebieskimi oczami , a ja wiedziałam za każdym razem, że coś mnie do niego przyciąga. A może po prostu go pragnę? Może pragnę jego miłości? Czułam jak moje ciało całe się trzęsie z natłoku emocji. Przycisnęłam dłonie do twarzy i wdychałam ciężko powietrze. Walczyłam z moim ciałem, walczyłam z psychiką, która powoli zaczynała nade mną panować. Chciałabym żeby mnie teraz przytulił, żeby oplótł mnie swoimi ramionami i głaskał po plecach. Tak jak wtedy, tej pieprzonej nocy, kiedy miałam go na wyłączność. Zapowiadała się świetna sobota, ale to tylko dlatego, że miałam iść nocować do Jenny, której rodzice wyjechali, a ona zaprosiła naszą paczkę do siebie.  Będziemy się objadać, może coś wypijemy, obejrzymy babskie filmy, a Jason będzie jęczał, że nienawidzi być jedynym facetem w towarzystwie. To takie przewidywalne, ale kocham te nasze spotkania. Dzisiaj cieszę się na nie podwójnie, bo może to pozwoli mi wyplątać się z tej idiotycznej walki, która rozgrywa się w mojej głowie. Przed 16 byłam już u Jen, a jak się okazało reszta też postanowiła wcześniej do niej wpaść. Zdziwiłam się, bo był też Liam i Lou pijący piwo z Rose, a oprócz nich Dylan, który przełączał piosenki na laptopie Jen. Przywitałam się z tymi pierwszymi, a później podeszłam do Dylana żeby zająć miejsce obok niego.
- Cześć Dylan. - uśmiechnęłam się w jego stronę, a on odpowiedział mi tym samym. 
- Jesteś kolejną która mnie z nim myli. - zaśmiał się, a ja zgłupiałam bo nie miałam pojęcia o co dokładnie może mu chodzić.
- Huh?
- Jestem Matt, jego brat bliźniak.
No dosłownie kurwa jest identyczny i w życiu bym się nie spodziewała, że mogę kogoś pomylić.
- Um ja przepraszam, nie wiedziałam.
- Okey, a ty jesteś?
- Abigail, znaczy... po prostu Abi.
- Witaj po prostu Abi. 
Kiedy usłyszałam wrzaski z zewnątrz, spojrzeliśmy prawie równocześnie na drzwi do ogrodu Jenny, a później wstałam żeby sprawdzić co się tam dzieje. Moja przyjaciółka i Jason skakali na trampolinie, a Dylan robił im zdjęcia i pewnie będzie ich później tym szantażował. 
- Jason kretynie upaliłam się, a ty ewidentnie chcesz wybić mi zęby wymachując tymi twoimi łopatami.
- Czym? 
- Ręce?! Twoje ręce są jak łopaty.
- Wiesz nie narzekałaś kiedy robiłem ci palcówki. 
Okey nie chce ich słuchać bo ta rozmowa zmierza w złym kierunku, a ja nie chce słuchać o ich życiu seksualnym. Obydwoje są moimi przyjaciółmi, ale fakt, że coś miedzy nimi czasem jest i że im to nie przeszkadza jest dla mnie co najmniej dziwny i nie zrozumiem tego. Weszłam do kuchni i chciałam wziąć coś do picia, a wtedy ktoś oplótł mnie ramionami od tyłu i przytulił, a później poczułam zarost na moim policzku. 
- Abiiii. - poznałam po głosie Louisa i zaśmiałam się bo jest tak wcześnie, a on jest już taki pijany. 
- Louisssss?
- Tak to ja.
- Dzięki, że mi przypominasz bo dosłownie zapomniałam jak masz na imię i zgadywałam.
- Ty jesteś trzeźwa jeszcze? To źleeee.
- Nie piję. - pokręciłam głową, a on zmarszczył brwi, a później obrócił twarz w stronę drzwi. 
- Liam bro mamy ciężki przypadek, chodź pomóc. 
Po chwili w kuchni pojawił się Payne, a jego źrenice były ogromne.
Czy oni kurwa wszyscy zdążyli się ujarać zanim przyszłam? 
- Jaki jest problem?
- Potrzebujemy alkoholu. Dużo.
- Jak dużo?
- Jak najwięcej.
- Nie jestem w stanie Lou. 
Liam usiadł przy stole i położył twarz na blacie, a za kilka sekund słyszałam jego chrapanie i tak naprawdę nie wiedziałam czy udaje, czy poważnie zasnął. Louis miał dziwną minę, a później wyciągnął telefon i zaczął do kogoś dzwonić. Sprawdziłam jeszcze czy Liam ma jak oddychać, bo jego twarz aktualnie była w tak dziwnej pozycji, że się o niego bałam. Przekręciłam go, żeby mógł leżeć na swoim policzku, a później oparłam się o stół i usłyszałam końcówkę rozmowy Tommo, ale nie zrozumiałam za wiele z jego 'tak teraz inaczej ci urwę'. 
- Ładnie wyglądasz. - zaskoczył mnie swoim stwierdzeniem, przez co lekko uchyliłam usta.
- Um, a ty jesteś pijany.
- Jak nie jestem pijany też ładnie wyglądasz.
- W takim razie dzięki?
- Nie ma sprawy kochanie. 
Do kuchni weszła Jen, a za nią Dylan. A może to jest Matt? Nie to jest Dylan, tamten miał czerwoną koszulę w kratkę. Moja przyjaciółka usiadła na blacie, a Dylan otworzył sobie piwo i podchodząc do mnie pocałował mnie w policzek. Dzisiejszego wieczoru oni nie przestają mnie zaskakiwać, a ja czuję się dosyć dziwnie w towarzystwie samych pijanych i upalonych ludzi. 
- Jesteś jakaś smutna.
Kurwa. 
- Ja?
- Tak. - wpatrywał się we mnie i szukał czegoś w moich oczach, co pozwoliłoby mu stwierdzić, że kłamię.
- Wydaje ci się jest okay.
- Harry i Horan też jacyś dziwni, ja nie wiem co im jest. - odezwał się Lou, po czym wrócił do całowania Jenny. 
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. - wymusiłam uśmiech, ale wiedziałam, że Jen mi się przygląda i się domyśli, że kłamię. Za dobrze mnie zna, żebym wciskała takie ściemy.  
- Możecie skończyć się ssać? Kurwa ja próbuję spać. - Liam podniósł głowę ze stołu i spojrzał na całujących się Louisa i Jen. Zaśmiałam się bo to wyglądało przekomicznie, a Dylan prawie zadławił się piwem. 
- Payno nie czuje jak rymuje. - Louis zaczął się śmiać, a razem z nim reszta. 
- Miłość istnieje i w końcu każdy z nas jej zazna... - Dylan wtrącił swoje pięc groszy, co zaraz sprawiło, że się we mnie zagotowało, bo pomyślałam o Niallu. W ogóle, co za idiotyczna zmiana tematu Bulter huh?
 - Samemu jest najlepiej. - stwierdziłam i upiłam łyk soku.
- Tylko tak mówisz, ale jeśli pojawi się ktoś na twojej drodze, nawet nie zauważysz kiedy się zakochasz! W życiu spotykasz tylko jedną osobę, z którą iskry lecą od samego początku...
 - To jak  pierwszy zauważysz, że niby się "zakochałam" to proszę pierdolnij mnie w łeb dobrze? - jestem już raczej zakochana, więc tylko czekać na cios.
- Abigail!
Jenna podniosła głos i spojrzała na mnie. Zawsze mówiła tak, kiedy miałam nie mieć racji i kiedy pieprzyłam głupoty. Ale co poradzę jak na prawdę nie chce, ?Widziałam jej minę i jej ręce założone na piersiach, była zła, a raczej wkurwiona, musiałam przeprosić.
- Dobrze może i masz rację, ale nie gadajmy już o tym.
Jak na zawołanie rozbrzmiał dzwonek do drzwi co było moim wybawieniem, bo ludzie się rozeszli, a w kuchni został śpiący Liam. Okazało się, że  przyjechał Harry z dostawą alkoholu, a wtedy zdałam sobie sprawę, że Lou nie da mi spokoju i karze mi pić dopóki nie będę im dorównywała upojeniem alkoholowym. Wmusiłam w siebie dwa piwa, a później trzy kieliszki wódki, a jakby tego było mało piłam Jacka Daniel'sa z colą bo Liam się obudził i stwierdził, że może bawić się dalej. Chciałam odetchnąć i kiedy większość leżała już pod kołdrami lub w śpiworach czekając na filmy, weszłam do łazienki, żeby założyć bluzkę od piżamy i doprowadzić się do normalności. Mieli racje mówiąc, że wyglądam na smutną. Nie zdawałam sobie sprawy, że mam jakiś taki inny wyraz twarzy, ale dopiero teraz kiedy dokładniej się sobie przyjrzałam, nie mogłam uwierzyć, że to co czuję wewnątrz, może być tak widoczne na wierzchu.
Trzecie film już tak ich znudził, że oprócz mnie nie spał chyba jeszcze tylko Dylan, a może też i Harry. Mogę się mylić bo on prawdopodobnie mówi przez sen, dlatego nie wiem czy komentuje coś w filmie czy bredzi coś, ale mówi tak cicho, że nie jestem w stanie ocenić. Skłamałabym mówiąc, że nawet kiedy jestem w pokoju pełnym ludzi nie myślę o Niallu.  Myślę i nie mogę się powstrzymać, a to jest najgorsze. Sama już nie jestem pewna czy coś do niego czuję, czy po prostu za bardzo się do niego przywiązałam? Bo w sumie był i nadal jest taką niespodziewaną znajomością, której nie planowałam, która pojawiła się znikąd i dała mi tyle radości, cudownych chwil i uśmiechu. Dzięki niemu poznałam tyle miejsc, tyle przeżyłam i wiem, że nigdy tego nie zapomnę. Obróciłam się na bok i zauważyłam, że Dylan uważnie mi się przygląda z zagryzioną wargą. Przysunął się do mnie, a później jego twarz zaczęła niebezpiecznie szybko zbliżać się do mojej. Bałam się, że będzie chciał mnie pocałować, ale na szczęście tylko chciał mi coś po cichu powiedzieć.
- Idziemy na górę?
- Po co?
- Pokaże ci coś.
Wstałam razem z nim i wyszłam po schodach, a później zaprowadził mnie do pokoju Jenny. Zamknął za nami drzwi, a później przyciskając mnie do nich zaczął namiętnie całować. Początkowo oddawałam pocałunek, ale kiedy mnie uniósł i położył na łóżku, zaczęłam delikatnie go odpychać, dając mu do zrozumienia, że za daleko to zachodzi i nie chce tego.
- Dylan... - przyłożył mi palca do ust i nie przerywał pocałunków.
- Mam na ciebie wielką ochotę Abi.
Całował mnie coraz bardziej zachłannie, a jego dłoń zaczęła wsuwać się pod moje piżamy. Byłam uwięziona pod ciężarem jego ciała i nie mogłam się ruszyć bo trzymał moje ręce zaraz nad moją głową. Wiedziałam co chce zrobić, ale ja tak bardzo tego nie chciałam. Starałam się mu wyrwać, ale nie jestem wystarczająco silna, żeby dać sobie z nim radę. Chciałam krzyczeć, ale w końcu zatkał mi usta swoją dłonią i całował moją szyję. Kiedy mocno zassał moją skórę jedna łza spłynęła po moim policzku, bo z Niallem malinki były czymś dość przyjemnym, a teraz mnie to bolało. Wykorzystałam chwilę kiedy starał poprawić swoją pozycję i kopnęłam go w krocze. Musiało zaboleć bo zadziałało i mogłam wybiec z pokoju. Jak najszybciej mogłam znalazłam się w korytarzu, po czym zabierając plecak z półki, założyłam buty i wybiegłam z domu mojej przyjaciółki. Na zewnątrz uderzyła mnie najpierw fala zimnego powietrza, a później kiedy moje ubrania stawały się coraz mokrzejsze, zdałam sobie sprawę, że się nie pocę tylko właśnie zaczyna padać. Biegłam ile sił w nogach, ale najgorsze było to, że miałam daleko do domu, a nie miałam jak wrócić.Pamiętałam trasę i wiedziałam, że mam niedaleko do Horana. To byłoby kompletne wariactwo dzwonić do niego w środku nocy, ale teraz pod lekkim wpływem alkoholu szłam pewnie stąpając po ziemi do domu blondyna. Byłam już cała przemoczona i zmęczona, bo jednak to nie było tak blisko jak mi się wydawało,ale kiedy zobaczyłam dom Nialla zaczęłam biec, żeby jak najszybciej znaleźć się przy drzwiach. Byłam szczerze zaskoczona, że brama do jego posesji była otwarta, ale to tylko sprawiło, że mój plan stał się łatwiejszy. Samochód Horana stał na podjeździe, a w domu świeciło się światło, czyli albo on, albo ktoś z domowników nie śpi. Kiedy wpatrywałam się w okno, jego sylwetka mignęła mi przed oczami, dlatego postanowiłam zadzwonić do drzwi. Stałam pod drzwiami pocierając swoje ramiona, żeby choć w najmniejszym stopniu się ogrzać i układałam sobie w głowie co powiem Niallowi, kiedy zapyta co tutaj robię. Szczerze się zdziwiłam, kiedy drzwi otworzyła mi jakaś ciemnowłosa piękność i zlustrowała moją sylwetkę, po czym spojrzała na moją twarz i czekała na wyjaśnienia.
- Um hej zastałam Nialla?
- Kotuś bierze prysznic. Przekazać coś od ciebie?
- Uh nie, nic nie mów.
- Coś jeszcze?
- Nie ja... Ja już sobie idę. -Zamknęła drzwi przed moim nosem zanim zdążyłam od nich odejść.
Jebana szmata. 
Początkowo jakaś część mnie jednak wierzyła, że Niall mnie okłamał, że nie ma jednak tej dziewczyny i że robi wszystko, żeby mi zrobić na złość lub coś z tych rzeczy. Jednak jak się okazuje po tym co powiedział 'kotuś', Niall ma naprawdę dziewczynę i w dodatku zajebiście ładną dziewczynę. Siedziałam na jakimś przystanku i przeszukiwałam cały plecak w poszukiwaniu czegoś słodkiego bo przez to wszystko spadł mi cukier i moja pompa szalała. Na moje ręce skapywały zimne krople i gdybym nie była pod zadaszeniem mogłabym stwierdzić, że to deszcz, jednak to były moje łzy. Rozpłakałam się bo chłopak, który według mnie był naprawdę w porządku okazał się idiotą, a Niall mi w żaden sposób nie jest w stanie pomóc, bo musi się zająć swoją dziewczyną. Sama nie wiem czemu, ale to pewnie przez alkohol wybrałam jego numer i zaczęłam dzwonić. Kiedy jednak jakiś pojazd mnie oślepił, włożyłam telefon do kieszeni  i miałam zamiar uciekać kiedy jednak okazało się, że to zwykły autobus.

Niall's POV:
Mam jakąś paranoję bo dokładnie wiedziałem, że ma przyjechać facet z zamówionym jedzeniem, a i tak z łazienki wydawało mi się, że słyszę głos Wilson. To jest chore co się dzieje ze mną od kilku dni, a największy problem to taki, że za żadne skarby nie mogę pozbyć się tych dziwnych urojeń. Mój telefon zaczął dzwonić, a wtedy na ekranie zauważyłem napis 'Cipka Wilson', którego od początku naszej znajomości nie zdążyłem zmienić.
- Tak?
W słuchawce mogłem tylko usłyszeć padający deszcz, a później jakiś zatrzymujący się pojazd.
- Wilson?
Otwierające się drwi a później jej głos.
Jaką ma pan trasę? 
Kinnegad, Broadford, Painstown, Millfarm i kończę w Lucan.
Myśli pan, że na którą tam będziemy?
Koło 4 nad ranem.
Znajdę stamtąd jakiś autobus do Dublina tak wcześnie?
Raczej nie powinno być problemu. Ale panienka nie powinna sama chodzić tak późno sama.
Nic gorszego niż pozostanie tutaj dzisiaj chyba mi nie grozi.
Po tym usłyszałem jak prawdopodobnie dał jej bilet bo podziękowała.
Po jaką cholerę jedzie do Dublina  i co się stało, że właśnie teraz?
"Nic gorszego niż pozostanie tutaj dzisiaj chyba mi nie grozi"
Co to znaczy? 
Nienawidzę siebie bo to w ogóle nie powinno mnie obchodzić, ale od kiedy usłyszałem jej głos i wiem, że gdzieś sama jedzie, że jest bez opieki moje serce przyspieszyło i to wkurwiające. Wyszedłem z łazienki, a Megan siedziała na sofie przełączając kolejne programy telewizyjne.
- Nie ma pizzy?
- Nie.
- Więc kto tutaj był?
- Jakaś zaryczana małolata, pytała o ciebie, ale później stwierdziła, że nic mam ci nie przekazywać i sobie poszła.
- Zaryczana?
- Oj no płakała. Misiek czy tak ciężko się domyślić ?
- Ta.


Abi's POV;

Było mi tak strasznie zimno i moje ubrania w ogóle nie schły. Jedyne co mnie cieszyło to, że jadę do babci i że cały weekend spędzę z nimi. Rano będę musiała zadzwonić do rodziców, że żyję i wrócę w niedzielę bo teraz jest na to za wcześnie. Jadę już jakieś trzydzieści minut, a mój tyłek jak zwykle przesadnie mnie boli.Na szczęście za chwilę będzie postój, więc będę mogła iść kupić sobie jakąś kawę i rozprostować nogi. Przestało padać i lekko się rozjaśniało, co sprawiało, że byłam mniej zmęczona pomimo prawie całej nieprzespanej nocy. W końcu autobus się zatrzymał i mogłam na stacji kupić kawę. Była okropna, nie słodka, ale chyba jeszcze bardziej sprawiła, że nie chciało mi się spać. Usiadłam na ławce i popijałam ją powoli, ale kiedy kierowca wsiadł do autobusu musiałam już wracać, żeby dojechać jakoś do babci. 
- Te Barbie?! - usłyszałam jak ktoś woła i mogłabym przysiąc, że to głos Nialla. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było widać, dlatego zaczęłam wsiadać do autobusu. Kiedy kierowca miał już zamykać drzwi, a ja siadać na swoim miejscu, w autokarze ktoś jeszcze wsiadł, ale nie zwróciłam na to uwagi. Zostało jeszcze jakieś trzydzieści minut drogi, ale ktoś obok mnie usiadł pomimo tylu wolnych miejsc. 
- Barbie. 
No kurwa co tu robi Niall?
- Niall?
- Abi?
- Co tu robisz? 
- Siedzę.
Jesteś idiotą. 
- No ale dlaczego? 
- Ponieważ ktoś musi jechać z Tobą. Po jaką cholerę w środku nocy wymyśliłaś sobie taką wycieczkę, do tego kurwa sama? - zapytał z wyrzutem, jakby ta sytuacja z boiska nie miała miejsca i jakby wszystko między nami było w najlepszym porządku. Milczałam. Nie rozumiem swojego zachowania i chyba nigdy nie zrozumiem. Czemu nie potrafię powiedzieć wprost mu o tym co myślę, o tym co czuję? 
- Uciekłam. - powiem mu, co mi zależy.
- Co?
- Poszłam do ciebie bo miałam najbliżej, ale otworzyła twoja dziewczyna i poszłam sobie, a do domu miałam daleko i wsiadłam w autobus, żeby pojechać do babci i... - mówiłam tak szybko, że nawet sama siebie nie rozumiałam.
- Czemu przyszłaś do mnie?
- Bo Dylan chciał,um...
- Co chciał? 
- No wiesz.
Jego oczy momentalnie się rozszerzyły, a na szyi pojawiła się grubsza żyłka. Spojrzał przed siebie, a później znów bacznie mi się przyglądał. 
- Nie chciałaś tego?
- Skoro uciekłam, to chyba odpowiedź jest oczywista. 
Odwróciłam się od niego i oparłam nogi o fotel przede mną, ale było mi strasznie niewygodnie. Połowa drogi za mną, także stwierdzam, że wytrzymam to wszystko. Już nie mogę się doczekać kiedy będę u babci, kiedy będę mogła z nią porozmawiać, wypić herbatę, obejrzeć jej ulubiony serial i wreszcie być w miejscu gdzie czuję się kochana, w miejscu, w którym każdy się o mnie troszczy. Wierciłam się trochę i myślę, że dałam mu jasno do zrozumienia, że mi ciasno. Cóż jak widać nie jest na tyle inteligentny, żeby to zrozumieć bo słyszałam muzykę, czyli pewnie założył słuchawki. Usiadłam znów normalnie na swoim miejscu i założyłam ręce na piersiach, a później zaczęłam przeszukiwać plecak w celu znalezienia mojego telefonu. Dopiero po jakimś czasie gorączkowego szukania go, zdałam sobie sprawę, że mam go w kieszeni. Napisałam wiadomość na whatsapp'ie, że jadę do babci i żeby się o mnie nie martwili, po czym schowałam telefon do plecaka i znów zaczęłam się wiercić. Nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji, a to wszystko przez to, że siedział obok i zajmował mi całą przestrzeń. Wtedy wziął moje nogi i położył na swoich kolanach, tak że siedziałam do niego przodem i plecami opierałam się o szybę. Teraz było o wiele lepiej, ale on nie zwracał na mnie uwagi tylko przełączał piosenki na swoim telefonie.
Ma dziewczynę więc kurwa niech to wreszcie do mnie dotrze. 
Musiało mi być naprawdę wygodnie bo zasnęłam, a obudziłam się szarpana przez Nialla bo mieliśmy wysiadać. 
- Wstań Wilson! Bo zaraz odjedzie razem z tobą!
Przetarłam oczy, które pewnie rozmazały się, ale nie zwróciłam na to dużej uwagi tylko zabrałam mój plecak i wysiadłam razem z Horanem. Szedł gdzieś, ale nie miałam zamiaru iść za nim bo chce jechać do babci, a jak sprawdziłam na rozkładzie autobus będzie za niecałe dwadzieścia pięć minut. Usiadłam na przystanku i miałam zamiar czekać, ale przyszedł i złapał mnie za rękę, a później obrócił w swoją stronę.
- Idziemy coś zjeść i napić się kawy, umrę zaraz z głodu.
Przytaknęłam, bo to było jedyne mądre zdanie, które dzisiejszego dnia zdążył wypowiedzieć. Szliśmy w stronę Starbucksa mając splecione dłonie, ale zauważyłam to dopiero, gdy byliśmy przed dziewczyną, która zapytała co chcemy zamówić. Wzięłam latte i ciasto czekoladowe po czym zaczęłam oddalać się od lady i szukać wolnych miejsc żeby gdzieś usiąść, a on uśmiechnął się do ekspedientki i powiedział do niej 'to co zawsze Mary'. Po chwili siedział już naprzeciwko mnie i gapił się, tego nie lubiłam. Zawsze wydawało mi się, że jestem brudna na twarzy, albo że coś ze mną nie tak. Z początku myślałam, że nie zainteresuje się tak bardzo moją twarzą i po chwili zmieni obiekt, który będzie śledził jednak się myliłam. To była wręcz dla mnie katorga kiedy tak nieustannie jego oczy patrzyły się w moje, byłam tak skrępowana, że zainteresowałam się chusteczkami, które znajdowały się na stoliku. Zbawieniem okazał się być głos dziewczyny, wołającej nasze imiona. Wtedy Horan wstał i poszedł po nasze zamówienia, wracając z nimi w ułamku sekundy. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam, że ma dokładnie to samo co ja. Znaczy... Zamówił to samo co ja, powiedział jej 'to co zawsze' więc musi często zamawiać to samo. Też lubi latte i czekoladowe ciasto. Przypadek? Dziwni mnie tez fakt, że często tu bywa. Zna jej imię i często zamawia to samo, a ona nadal go pamięta.
- Smacznego. - Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia, bo po raz kolejny dzisiejszego dnia uciekłam gdzieś myślami. Pokiwałam tylko głową i chwyciłam najpierw za kawę, tego mi było teraz trzeba. Gdy poczułam znajomy smak, czułam się jak w raju. Jestem uzależniona od tak słabej kawy, ale cóż poradzić. Każdy ma jakieś upodobania tak?
- Tak właściwie skąd wiedziałeś gdzie jadę i...um?
- Jak do kogoś dzwonisz, następnym razem się rozłączaj jeśli nie masz zamiaru rozmawiać. 
- Ja...Przepraszam. Nie musiałeś...
- Wiem. 
Siedziałam w pół żywa na kanapie i kończyłam jeść ciasto. Co chwilę ziewałam i moje oczy pewnie były podkrążone przez to, że się nie wyspałam.
- Chyba ktoś tu wczoraj zabalował.- powiedział z rozbawionym głosem.
- Bardzo śmieszne.
Odstawiłam pusty talerz, a później piłam kawę bo tylko ona mi została. Niall szedł zapłacić więc dałam mu pieniądze i układając ręce na stoliku położyłam na nich głowę i zamknęłam na chwilę oczy. Myślę, że gdyby Niall nie wrócił do stolika, pewnie bym przy nim zasnęła. 
- Idziemy.
- Nie mam siły, daj mi chwilę.
- Wilson.
- Niall, proszę cię o pięć pieprzonych minut. Jeśli nie chcesz, to po prostu sobie idź i wracaj do dziewczyny.
- Deirdre! - powiedział nieco głośniej, dlatego obróciłam w jego stronę głowę i otwarłam oczy. Przykucnął przede mną, poklepał swoje plecy, a dla mnie to był znak. Wstałam i przylgnęłam do jego pleców, łapiąc go rękami wokół szyi, on jedną ręką podtrzymywał mnie od dołu żebym mu nie spadła. Pożegnał się z kobietą w sklepie i wyszliśmy. Miałam zamknięte oczy i pewnie wyglądało to przezabawnie dla ludzi, którzy obserwowali naszą dwójkę. Jednak w tamtej chwili najmniej mnie to obchodziło. Trzymałam się jego szyi bardzo mocno, był taki ciepły i tak zajebiście pachniał, pomimo tej godziny jazdy. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do tej pozycji, bo kiedy byliśmy już na przystanku nie chciałam zejść i jechać dalej, ale autobus już czekał.
- Chcesz jechać czy wolisz tu zostać?
Powtarzał to chyba pięć razy, więc musiałam w końcu zejść. A było mi tak dobrze i przyjemnie. Wsiadłam do autobusu, a on zaraz za mną i za chwilę ruszyliśmy w drogę do Dublina. Tym razem jechaliśmy krócej, a droga z dworca do domu mojej babci zajęła nam tylko kilka minut. Po szóstej rano zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i wiedziałam, że otworzy babcia bo zawsze o tej porze chodzi po świeży chleb do piekarni, która jest dwie ulice dalej. 
- Abi kochanie! - otworzyła drzwi, a ja zaraz rzuciłam się jej w ramiona. Mogłam ją udusić, ale kocham ją najbardziej na świecie i potrzebowałam tego w tej chwili.
- Babciu.
- Fredrick chodź zobacz kto tu jest! 
Zobaczyłam dziadka idącego z fajką, ale na niego bałam się rzucić, żeby nie wytrącić z jego ust fajki i się nie poparzyć. 
- Kruszynko co ty tutaj robisz?
- Przyjechałam was odwiedzić nie cieszysz się?
- Pewnie, że się cieszę, ale pewnie twoja matka zadowolona nie będzie bo znając siebie i godzinę twojego przyjazdu to ona o niczym nie ma pojęcia?
Wzruszyłam ramionami bo tak dobrze mnie zna, ale dziadek tylko uszczypnął czubek mojego nosa i się zaśmiał. Babcia zaprosiła Nialla do środka, a później wszyscy usiedliśmy w kuchni.
- Więc przyjechałaś ze swoim chłopakiem odwiedzić swoich staruszków? 
- Właściwie to m nie jesteśmy razem, po prostu Niall...
- Chciałem dotrzymać jej towarzystwa, żeby nie jechała sama. - spojrzałam na niego, a później znów na babcię, a ona puściła mu oczko i poruszyła brwiami. 
- Tak, tak rozumiem. - położyła palec pod okiem jakby chciała niewerbalnie nam powiedzieć "a tu kurwa czołg mi jedzie" , a później poszła nastawić wodę na herbatę. Dziadek siedząc obok głaskał moje kolano, a ja musiałam wymuszać uśmiech przy Niallu, bo gdyby nie on już dawno bym płakała i siedziała w ich objęciach. 
- Abi pójdziesz z dziadkiem po chleb? Niall myślę, że pomożesz mi tutaj ze śniadaniem?
- Um tak pewnie. - Horan odezwał się spoglądając niepewnie na moją babcię, a ja zabrałam pieniądze i reklamówkę ze stołu po czym wyszłam z dziadkiem na zakupy. 

Niall's POV:

- Nie będę owijała w bawełnę i zapytam prosto z mostu. Wiesz czemu ona dzisiaj przyjechała? 
- Nie wiem.
- Daj spokój chłopcze, jeśli próbujesz kłamać. Chce po prostu wiedzieć, czy moja zwyrodniała córka znów dała jej w kość, czy stało się coś innego?
- Coś innego.
Kobieta uniosła brwi, a później wrzuciła saszetki z herbatą do kubków. Zalała je wodą, a następnie ustawiła jeden z kubków przede mną,
- Co było tak cholernie ważne i złe, że przyjechała tutaj w takim stanie?
- Takim... Um co to znaczy? - jąkałem się bo nie wiedziałem o co chodzi. Co oznacza jej"w takim stanie" ?
- Czy ty jesteś tak zaślepiony jej urodą, że nie widzisz jak smutne są jej oczy chłopcze? 
- Chodzi o to, że...
- Widzę, że spotkało ją coś złego. Widzę, że jej oczy nie świecą się tak jak zwykle kiedy do nas przyjeżdża, widzę, że zmusza się do tego żeby nie płakać. Sądzę, że to przez to, że tutaj jesteś i nie czuje się na tyle komfortowo, żeby się przy tobie rozpłakać i pokazać jak słaba jest wewnątrz. 
Jej babcia tak dobrze ją zna. Czemu ja nic nie zauważyłem? Dla mnie nadal jest tą Abi, którą poznałem dwa miesiące temu i która odwróciła mój świat do góry nogami.
- Nie jest wcale taka słaba.
- Nie jest racja. Męczy się z cukrzycą, kilka razy w nocy wstaje żeby mierzyć cukier, ciągłe zmiany insuliny, igieł, dieta, której pewnie nie trzyma, ale nie dziwię się jej bo ileż można. Moja córka nie jest idealną matką i całą uwagę zwraca jej starszej siostrze. Ty nie wiesz ile ona potrafi płakać i wymieniać swoich wad, ile razy siedzi u mnie na kolanach i płacze, że nie jest wystarczająco dobra dla rodziców i nigdy nie będzie niczyim pierwszym wyborem, bo nie zasługuje na to. Nie mam serca, kiedy leży z głową na moich kolanach i mówi mi, że kiedy odejdę z tego świata nikt jej nie pokocha. Jest słaba pod względem wiary w siebie, ona nie potrafi pokochać samej siebie.  Kiedy płacze mam ochotę wlać mojej córce na goły tyłek, bo jak własne dziecko może nie czuć się kochane przez rodziców?
- Normalnie.
- Słucham?
- Też tak się czuję, ale tylko przez jednego. Całe szczęście, że nie muszę utrzymywać z nim kontaktu.
- Ten świat jest tak popieprzony! - krzyknęła, a później zaczęła słodzić swoją herbatę. - Nie jestem w stanie tego pojąć. Mogę cię prosić o jedną rzecz?
- Myślę, że tak?!
- Jeśli nie masz w stosunku do mojej wnuczki jakiś poważnych zamiarów lepiej nie mieszaj jej w głowie i po prostu zniknij z jej życia. 
- Um...
- Tak będzie lepiej, a ona mniej wycierpi. Nie zrań jej, ona nie zasługuje na to. 
Pokiwałem głową i spojrzałem na okno, w którym zobaczyłem Abi i jej dziadka. Staruszka wyciągnęła talerze i ustawiła je na stole, a później zaczęła się uśmiechać w stronę swojego męża i wnuczki. Kiedy Abi usiadła przy stole dokładniej przyjrzałem się jej oczom i stwierdzam, że jej babcia ma rację. Nie są takie same, jak kiedy była naprawdę szczęśliwa, a ja o tym wiedziałem.

Abi's POV: 

Miałam zostać cały weekend, ale kiedy zadzwoniłam do matki zdenerwowała się i kazała mi wracać do domu. Na szczęście dziadek pożyczył nam swojego starego pickup'a, więc mogliśmy wrócić tego samego dnia.
- Jest stary ale ma niezłe wyciągi, uważaj na tą bestię. 
Zaśmiałam się razem z babcią, bo dziadek miał obsesję na punkcie "Betty" i tak, nadał imię samochodowi. 
- Stara, poczciwa Betty. - głaskał maskę samochodu i udawał, że się z nią żegna. - Kochana dowieź ich do domu i grzecznie się prowadź
- Ty stary ośle przestań się tak zachowywać bo Niall pomyśli, że masz nierówno po sufitem!
- wystarczy, że musiał zostać sam na sam z tobą rano. Myślę, że nie będzie aż tak bardzo zawiedziony moim zachowaniem Layla.
- Oj grabisz sobie staruchu. 
- W tym momencie obrażasz też siebie. Niby mam początki Alzheimera, ale nadal pamiętam, że jesteśmy z tego samego rocznika. 
Mogłabym słuchać wiecznie jak sobie dogryzają bo wiem, że to tylko żarty, ale musiałam się pożegnać i wrócić z Niallem do domu. Wsiedliśmy do auta i muszę stwierdzić, że Horan jest jakiś małomówny i unika mojego wzroku. Nie mogę go przecież do niczego zmusić. A może patrzenie na mnie też uważa za zdradę i się boi? Dobra muszę  przestać myśleć bo strasznie mi to nie wychodzi. Kiedy jechaliśmy już dobre dwadzieścia minut rozdzwonił się jego telefon, a on niezwłocznie go odebrał.
- Tak?
Cześć Ni! Czemu nie ma cię cały dzień?
- Miałem coś do załatwienia.
Co jest tak ważne, że wyjechałeś w środku nocy i wracasz dopiero teraz?
- Widocznie coś jest. 
Nie mogę jarać się tym co słyszę , nie mogę. 
Nie mogę być dla niego ważna bo on ma dziewczynę. 
Za ile będziesz?
- Postaram się jak najszybciej.
Obiecujesz?
- Tak.
Przyjedź szybko, tęsknię. 
- Pa. 
Rozłączył się, a ja obserwowałam bacznie drogę za oknem. Co jakiś czas mijaliśmy jakieś ogłoszenia, ale kiedy zwolnił mogłam je dokładnie przeczytać.
POKAZ SZTUCZNYCH OGNI I ZABAWA POD GOŁYM NIEBEM DO BIAŁEGO RANA
MIEJSKI PARK BROADFORD 29 PAŹDZIERNIKA GODZINA 21.00 
To. Jest. Dzisiaj.
OMG!!!
- Niall czy mógłbyś się zatrzymać w Broadford? 
- Po co?
- Tam jest pokaz sztucznych ogni.
- Co z tego kurwa? Nie mam czasu.
- Więc po prostu wysadź mnie tam i sobie jedź?!
- Chcesz tego?
- Tak.
Zrobił jak chciałam, a ja naprawdę po cichu liczyłam, że zostanie ze mną jednak pojechał. Moje policzki zaczęły się zapełniać łzami. I nie chodziło tylko o to, że ma mnie kompletnie w dupie, tylko o to, że tak bardzo się przywiązałam i chciałabym dzielić każdą chwilę z nim, a nie mogę. Rozglądałam się wokół, ale było tak dużo ludzi, że nie byłam w stanie znaleźć miejsca do siedzenia, dlatego stałam i czekałam, aż pokaz wreszcie się zacznie. Kiedy zaczęto odliczanie poczułam się jak w sylwestra i nie mogłam przestać się uśmiechać bo kocham ten widok. To było niesamowite, kolory, wybuchy i piski ludzi, którzy byli tak samo zafascynowani jak ja. Szkoda mi było tylko, że teraz nie będę miała czym wrócić, ale może dam jakoś radę. Kiedy w parku rozpoczęła się impreza, ja wracałam do bramy tam gdzie wysadził mnie Niall i chciałam szukać jakiegoś przystanku i połączenia do domu. Zdziwiłam się kiedy zauważyłam stojący samochód dziadka,a w nim Nialla rozmawiającego z kimś przez telefon. Gdzieś w głębi duszy cholernie się cieszyłam, że został i na mnie czekał, ale wiedziałam też, że kiedy wsiądę pewnie na mnie nawrzeszczy i powie, że zmarnował na mnie tyle czasu, a mógłby być ze swoją dziewczyną. Byłam bardzo zaskoczona kiedy wsiadłam do auta i zapięłam pasy, a Niall nie skomentował w ogóle mojego wyjścia i pomysłu, ani nawet tego, że stał i na mnie czekał. Odpalił auto i ruszył dalej, a ja chyba wolałabym żeby coś powiedział, niż tak milczał. Nie wiem czy jechaliśmy długo czy krótko bo prawdopodobnie zasnęłam, a obudziłam się kiedy byliśmy na jakimś wzgórzu i na Boga mogłabym umrzeć na zawał bo tutaj jest tak wysoko. Wysiadłam z samochodu bo Horan stał za nim i trzymał w dłoniach dwa pudełka.
- Trzymaj. - podał mi jedno, a ja obróciłam je w dłoniach żeby przeczytać co w nim jest. Zauważyłam duży napis 'zimne ognie', przez co zmarszczyłam brwi bo nie wiedziałam do czego zmierza.
- Masz teraz mini fajerwerki tylko dla siebie. 
Zagryzłam wargę i uśmiechnęłam się w jego stronę, a później wyciągnęłam jednego z pudełka i przybliżyłam go do niego.
- Możesz mi go odpalić?
Wyciągnął z drugiego pudełka jedną zapałkę i odpalił zimnego ognia. Gapiłam się w płonący ogień i nie mogłam pohamować uśmiechu bo to co zrobił jest mega kochane.Kiedy ja wymachiwałam zimnym ogniem w powietrzu od odpalił papierosa, a później wszedł na przyczepę pickup'a i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Wchodź.
Złapałam go za rękę i weszłam do niego, pomimo że wcale to nie było na takie łatwe, jak mi się początkowo wydawało. Mój ogień przestał się palić, dlatego podałam mu wypalony patyczek.
- Zostaw to gdzieś, to wyrzucę w domu. 
Niall wywrócił oczami, a później wyrzucił przed siebie patyk. 
- Um ta, można też tak.
- Chcesz? - wyciągnął do mnie fajkę, a ja zapragnęłam poczuć tytoń w ustach. Wzięłam ją od niego, a drugą ręką wyciągnęłam kolejnego zimnego ognia z pudełka i odpaliłam go od papierosa. Horan siedział po turecku na przyczepie i wyciągnął ze schowka dwa śpiwory. Pewnie dziadek musiał mu powiedzieć, że je tam trzyma w razie gdyby w aucie zrobiło się chłodno, a stare szyby nie dały się zasunąć. Paliłam papierosa i wymachiwałam w powietrzy płonącym patyczkiem, przez co wyglądałam pewnie jakbym straciła rozum ale nie dbam o to. Niall wszedł już do jednego ze śpiworów i patrzyła na mnie, albo po prostu mi się wydawało.
- Gdybym wiedział, że masz zamiar wypalić mi całego papierosa, poczęstowałbym się całym z pudełka. 
- Um, przepraszam. - oddałam mu prawie wypalona fajkę, a później usiadłam obok niego i wyrzuciłam wypalony zimny ogień tak jak on poprzednio.
- Czemu nie jedziemy i jesteśmy tutaj?
- Bo jestem zmęczony i nie dam rady jechać, a nie chce spowodować wypadku.
- Oh, okay. - zaczęłam wślizgiwać się w drugi śpiwór, a Horan leżał już na plecach i patrzył w niebo. Byłam chyba też bardzo zmęczona bo ledwo co zdążyłam w niego wejść, poczułam taką błogą falę ciepła, że sama nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. 
Obudziłam się w środku nocy bo październikowe noce nie są takie ciepłe jak nam się wydawało. Oddech miałam przyspieszony, a serce waliło jak szalone. Przez chwilę leżałam,nieruchomo, starając przypomnieć sobie, gdzie jestem. W końcu przypomniałam sobie,że jestem z Niallem, że on leży obok mnie, oddychając spokojnie z  lewą ręką pod głową. Podparłam się na łokciu i starałam się na niego popatrzeć w ciemności. Jego prawa dłoń była spleciona z moją i leżała jego udzie, a ja chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Sama nie wiem kiedy złapałam go za rękę, a może on mnie?  
- Czuję,że się w tobie zakochuje, a to jest złe bo ty masz dziewczynę. Nie musisz tego odwzajemniać, ale ja po prostu chce ci oddać całe moje złamane serce,móc się z tobą chociaż przyjaźnić i widzieć jak jesteś szczęśliwy z nią... 
Powiedziałam sama do siebie,będąc pewna, że on śpi. Przytuliłam policzek do jego klatki piersiowej, nasłuchując bicia jego serca i znów zasnęłam. 




------------------------------

Obiecany rozdział za 85 głosów na wattpadzie w jeden dzień xDDD
Mam nadzieję, że nie zjebałam go jakoś bardzo, jeśli tak to przepraszam :(
Także liczę na opinie i do napisania misie! <3
Pozdrawiam,
xoxo

czwartek, 4 czerwca 2015

14. "Usłyszysz ode mnie najgorszą prawdę, ale nigdy, nikogo nie okłamię."



Abi’s POV:
Całował mnie tak zachłannie, że zabrakło mi powietrza i musiałam odsunąć twarz, żeby się nie udusić.
- Czy twoje poduszki są z jakiejś gąbki? Bo są takie milusie.
Zatkał sobie oczy dłonią i zaczął się śmiać, a później pogłaskał mój policzek i znów mnie pocałował.
- Czuję się jakbym pływała, twoje łóżko jest niczym wodne.
- Jesteś taka pijana.
- Ej! – uderzyłam lekko dłonią w jego klatkę piersiową, ale zapewne nic nie poczuł bo jego mięśnie są ogromniaste.  Przesunęłam palcem po jego policzku, a później usiadłam wyżej na łóżku swobodząc się z jego uścisku. Położył się na plecach i patrzył na mnie nie przestając się uśmiechać, a mi się to podoba. Jestem jedyną osobą w zasięgu jego wzroku, przez co czuję się jednocześnie zadowolona, ale również zawstydzona bo siedzę w samej bieliźnie, będąc o krok od seksu z Niallem.
- Mogę o coś zapytać?
- Zależy.
- Huh?
- Jeśli chcesz zapytać  czy będę cię pierzył to się nie zgadzam bo nie jara mnie seks z pijanymi, ale jeśli chodzi o coś innego to mogę o tym pomyśleć.
Wiem, że jest ciemno, a ja jestem pijana, ale czuje że moje policzki są ceglastoczerwone. Usiadłam na nim okrakiem bo już chyba jest mi wszystko jedno  i  zaczęłam bawić się jego włosami, a później całowałam delikatnie jego usta. Położył dłonie na moich biodrach i delikatnie masował moją skórę, a ja chyba to mogę polubić.
- Niall?
- Hm?
- Pieprzyłeś się z Caitlin?
- Nie.
- Kłamiesz?
- Mówiłem ci, że usłyszysz ode mnie najgorszą prawdę, ale nigdy nikogo nie okłamię.

Znów go pocałowałam i przytuliłam się do zagłębienia w jego szyi. Nie wiedziałam czemu to robię, ale zazwyczaj przy nim nie używam mózgu.Uniosłam się lekko i patrzyłam, jak zdezorientowany zaczął szybko mrugać swoimi błękitnymi oczami, uważnie mi się przyglądając i przeczesał palcami swoje włosy. W końcu jednak objął mnie swoimi ramionami, po czym zaczął wędrować dłonią wzdłuż łuku moich pleców. Muszę przyznać, że było to mega przyjemne uczucie. Przytulając swój chłodny policzek do mojego rozgrzanego policzka, wymruczał:
- Nigdy nie kłamię.
I muszę powiedzieć, muszę to przyznać, że ta jego miła strona powinna być codziennością. W takim wydaniu, mógłby mi się nawet podobać, mogłabym się nawet w nim zakochać. Przez dłuższy czas oboje milczeliśmy, ogrzewał mnie swoją bliskością i chyba dlatego nie miałam zamiaru się od niego odsuwać.Westchnął cicho i obrócił mnie plecami do jego klatki piersiowej, przytulając się do mnie na łyżeczkę. Jego ciało tak idealnie mnie osłaniało, ale kiedy nie mogłam na niego patrzeć czułam się dziwnie, dlatego obróciłam się żebym mogła na niego patrzeć.

Niall's POV:

Bałem się, że nie wytrzymam jej bliskości bo zawsze po seksie, czułem wstręt do kobiet, z którymi się przespałem. Wiem, że teraz to inna sytuacja bo się nie pieprzyliśmy, ale jej bliskość to dla mnie nowość. Nie chciałem żeby inne mnie dotykały, bo nawet delikatne muśnięcia mojej skóry przez nie, wręcz wypalały mi dziurę w ciele. Teraz było inaczej, nawet miło. Ona jest taka malutka, że nie widać jej zapewne zza mojego uścisku. Ma spore cycki, bo czuje je dość mocno na mojej klatce piersiowej. Przyznaje, że lubię jak dotyka teraz moich włosów, to mnie podnieca.
- Twój kolega chyba powstał i mi ciasno. - usłyszałem jej cichutki głosik, który ledwo przebił się przez głucha cisze panującą w pokoju.
- Nic nie poradzę, że mnie podniecasz - powiedziałem również bardzo cicho, bojąc się, że ktoś mógłby mnie usłyszeć - Moje ciało jest tak stworzone przez Boga, zresztą jak większości mężczyzn, którzy lecą na szparki.
- Niaaaal. - zaśmiała się tak niewinnie, a ja chciałem żeby zrobiła to ponownie.
Nie mogłem trzeźwo myśleć, gdy tak przywierała ciasno do mojego ciała, pomimo, że nie pragnę jej, nie w ten sposób.
A może jednak?
- Abi?
Wzdrygnęła się tak gwałtownie, że fala bijąca od jej ciała potrząsnęła i mną.
- Nie chciałem cie przestraszyć . - wyjaśniłem.
- Nie, to nie ty. Tylko um... Troszkę mi zimno.
Przycisnąłem ją jak najmocniej mogłem do siebie i pocierałem dłońmi o jej plecy. Jedną dłonią objęła mnie za kark, a drugą zarzuciła na mojej w talii. Trzymałem ją zamkniętą w moim uścisku, bo chciałem żeby się ogrzała. Początkowo jej oddech był nierówny, wręcz przyspieszony. Chyba dopiero po kilku minutach, pobierała powietrze nieco wolniej. Oddech się wyrównał, a ucisk osłabł. Spała. Przerzuciłem nogę przez jej udo i położyłem policzek na czubku jej głowy.
Chyba mógłbym się nawet przyzwyczaić.
Jednak przeraża mnie fakt, bycia w związku z jedną dziewczyną. Nie jestem wystarczająco dobry, moje życie to potwierdza. Jestem bezwartościowy, dlatego muszę zadowalać się pustymi, przelotnymi romansami. Kilka panienek, trochę alkoholu, papierosy, trawka... oto całe moje życie. Nie zawsze takie było, ale gdyby nie chłopaki byłbym nikim. Musiało być mi naprawdę wygodnie, bo dalszej części wieczoru nie pamiętam.

Kiedy się obudziłem, w pokoju było ciemno. Przesunąłem się na drugą połowę łóżka i uniosłem na rękach, żeby spojrzeć na cyfrowy zegar stojący na nocnym stoliku. Prawie czwarta nad ranem. Zwykle spałem mocno przez całą noc,ale może to wina obcego miejsca. Nagle ona poruszyła się niespokojnie i wtedy zrozumiałem, co mnie obudziło. Jej obecność. Bo nigdy dotąd z nikim nie spałem, nie spałem obok kogoś. W dodatku przytulając się, co było raczej miłą częścią tego wszystkiego. Zaczęła chyba szukać mojej obecności dłonią, jednak ja leżałem zbyt daleko od niej żeby mogła mnie dosięgnąć. Złapała w dłoń kołdrę i przyciągnęła ją, aż do swojej brody, mocno się w nią wtulając. Zamarłem w bezruchu, bo to ja byłem tym za którym podświadomie tęskniła. Obserwowałem jej twarz, która ledwo co mogłem dostrzec przez mrok panujący w pokoju. Zdałem sobie sprawę, że nie tylko jest seksowna, ale także delikatna i piękna. Dosłownie wszystko w niej odbiega od kanonu moich poprzednich "dziewczyn".


Abi's  POV:

Od tamtej nocy nie rozmawiałam z Niallem, a minęło już dwa dni. Czuję się żałośnie, nie mogę uwierzyć, że tak się zachowałam i dziękuję Bogu za to, że jestem chora bo prawdopodobnie spaliłabym się ze wstydu gdybym musiała mu spojrzeć w oczy. Ciieszy mnie jednak fakt, że Horan nie wykorzystał szansy i nie przespał się ze mną kiedy byłam w obniżonej świadomości umysłowej. Tak bardzo chce mi się pić, że muszę wstać. Zaraz po tym jak opuściłam moje ciepłe łóżko otuliła mnie fala zimnego powietrza, musiałam coś z tym zrobić. Wzięłam z szafy mój szlafrok i od razu było mi lepiej. Wyszłam chwiejnym krokiem do kuchni, ale jak zwykle nic nie działało na moją korzyść, woda jak na złość gotowała się chyba całe wieki. Ogrzewałam ręce nad palącym się ogniem kuchenki, co powodowało że mogłam tam wytrzymać. Przez gorączkę, miałam wrażenie że w całym domu temperatura sięga nawet -25 stopni. Usłyszałam dzwonek do drzwi wejściowych i cicho przeklnęłam pod nosem bo wiedziałam, że jestem jedyną osobą w domu i będę musiała je otworzyć.
Jaką cholerę znowu tu niesie?
 Szłam chyba z prędkością ślimaka, moje ciało całe się trzęsło a kolana powoli odmawiały posłuszeństwa, ów człowiek musiał strasznie czegoś potrzebować bo dobijał się do drzwi jak szalony. Przez chwilę nawet myślałam, że to Rose albo Jen, ale szybko tej myśli się pozbyłam, dlatego że dzisiaj miał być sprawdzian z matematyki. Otworzyłam wreszcie te drzwi i zobaczyłam jakiegoś chłopaka stojącego tyłem z kapturem na głowie. Kiedy się odwrócił dostałam zawału bo to Niall, a ja po pierwsze wyglądam jak trup, a po drugie nie jestem gotowa na rozmowę z nim. Wszedł do środka nie pytając o pozwolenie, a później zdjął z siebie mokra od deszczu bluzę i buty. Przyglądał mi się jakbym była czymś niezwykle ciekawym, jego błękitne tęczówki śledziły moją sylwetkę od stóp, przez całą długość, nóg, tułów, a następnie twarz, w końcu spojrzał mi w oczy i łaskawie powiedział:
- Tak, ciebie też miło widzieć.
- Hej. - wypowiedziałam z mega chrypką to przywitanie, ale nic nie poradzę, że tak brzmię bo jestem w końcu chora.Woda zaczęła się gotować, dlatego poszłam do kuchni i wyłączyłam czajnik, a później zalałam sobie herbatę.
-  Chcesz coś do picia?
- Nie.
- Więccc co cię sprowadza?
- Zostawiłaś to u mnie. - wyciągnął w moją stronę bransoletkę, a ja ją zabrałam i położyłam na blacie. Poważnie pomyślałam, że chce porozmawiać lub coś, ale jednak dla niego to nic nie znaczyło i zwyczajnie ma zamiar o tym zapomnieć. Uh czego ja się tak naprawdę spodziewałam? Że coś do mnie poczuje, że go zmienię, że mnie pokocha i będziemy razem? Jestem tak bardzo żałosna, że to przechodzi wszelkie granice.
- Byłem tutaj przejazdem, dlatego postanowiłem, że ci ją oddam.
- Um dziękuję.
- Będę leciał.
- Okay?
Wyszedł, a ja wróciłam z herbatą do łóżka bo mam taki mętlik w głowie, jak nigdy dotąd.

Obudziłam się tak nagle. Chyba we śnie przebiegłam jakiś dwunastokilometrowy maraton i teraz jestem kompletnie wyczerpana. W pokoju jest bardzo jasno i  leżę w łóżku otulona kocem aż po same uszy. Zerknęłam na budzik przy łóżku. Trzecia po południu. Ten dzień, należał do tego typu dni, w trakcie których nie miałam ochoty wychodzić z łóżka. Dwie noce pod rząd płakałam, jestem wykończona, a jakby tego było mało mam okres. Długo nie opuszczam już mojego pokoju, a może krótko tylko tak mi się wydaje? Czas w zamknięciu strasznie się dłuży, a umilają go chwilowe rozmowy telefoniczne z moimi przyjaciółmi. Laptop był włączony, a film prawię się kończył. Chciałabym wreszcie się zakochać, tak jak w tych durnych książkach o miłości, czy chociażby w "The Notebook". Tam wszystko idzie zgodnie z planem, głowni bohaterowie pomimo przeciwności losu zawsze znajdują drogę, żeby się odnaleźć. Ich miłość jest taka... ale w życiu? W moim życiu to jeden, wielki,cholerny bałagan. Nic do siebie nie pasuje, jakby ktoś wrzucił mnie do pudełka innych puzzli i byłabym tym niepotrzebnym elementem.   Kiedy nakrywałam się szczelniej kołdrą mój telefon zaczął dzwonić, a moje szczęście sprawiło, że nie leżał oczywiście w zasięgu mojej dłoni. Myślałam, że to Jason, Jen albo Rose, dlatego poświęciłam się i wstałam. Jednak to nie była ona.
Niall.
Przewróciłam oczami na samą myśl o nim, po czym odrzuciłam połączenie. Nie mam ochoty na rozmowy z nim, po tym co miało miejsce ostatnio. Powinien teraz dać mi spokój i zająć się swoim życiem.Ułożyłam się znów wygodnie w łóżku, ale pan Horan nie raczył się poddać po pierwszym odrzuconym połączeniu. Starałam się nie zwracać uwagi, na wibrujący na mojej pościeli telefon. Oczywiście mogłabym go wyłączyć, ale wtedy nie wiedziałabym kiedy dzwoni ktoś inny. Postanowiłam więc ignorować go, a jak później zauważyłam to zadziałało. Jednak nie na długo, bo telefon ponownie dzwoni, nie miałam już nerwów i postanowiłam odebrać. Ku mojemu zdziwieniu dzwonił Jason.
- Halo? - powiedziałam zachrypniętym głosem do słuchawki. Nie spodziewałam się, że mogę brzmieć jak stary dziadek po ostrym zapaleniu krtani, jednak tak własnie było.
- Ty jesteś miła? Uderzyłaś się w głowę czy?
-Jason do rzeczy,mów o co ci chodzi i pozwól mi umierać dalej.
- Okresowe historie rozumiem.
Przewróciłam oczami, bo spodziewałam się, że pewnie teraz karze mi czekać kilka minut zanim pogada z kimś, po czym zapyta, czy jestem na tyle kochana, żeby zejść na dół i otworzyć mu drzwi. Zrobię to wcześniej, żeby szybko wrócić do łóżka. Trzymałam nadal telefon przy uchu i na prawdę, zaczęłam myśleć, że zwariowałam bo wydawało mi się, że słyszę Dylana, a nie Jasona.
Powinnam się leczyć. Paranoja.
Przekręciłam klucz w zamku i uchyliłam drzwi, po czym jak najszybciej wróciłam do łóżka. Przyjemne ciepło znów otulało moje ciało, a to była jedyna rzecz jakiej teraz potrzebowałam. Cisza, spokój i ciepełko. Tak łatwo mnie uszczęśliwić. Po kilku minutach Jason był już w moim pokoju, po czym wziął netbooka z mojego biurka i umieścił go na swoich udach.
- Zamierzasz to oglądać, czy jak?
- To jest najlepszy babski film w historii, czasem jestem zwykłym człowiekiem a nie potworem, którym ci się wydaje, że jestem.
- Ale to jest jakieś popieprzone. - Otworzył usta ze zdziwienia czytając tytuł "Pamiętnik" i kręcił oczami, w dół i w górę.
-  Wyjdź. - złożyłam usta w linie i patrzyłam na niego dość wymownie. Powinien załapać, że stąpa po grząskim gruncie i że jeśli nie zatrzyma swoich komentarzy dla siebie, to mu się oberwie.
- Spójrz na to realnie Abi, taka historia to tylko fikcja. Nikomu nie przytrafi się taka miłość jak im.
- Czy ja kiedykolwiek wspomniałam, że wierzę w taką miłość?
- Myślałem..
- Myślenie jak widać ci nie wychodzi. Miłość to gówno,tylko rani. Daje nam złudne poczucie szczęścia, żeby później rozpieprzyć nam życie. Powiem ci, że ta miłość to niezła cwaniara,  tak oślepia umysł.. - przerwał mój idealny wręcz monolog, ale mogłam się tego spodziewać.
- Ty serio masz ogromne problemy natury psychologicznej. - A teraz ubieraj się jedziemy do KFC!
- Jason nieeeeee.
- Abi taaaak. Jestem głodny, nie mam obiadu i kurwa umrę jeśli ze mną nie pojedziesz.
- Wyglądam okropnie.
- Oh no tak, na pewno nie wpuszczą nas przez to do środka.
Założyłam dresy i związałam włosy, a później wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę KFC. Tak strasznie padało, a ja czułam, że cały świat opłakuje mój dzisiejszy stan. Nie dość, że jestem chora  to jeszcze mam okres, a jak matka się dowie, że wyszłam z domu z gorączką mogę nie przeżyć dzisiejszego dnia. Kiedy staliśmy na światłach myślałam, że zasnę bo było ponuro i padało, a ja podążałam wzrokiem za zbierającymi z szyb wodę wycieraczkami. W końcu obróciłam głowę i w aucie obok zobaczyłam Horana i Caitlin. Poczułam ukłucie w okolicy serca, więc szybko odwróciłam wzrok i na całe szczęście światła się zmieniły i Jason mógł jechać dalej. W KFC było mało ludzi co spowodowane jest pewnie brzydką pogodą, dlatego siadłam w rogu żeby nikt nie widział mnie w takim stanie, a Jason poszedł zamówić nam jedzenie. Najgorszy dzień w życiu, stal się jeszcze gorszy kiedy w drzwiach zobaczyłam Nialla, a zaraz za nim wchodzącą blondynkę w jego bluzie.
Aww są uroczy doprawdy. 
Przewróciłam oczami na ich widok, a później zajęłam się moim telefonem, żeby nie zwracać na ich uwagi bo sama nie wiem czemu, ale oni razem sprawiają, że czuję się jakoś dziwnie. Podświadomie jednak zerkałam czasem na ich stolik, a później czułam jakby moje serce spadało w jakąś otchłań. Wybawcą okazał się Jason, który w końcu przyszedł do stolika z naszymi zamówieniami  i mogliśmy zacząć jeść.
- Niall znów z Cat, widzę go już któryś raz z ta samą laską, czyżby się zakochał.
- Um możliwe.
- Co więc ze starym poczciwym Niallem, który nie kocha tylko pieprzy?
- Dorósł?
- Teraz to ty pieprzysz Deirdre.
- Jedz bo mi zimno i chce szybko wracać.
- Dosłownie wiem, że będę jeszcze musiał na ciebie czekać.
-Zamknij się! Nie mogę jeść szybko bo będzie mnie bolał brzuch.
- Poważnie? Masz okres czy może być coś gorszego?
Cholera na frajer racje.  


- Chciałbym coś słodkiegoooo! - Zdążył powiedzieć, kiedy rozległ się odgłos dzwonka.
- A to podobno ja mam okres.
Spojrzeliśmy się na siebie wzrokiem typu "spodziewasz się kogoś?", po czym pokręciłam głową zaprzeczając. Wiedział, że nie wstanę z łóżka, dlatego poszedł na korytarz zobaczyć przez kamerę od domofonu, któż raczył nas odwiedzić.
- Kim jesteś i czego potrzebujesz? - powiedział Jason do kogoś po drugiej stronie.
- Niall, mogę wejść? - to był Horan,  a ja w panice wyskoczyłam z łóżka, nie zwracając uwagi na ból i podbiegłam do mojego przyjaciela wymachując rękami.
- Dzisiaj nie radzę Ci się pojawiać, ani w ciągu najbliższych kilku dni. Te dni... Truskawkowe, ketchupowe, wodospad Niagara z pochwy, morderstwo w gaciach...
- Załapałem.
Musiałam mu dać jakoś znać, że nie chce się z nim widzieć więc po porostu potrząsałam głową i  machałam rękoma w powietrzu.
- Wiesz stary, chyba nie chcesz tutaj wchodzić. To strefa skażona. Jęki, ciągłe narzekanie, lepiej po prostu sobie idź w jakieś bardziej bezpieczne miejsce.
- Mam babeczki.
Jason odwrócił się do mnie i złożył ręce jak do modlitwy, robiąc przy tym maślane oczy. Tak łatwo go przekonać, ale nie mnie. Założyłam ręce na klatce piersiowej i nadal trwałam przy swoim zdaniu, a on klęknął i czołgał się do mnie na kolanach udając, że płacze. Ten człowiek ma osiemnaście lat, a zachowuje się jak idiota.
- Różne nadzienia. - znów odezwał się ten drugi "mądry inaczej". Wtedy Jason jak oparzony wstał i przycisnął guzik, który otwiera naszą bramę. Chciałam go zamordować, ale musiałam wrócić do łóżka i przygotować się psychicznie na spotkanie z Horanem. Po minucie było słychać jak obaj idą po schodach i o czymś rozmawiają, w ogóle mnie to nie interesowało. Byłam zła na tego durnia, że dał się przekupić babeczkami. Weszli do mojego pokoju, a ja nakryta byłam cała kołdrą, tak że żadna część mojego ciała nie wychodziła poza nią. W końcu ktoś odchylił kawałek materiału, który zasłaniał moją twarz. Jason uśmiechnął się do mnie, po czym powiedział.
- Słuchaj frajerze wziąłem sobie kilka babeczek dlatego mam z nim sojusz, solidarność jąder zrozum. A teraz muszę wyjść na miasto, ale wrócę może wieczorem hm?
- Cokolwiek. - Skrzywiłam się na jego słowa, po czym znowu nakryłam się kołdrą. Usłyszałam jak krzyczy zbiegając ze schodów.
- Bawcie się dobrze, będę starał się funkcjonować normalnie, ale będę za tobą bardzooo tęsknił mała. Koooocham cieeee.
Mój przyjaciel to idiota. Bez pozdrowień. 
Krępował mnie fakt, że Horan siedzi w moim pokoju i zapewne obserwuje mnie. Czeka aż się wychylę spod kołdry. Nic z tych rzeczy, nie chce go tu. W sumie ciekawi mnie o co przyszedł, ale go nie zapytam. Mam okres i nienawidzę moich zmian humoru do kurwy nędzy.
- Nie powinnaś tak leżeć, w końcu zabraknie ci powietrza i umrzesz. Chcesz tego?
Odezwał się wow. Czyli niestety sobie nie poszedł.
- Staram się.
- To takie dojrzałe.
- Nigdy nie mówiłam, że jestem dojrzała. - warknęłam do niego.
- Weźmiesz tą pościel z twarzy?
- Nie.
- Ja mam to zrobić?
- Jedyne co możesz dla mnie teraz zrobić i sprawić, że cię... - zawahałam się i z trudem mi to przyszło, ale siła wyższa. - "bardziej polubię" to iść sobie stąd jak najszybciej.
- A ja mam babeczki..
- Będę gruba, nie dzięki.
Słyszałam jak stawia opakowanie ze słodkościami na biurku po czym poszedł gdzieś. Usłyszałam, że bawi się moim notebookiem, a to wzbronione. Wpadam w furię, jak tylko ktoś chce przejrzeć moje foldery.  Za dużo tam złych rzeczy, żeby poznał je ten pacan.
- ZOSTAW! - krzyknęłam do niego i jak piorun wyskoczyłam z łóżka. Dziewczyny zapewne wiedzą co poczułam, wstając tak gwałtownie. Skuliłam się i zacisnęłam mocno powieki bo.. ał zabolało. Szybko wyrwałam mu urządzenie z rąk, po czym usiadłam na rogu łóżka.
- Mam okresową składankę, myślałem że chcesz posłuchać.
- Powiedz mi, że nie duplikujesz właśnie sceny z filmu Sex Story.
- Oczywiście,że.. tak.
Dobra to jest cholernie słodkie, ale nadal go nie lubię.
Pokręciłam głową, a on wyciągnął w moim kierunku dłoń z płytą. Przez chwilę się wahałam czy ja wziąć, bo przecież po co miałabym to robić.  Nie zdawałam sobie w ogóle sprawy, czemu on to robi? Jego oczy tak migotały, jakby w nich ktoś uwięził gwieździste niebo, a usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu. Jak ktoś, kto wygląda jak anioł, może być takim dupkiem? Chyba zbyt długo się na niego gapie. Wzięłam od niego płytę, nie zastanawiając się do końca nad tym co robię. Obróciłam ją w swoich dłoniach, żeby zobaczyć jakie wgrał tam piosenki.
1. "Musimy krwawić" / "we must bleed" - The Germs
2. "Tylko kobiety krwawią" / "Only Women Bleed" - Alice Cooper
3. " W porządku mamo, ja tylko krwawię" / " It's all right ma, I;m only bleeding" - Bob Dylan
4. "Krwaw dla mnie" / "Bleed For Me' - The Dead Kennedys
5. "Krwawię" / "I Bleed" - Pixes
Co z nim nie tak?
- Jesteś popieprzony. - powiedziałam po piątym przeczytanym tytule, no bo weźcie ludzie.
- Na dziesiątej pozycji jest ich piosenka.
Spojrzałam na dziesiątkę Leona Lewis - Bleeding Love i już sama nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy go wyśmiać. Ciekawiło mnie jeszcze, czemu oglądał ten film. Sam go oglądał, czy z kimś? W sumie zadał sobie tyle trudu, żeby to wszystko zrobić, a ja wybrzydzam.
Ugh niech mu będzie, dzień dobroci dla zwierząt.
- Oglądałeś Sex Story? Osobiście uważam, że to babski film.
- Też tak uważam.
- Więc czemu go oglądałeś?
- Musiałem.
Oh, ale jednak cię zainteresował skoro ukradłeś pomysł Adama.
- Teraz typowo kłamiesz, ale nie mam siły się z tobą kłócić.
Nie odzywał się, więc nawet tak bardzo mi nie przeszkadzał. Jedyny minus jego obecności był taki, że zajmował większą część mojego łóżka bo położył się obok. Do tego nie mogłam wziąć sobie więcej kołdry, bo jego dupsko przyciskało ją do materaca. Przez niego zapewne też przytyję, bo zjedliśmy razem wszystkie babeczki (ja siedem, a on tylko trzy). Podczas gdy ja przeszukiwałam internet, w celu znalezienia jakiegoś ciekawego filmu, który miałam na prawdę zamiar obejrzeć, on bawił się moim telefonem. Oczywiście wpadł na głupi pomysł dodania czegoś na mojego twittera.
Idiota, idiotą zostanie.
Nie wiedziałam za bardzo co tam dodał, ale kiedy mój iPhone wibrował ciągle, oznaczało to, że albo napisał coś głupiego, albo coś naprawdę mądrego i ludzie to reetwetują. Patrząc na niego, wybieram opcje numer jeden. Dodał tweeta ze swoim zdjęciem "Najlepszy lek na bóle menstruacyjne dostępny bez recepty w gaciach każdego faceta. XXX" , a to utwierdza mnie w przekonaniu, że ten człowiek rzadko kiedy używa mózgu. Ból się nasilał, a ja marzyłam o tym, żeby sobie poszedł, żebym mogła wygodnie położyć się w łóżku, obejrzeć kolejny film lub po prostu iść spać.  Zerknęłam na Horana  i odkryłam, że przyglądał mi się cały czas z dziwnym wyrazem twarzy. Wraz z upływem czasu tych ukradkowych spojrzeń między nimi było coraz więcej. I musiałam przyznać (nie po raz pierwszy), że Niall jest gorącym facetem. Wiem, że zaprzeczam sama sobie, ale on jest taki skomplikowany. Z jednej strony chciałabym jego bliskości, a z drugiej boję się, że spieprzy mi życie. Z takim podejściem do życia, na pewno nigdy, nikogo nie będę miała.
- Upalmy się i powiedzmy sobie co czujemy...
 Czy on właśnie?
- Co? Nie!
- No dalej, będzie zabwnie.
- Nie.
- Ty jesteś na mnie jakaś zła czy coś?
Spojrzałam na niego, a później pokręciłam głową zaprzeczając jego pytaniu i dalej szukałam jakiegoś filmu. Unikałam jego wzroku bo jednak trochę się bałam, że zauważy że kłamię. Zabrał notebooka z moich kolan więc byłam zmuszona znów na niego spojrzeć.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś beznadziejną kłamczuchą?
- Tak i pewnie to byłeś ty.
- O co ci chodzi?
- Nie zauważyłeś kurwa, że mam okres? Nie odpowiadam w tym czasie za moje zachowanie, bo nie zależy ono ode mnie. - chyba za bardzo się uniosłam, ale ta kumulacja emocji i złego samopoczucia zbyt mocno napiera na mnie od środka.
- Przestań pieprzyć głupoty i mów o co ci chodzi.
- Niall jest okey.
- W takim razie kurwa w porządku. Nie marnuję czasu, nara.
Trzasnął drzwiami i podejrzewam, że jest zły. Dobra kurwa jest zły, a mnie nie powinno to obchodzić bo pewnie Caitlin jest jego dziewczyną, dlatego nie mogę o nim myśleć w taki sposób jak przez chwilę myślałam.


Trzy dni później wróciłam do szkoły, ale dzisiaj jest piątek i za długo na szczęście nie będę musiała przebywać w tej pełnej idiotów placówce. Powrót tutaj był jednak o wiele lepszy od mojej codziennej monotonii bo przez kilka ostatnich dni myślałam przez większość mojego czasu, o niebieskich oczach, które zawróciły mi w głowie do granic możliwości, nawet kiedy przesiadywałam godzinami nad książkami i starałam się skupić na nauce. Pomimo wielogodzinnych prób i starań duchem byłam gdzieś indziej, tylko ciało wędrowało tam gdzie nakazywał mu rozsądek. Możliwe, że moje zagubienie było i nadal jest bezpodstawne,bo jesteśmy tylko parą znajomych, która od czasu do czasu lubiła spędzać ze sobą czas, a ja wyobrażałam sobie zbyt wiele. Chociaż jego zachowanie i niektóre gesty, mogły przemawiać za tym, że jednak czuje coś do mnie... Nieważne. Wydaje mi się, że przez niego i tą sytuację w mojej głowie zaczęłam się izolować. Denerwował mnie natłok ludzi w miejscach publicznych, wszędzie widziałam ludzi o podobnej posturze do niego, niebieskie tęczówki migały mi przed oczami, a facetów z burzą blond włosów zdawało się być więcej niż kiedykolwiek indziej. Wszystko to złożyło się w jedną wielka fobie, a może nawet i obsesję. Od jakiegoś czasu zaczęłam lubić to jaki był dla mnie, jak potrafił gadać ze mną  o największych głupotach, zabierać mnie w miejsca, których prawdopodobnie bez niego nigdy bym nie zobaczyła, jak umiał mnie rozbawić, nawet kiedy nie miałam ochoty na śmiech. Trzy dni nie miałam z nim kontaktu, trzy dni go nie widziałam, a teraz kiedy jestem w miejscu, w którym prawdopodobnie za chwilę mogę go spotkać moje serce wali jak młot. Minęły trzy lekcje, ale nadal go nie spotkałam i czuję się jakoś zawiedziona, bo wolałabym wiedzieć, że nie jest na mnie zły i go nie widzieć, niż go nie widzieć i wiedzieć, że jest na mnie zły. Prawdopodobnie może mnie unikać lub pieprzy się gdzieś po kątach z Caitlin, która może jest jego dziewczyną, a mi nic do tego. 
- Ziemia do Abi. - Jenna machała mi dłonią przed oczami, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że zagubiłam się gdzieś w natłoku własnych myśli.
- Um co?
- Wyglądasz jakbyś planowała zagładę świata. - wtrącił się Jason, a ja rozejrzałam się i zauważyłam ze trójka moich przyjaciół stoi tuż obok mnie, a dam sobie rękę uciąć że jeszcze chwilę temu ich nie było. 
- Nie czuję się jeszcze najlepiej to dlatego, przepraszam.
- Więc czemu właściwie wróciłaś do szkoły zamiast się kurować?
Ponieważ chce zobaczyć co u Nialla. 
- Nie chce mieć tyle zaległości.
- Ona ma nadal gorączkę, czy bredzi tak normalnie? - dotknął mojego czoła Jason, a później udawał, że moje czoło poparzyło jego dłoń. - Tak gorączka. A już martwiłem się, że jej się na umyśle pogorszyło. 
- Jesteś idiotą Jason. - przewróciła oczami Rose i poszła na swoje zajęcia, a ja zostałam z Jenną i Jasonem czekając na biologię. Chciałam, poważnie chciałam ich słuchać, ale ten frajer ciągle siedział w mojej głowię i nijak nie mogłam sobie z tym poradzić.
- Muszę do ubikacji. - powiadomiłam moich przyjaciół i szłam w stronę damskich łazienek. Nie chciałam tam z nimi stać bo i tak myślami byłam gdzieś indziej, dlatego chciałam się na chwile ulotnić i przy okazji wymienić tampon. Westchnęłam głęboko, przypominając sobie sytuację między mną a Horanem, kiedy wychodziłam z kabiny i wtedy odkryłam, że nie byłam już sama w toalecie. Wysoka blondynka, opierała się o blat toaletki ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Podeszłam do umywalki, żeby umyć ręce, a ona zwróciła się twarzą do lustra, przy którym stałam. Przyglądałyśmy się sobie wzajemnie, ale nadal nie wiedziałam o co jej chodzi. Była cholernie wysoka i szczupła, miała niebieskie jak woda morska oczy i proste blond włosy, które opadały na jej plecy. Usta miała pełne, czerwone, i mocno zarysowane kości policzkowe . Miała na sobie  seksowną czarną sukienkę, która opinała jej idealną figurę i kontrastowała z bladą jak ściana skórą. Wyglądała wręcz jak pieprzona modelka, tryskająca seksapilem, a ja nadal jej nie kojarzę i nie ma pojęcia skąd się tu wzięła.
 - Odpieprz się od Nialla jasne? - to zdanie wydobyło się z jej ust. Było przesiąknięte jadem i goryczą. - Już zdążyłaś zaciągnąć go do łóżka hm?
-W przeciwieństwie do ciebie tak. - skłamałam, ale to sprawiło, że zdenerwowałam ja jeszcze bardziej. Sprawianie ludziom bólu i przykrości powinno być moim nowym hobby. Zdawała się być zaskoczona moją uwagą, a mnie zaskoczyło to jak bezczelna jestem i w ogóle mi to nie przeszkadza.
- Tu się z tobą zgodzę, w przeciwieństwie do mnie. A wiesz dlaczego kochanie?
- Zgaduję... Bo cię nie chce?
-Pudło, to ja nie chce jego, ponieważ on nie lubi zobowiązań. Jest młody, cholernie przystojny, kurewsko bogaty, lubi pieprzenie bez uczuć i przyjemne spędzanie czasu.
-Tak. - Skinęłam w jej stronę głową. - Ze mą na pewno cholernie przyjemnie spędza czas.
- Uprzedzę cie tylko kochanie, on nie szanuje kobiet, które pieprzy. Jeżeli już wsadził w ciebie swojego kutasa, jesteś dla niego nikim. Tak jak te wszystkie inne panienki, które były w jego życiu przed tobą. A ja ciągle w nim jestem,a wiesz czemu?  Ponieważ to właśnie ja jestem tą dziewczyną, w której próbuje wzbudzić zazdrość nowymi panienkami.
- Wygórowane ego "kochanie". Żegnam.  - powiedziałam i wyszłam z łazienki wracając pod klasę. Ciągle miałam w głowie jej słowa, ale nie brałam ich zbyt poważnie. Raczej nie brałam zbyt poważnie jej przestróg żebym trzymała się od Nialla z daleka, ale jej stwierdzenie, że Horan nie szanuje kobiet,które pieprzy zostało gdzieś głęboko w mojej podświadomości.
Siedziałam na trybunach kiedy reszta zeszła już do szatni się przebrać i kiedy zauważyłam, że tylko Niall został na boisku postanowiłam zejść i go przeprosić za moje przygłupawe ostatnie zachowanie.
Siedział na trawie i się rozciągał, a ja podeszłam od tyłu tak cicho, że nawet mnie nie zauważył. Chciałam jakoś inaczej to rozegrać, żeby nie uciekł, albo żeby na mnie nie nawrzeszczał, dlatego rzuciłam się na jego plecy i przycisnęłam do ziemi.
- Co kurwa?! - śmiałam się z jego wyrazu twarzy, a kiedy zauważył, że to ja zmarszczył brwi i próbował wstać. Siedziałam na trawie z nogami na jego udach, ale kiedy nadal nie zwracał na mnie wystarczającej ilości uwagi chwyciłam w dłonie jego twarz i połączyłam nasze usta. Wiem, że to najgłupsze co mogłam zrobić, ale jestem beznadziejna w przeprosinach. Przestałam go całować, ale ostatni raz jeszcze musnęłam jego wargi bo kocham to uczucie na moich ustach, kiedy nasze wargi się ze sobą stykają. Nadal trzymałam jego twarz, a później oparłam swoje czoło o jego i z  zamkniętymi oczami powiedziałam, dziwne, chociaż w moim odczuciu pasujące zdanie.
- Mogę cię nie widzieć i będzie okey, ale kiedy cię nie widzę i wiem, że jesteś na mnie zły to jest mi z tym źle...
- Nie jestem zły.
- Więc dlaczego się nie odzywałeś?
- To nie jest mój jakiś pieprzony obowiązek racja? Nie jesteśmy parą.
- Uh no tak, ale...
- Ale taka jest prawda i raczej następnym razem nie całuj mnie, kiedy moja dziewczyna może to zobaczyć i pomyśleć, że ją zdradzam.
Wstał i otrzepując swoje spodenki zaczął się ode mnie oddalać. Czuję jakby ktoś wyrywał mi serce, a przecież nie powinnam. Przecież nie byliśmy parą jak sam powiedział, żebym czuła się zraniona lub zdradzona. Czuję, że nic nie będzie jak kiedyś, czuję się własnie jakbym kogoś straciła. Czy to możliwe, żebym coś do niego czuła, ale sama nigdy nie potrafiłam się do tego przyznać? Jedno jest pewne Niall ma dziewczynę, a ja znów muszę wrócić do mojej szarej rzeczywistości. Płaczę przez co? Chyba zabolało mnie, że nie pożegnał się nawet, nie powiedział nawet głupiego spierdalaj Wilson albo odpieprz się jesteśmy nikim dla siebie, czegokolwiek.  Obojętność i odejście bez słowa boli najbardziej, kiedy się kogoś  kocha.


"Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I na prawdę nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się  razem z nim. Szalonym wydaję się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem czy w ogóle powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się  zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: 'Jak diabeł, mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła, gdy tylko się uśmiechnie?'. Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie"

~*~
INSTAGRAM ABI: http://instagram.com/wilson_deirdre/ zapraszam :D
#HPIAff na twitterze jak coś i niedługo zapowiedź 15 rozdziału :D
Jest i oto 14 rozdział jest jakiś krótki, dziwny, nudny i chyba sama się w nim pogubiłam ale to przez to, że za dużo rzeczy dzisiaj na raz chciałam zrobić XDDD
Dziękujeeeeeeee za Wasze komentarze, dziękuję za to, że czytacie i chcecie żebym dalej pisała! :D
Mam nadzieję, że bardzo Was nie zawiodłam tym rozdziałem, a jeżeli tak to przepraszam :(
Także, pozdrawiam i do napisania!
xoxo




Szablon by Selly