piątek, 27 lutego 2015

4. "Suko on jest zajęty. Przestań flirtować."


Piątek, byłam tak wyczerpana po szkole, że jedyne o czym marzyłam to długi sen. Szłam do domu dziwnie wolno, bałam się, że mój poziom cukru znów szwankuje, ale to chyba nie wynikało z tego. Raczej obstawiałam zmęczenie po nieprzespanej nocy, miałam dzisiaj dwa sprawdziany, a nie da się czegoś nauczyć śpiąc. Zdjęłam buty w korytarzu, zawiesiłam kurtkę na wieszaku i weszłam do kuchni. Było jakoś dziwnie cicho i pusto, nigdzie nie było żywej duszy, ale nieważne mam przynajmniej spokój. Chciałabym mieć dzień wolnego, żebym mogła pospać sobie do południa, chodzić po mieszkaniu w piżamie przez cały dzień, oglądać filmy,siedzieć na Twitterze i Tumblrze , zamówić pizze i sałatki owocowe. Trochę słodkiego lenistwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło, tyle że gdybym opuściła dzień szkoły, pewnie zostałabym wydziedziczona i uziemiona w domu do pełnoletności. Już nie mogłam się doczekać 13 września następnego roku, wtedy zapewne będę już w Londynie, będę studiowała, z daleka od tej miejscowości, rodziców i wywyższającej się siostry. Będę wolna. Dokładnie jutro kończę 17 lat, a za rok będę z daleka od tego gówna. Rzuciłam się twarzą na łóżko, nawet nie zdjęłam plecaka, żeby nie marnować czasu, a później odpłynęłam. Obudziłam się czując ból w okolicach karku, spałam dokładnie tak jak się położyłam i byłam szczerze zdziwiona, że się nie udusiłam. Wyciągnęłam telefon i była 5:23, czyli oficjalnie jestem już siedemnastolatką. Wstałam i weszłam do łazienki, moje oczy były całe czarne bo rozmazał mi się tusz, a na jednym policzku miałam odbitą dłoń, bo na niej spałam. Wykąpałam się, założyłam piżamy i znów wróciłam do łóżka. Leżałam tak chyba pół godziny, ale nie mogłam zasnąć więc wstałam, żeby się ubrać i iść coś zjeść. Kiedy byłam już w kuchni wzięłam płatki i jogurt, poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Leciały powtórki Teen Wolfa, dlatego spędziłam około dwóch godzin na oglądaniu mojego serialu. Z transu wyrwał mnie mój dzwoniący telefon, to była Rose.
- Siedemnastolatko! - wrzeszczeli razem do telefonu, pewnie myśleli, że śpię i mnie obudzą. Nie udało się.
- Hej.
- Jak się czujesz będąc takim starym wapnem? Powiedz jak to jest?
- Jason sam dokładnie o tym wiesz, przypominam tylko, że jesteś o rok starszy.
Dziewczyny zaczęły się z niego naśmiewać, ale to było oczywiste.
- Dzisiaj, 15, Ty, my Crossbar!
- Um okay.
- Ubierz się seksownie. - powiedział Jason, a ja mogłam usłyszeć jak dostał w twarz lub tył głowy i mówił 'za co to było kretynko?'
- Nie słuchaj go Abi, po prostu przyjdź to twoje urodziny, musimy świętować.
- Wiem wiem, będę na pewno a teraz dajcie mi skończyć oglądać serial.
Rozłączyłam się i czekałam aż Allison wreszcie pocałuje Isaaca, ale tak się nie stało. A teraz muszę czekać do środy na kolejny odcinek. Minęło trzy dni kiedy Niall odwiózł mnie do domu, mijaliśmy się w szkole, ale dla niego to nie była jakaś wielka sprawa. Czasem się przywitał,a czasem nie. Był tylko raz na spotkaniu w sprawie balu, a później musiałam sobie radzić sama. Mam już większość załatwionych spraw, teraz muszę znaleźć ludzi, żeby pomogli mi przygotować dekorację i całą resztę. Szłam do kuchni kiedy do domu wszedł ojciec, uśmiechnął się do mnie i podszedł mnie przytulić.
- Wszystkiego najlepszego kochanie.
- Dzięki tato.
- Wychodzisz gdzieś dzisiaj?
- Um idę do Crossbar z ludźmi. Mogę racja?
- Tak, pewnie. W końcu to twoje urodziny.
Umyłam naczynia po sobie i chciałam iść do pokoju, ale matka weszła do kuchni, dając ojcu całusa, a ja chciałam zwymiotować wszystko co zjadłam.
- Abigail wszystkiego najlepszego, kupiliśmy ci coś z ojcem, jest w salonie na stoliku. Mam nadzieję, że tego nie zgubisz.
"Tego nie zgubisz" o mój boże czy oni kupili mi nowy telefon? Chciałam skakać jak dziecko, ale pobiegłam do salonu i zaczęłam odpakowywać pudełko. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy zobaczyłam, że to nowy biały iPhone 5s . Dosłownie taki sam jak zgubiłam, była też karta z moim starym numerem i koperta, a w niej 100 funtów. Czy to najlepszy dzień w historii moich urodzin? Jeszcze nigdy nie dostałam od nich takiego prezentu, a to musiało oznaczać tylko jedno. Moja siostra dostała coś od nich, coś o wiele lepszego, a mi kupili telefon tylko na odczepkę. Nie zdziwiłabym się gdyby zafundowali jej jakąś zagraniczną wycieczkę na tydzień, a mnie chcieli udobruchać telefonem. Ale to mało ważne,  wreszcie mam kontakt ze światem non stop, whatsapp, twitter,tumblr i muzyka przy mnie, czego chcieć więcej?
Około 14 dostałam wiadomość Jasona, że przyjedzie po mnie około 14.50, miałam jeszcze trochę czasu, żeby dopracować mój wygląd. Nie codziennie kończy się 17 lat, dlatego chciałam wyglądać bardzo ładnie. Wiedziałam, że to nic takiego. Zwykłe przyjacielskie spotkanie w naszym ulubionym barze, pewnie zamówimy piwo i burgery, a rozejdziemy się do domów koło 18. Nigdy nie lubiłam hucznych imprez, albo może zawsze chciałam taką wyprawić, tyle że obawiałam się, iż nikt na nią nie przyjdzie. Dlatego, każde moje urodziny spędzałam w gronie moich najlepszych przyjaciół. Założyłam białą koszulkę z kołnierzykiem, czarne ogrodniczki w groszki, do tego złoty zegarek, który dostałam od Jen. Zdecydowałam się na bordowe dodatki, dlatego założyłam vansy w tym kolorze i umalowałam sobie paznokcie. Cały mój strój dopełniła bordowo-czarna torebka. (strój Abi). Jason przyjechał dziesięć minut za wcześnie, ale na szczęście byłam gotowa, okazało się, że po drodze zabieramy Jen. Usiedliśmy przy naszym ulubionym stoliku po tym jak złożyli mi życzenia, zamówiliśmy po piwie i burgerze,a potem nalegali, żebym otworzyła ich prezenty.
- Zobacz co dostałaś.
- Mam nadzieje, że to nie jest bilet do kina na noc Harryego Pottera.... Racja Jason? - Jenna spojrzała, na kopertę którą dostałam od bruneta i złożyła ręce w geście błagania.
- Suko daj jej zobaczyć!
- Zabije Cię jeśli poważnie jej to kupiłeś.
Otworzyłam kopertę, a w niej była wejściówka do parku rozrywki dla dwóch osób. Była tam mega zjeżdżalnia o której często mówiłam, że chciałabym spróbować, ale z kimś bo sama się boję.
- Masz szczęście kutasie, miałam zamiar cię zabić.
- Otwórz teraz mój! - nalegała Rose z uśmiechem na ustach. Było to podłużne pudełeczko, kiedy je otworzyłam zobaczyłam bransoletkę z literkami J A R J oraz zawieszkę w kształcie serduszka z napisem Best Bitches Forever. Czułam, że zaraz się rozpłaczę, bo to takie słodkie.
- Tylko spróbuj kurwa płakać a zabiję cię w twoje własne urodziny i nie dożyjesz pełnoletności!
- Ale to... to słodkie.. i ...
- Wiem jesteśmy najlepsi.
- Skromni.... - powiedziałam.
- Zajebiście skromni i zajebiści, ogólnie najlepsi. - zaczęli sobie przybijać piątki, żółwiki tańczyć coś dziwnego i śpiewać " we're the best fuck the rest"*,pokręciłam głową, no bo... Debile.
- Został ci prezent ode mnie, otwieraj!
Otworzyłam dość duże pudełko,a w nim było etui w babeczki na iPhonea.
- Tak wiem, że zgubiłaś, ale kupiłam to zanim to się stało i postanowiłam, że dam ci na urodziny i...
- Jest okay Jen, tak właściwie to dobrze się składa.
Wyciągnęłam telefon z torebki i włożyłam go w etui, wyglądał cudownie, a ja nie mogłam się napatrzeć.
- Skąd?
- Że niby znalazłaś?
- Nie.
- Więc okradłaś jakiś sklep?
- Jassson. - Rose wywróciła oczami.
- Dostałam na urodziny od starszych.
- Kupili ci z własnej woli czy ich torturowałaś?- nie przestawał mówić zdziwiony Jason.
- Stawiam na to drugie. - wtrąciła się Jenna.
- Zabawne.Kupili mi bo pewnie Alice dostała coś o wiele lepszego, a ja mam nie czuć się gorsza, także... um... no.
- Masz telefon, najważniejsze, a teraz czas na coś specjalnego. Zaczekaj tu.
Poszli gdzieś we trójkę, a ja patrzyłam przez okno, było już około 19, a na zewnątrz panował półmrok. Wiedziałam, że zaraz wrócę do domu i spędzę resztę moich urodzin na oglądaniu seriali i jedzeniu lodów, albo innego gówna.
- Wszystkiego najlepszego mała !!!!
Wszyscy na raz krzyknęli, a Rose trzymała przed sobą tort. Był czekoladowy, ulubiony, kocham ich. Jedliśmy go, pijąc piwo i rozmawiając o głupotach, nasze typowe spotkanie.
- Mogłem być na imprezie urodzinowej samego Nialla Horana, powinnaś mi dać więcej tortu.
- Możesz sobie wziąć ile chcesz. - chyba ucieszył się z tego co powiedziałam, bo aż  spadła mu łyżeczka z wrażenia.
- Jaak too Niall maa dzissiaj urrodzinyy? - mówiła Jen z pełnymi ustami.
- Raczej tak skoro wyprawiał imprezę?!
- On robi imprezy bez okazji.- wtrąciła się Rose.
- To impreza urodzinowa, myślę że jego, ale zresztą nie ważne, po prostu jedzmy cipeczki!!!
Wyszliśmy z baru o 19.40, Jason zabrał Rose, a my z Jen postanowiłyśmy, że się przejdziemy. W końcu Jenna poszła do siebie, a ja chciałam wracać przez park, żeby skrócić sobie drogę. Było ciemno, a ja zaczynałam się bać, nie wiedziałam sama co mi strzeliło do głowy, żeby tędy wracać. a no tak, jest bliżej, ale za to o ile niebezpiecznej. W oddali jakiś facet siedział na ławce i popalał fajkę, obok stał samochód. Bałam się jak cholera, ale musiałam udawać, że jestem odważna i przejść tamtędy jak najszybciej się da. Kiedy byłam bliżej poznałam te włosy i tatuaże, to był Horan. Był jakiś przygnębiony, albo mi się wydawało. W ogóle to czy on nie powinien być na swojej imprezie?
- Wilson?
- Tak.
- A skąd panienka wraca?
- Um z urodzin... jakby no...
 Czemu tak często się przy nim jąkam?
- A kto ma dziś urodziny?
- Um no ja.
Uniósł brwi i się lekko uśmiechnął.
- Poważnie? Ja też.
- No to najlepszego czy coś?
- Ta dzięki, tobie też.
Patrzyłam się na moje buty, bo nie wiedziałam czy mam zaczynać rozmowę, czy sobie iść. Zdecydowałam, że pójdę, ale kiedy usłyszałam, że coś powiedział odwróciłam się znów w jego stronę.
- Mam nadzieję, że chociaż twoje urodziny były udane. No wiesz, osiemnastka, pełnoletność, w końcu to nie zdarza się codziennie...
Nie mogłam mu powiedzieć, że jestem o rok młodsza, nie mogłam. Wtedy przez resztę roku szkolnego musiałabym słuchać jego żartów jakim to dzieckiem jestem, dlatego ominęłam ten temat.
- Tak było fajnie. - usiadłam obok niego i cholera, znowu robię coś czego będę żałowała. - A twoja impreza się nie udała bo?
- Każdy się tam bawił oprócz mnie.
- Ale... dlaczego?
- Nie znałem większości osób.
- Oh. Byli pewnie twoi bliscy...
- Byli i poszli, bo mieli ważniejsze sprawy niż ja... jak zwykle zresztą.
Było mi go żal, bo w urodziny nikt nie powinien być smutny. Chciałam nawet go przytulić, ale to by było głupie i pomyślałby, że jestem idiotką. Mój telefon zaczął dzwonić, wyciągnęłam go z torebki,a przez przypadek wypadły mi też bilety do parku rozrywki, odebrałam a Niall podniósł mi je z ziemi.
- Tak?
- Abigail gdzie jesteś?
- Um nadal ze znajomymi.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem mamo, mam klucz. Trafię sama do domu.
- Tylko nie przesadzaj ze słodyczami i nie chce poczuć od ciebie czegokolwiek nielegalnego.
- Uh przestań. Pa.
- Mam cię widzieć w domu przed północą.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Horana.
- Gdzie twój iPhone 69s? Zmieniłaś go na gorszy model. - zaczął się śmiać, po czym dodał.- NIe ładnie tak kłamać mamusi.
- Nie jesteś moim znajomym? To nie kłamstwo.
- Tak w ogóle to dostałaś bilety do parku rozrywki na urodziny? Nigdy bym na takie coś nie wpadł, ale całkiem niezły pomysł.
- Nie...znaczy tak. Znaczy bo chciałam iść na zjeżdżalnie, tam jest taka wysoka... i tak um... dostałam bilety. A Ty co dostałeś?
- Nie wiem i szczerze mało mnie to obchodzi.
- Miły jesteś.
- Chciałem tylko spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną nic poza tym...
- Uh rozumiem.
Odpalił fajkę i oparł się o ławkę, wyciągnął przed siebie nogi i patrzył się w niebo. Pierwszy raz widzę  go takiego, takiego dziwnego, smutnego, jak nieon. jakby ktoś wycisnął z niego całe życie. Spojrzałam jeszcze raz na bilety, które dostałam i zobaczyłam, że mają otwarte do 23. Było około 21, więc przez dwie godziny miałam okazję się tam zabawić. Wiedziałam, że Niall jest ostatnią osobą, którą mogłabym poprosić o takie wyjście, ale może to polepszy jego dzień. Może też wyśmiać mój pomysł,a wtedy prawdopodobnie zapadnę się pod ziemię.
- Hej Niall, um poszedłbyś ze mną na tą zjeżdżalnie?
- Jesteś pijana?
- Oczywiście, że nie.
- Więc czemu prosisz mnie, skoro możesz iść z kimś, z kim będziesz się świetnie bawiła?
- W urodziny nikt nie może być smutny, nawet ty.
- To zabrzmiało jakbym był najgorszy na świecie.
Kurwa poważnie tak powiedziałam,  to ja jestem najgorsza.
- Nie tak to miało zabrzmieć, ja...
- Zabierz przyjaciół.
- Chciałabym zabrać ciebie.
Odwrócił się twarzą do mnie, wypuścił dym centralnie w moją twarz, a ja zmarszczyła nos, bo szczerze tego nienawidzę. Zgasił papierosa i rzucił go przed siebie, potarł dłonią o tył głowy i przymknął oczy przyglądając się mi.
- Zróbmy taki deal, ja pójdę z tobą, jeśli później ty pójdziesz gdzieś ze mną.
- Ale gdzie?
- Zobaczysz. To jak?
Wahałam się, bo wiedziałam jaki jest jego świat, pójście gdzieś z nim nie wróżyło nic dobrego. Byłam prawie pewna, że źle się to skończy, ale przez całe moje życie analizuję wszystko co robię, każdą rzecz planuję, nie robię nic spontanicznie. Może dzisiaj to powinno się zmienić, może powinnam zaszaleć?
- Zgoda.
- To jedziemy.
- Um Niall?- zapytałam go kiedy wsiadał już do auta.
- Co?
- Czy Ty piłeś?
- To chyba oczywiste.
- I masz zamiar prowadzić? - patrzyłam na niego jak na idiotę.
- A czemu nie? - zdawał się w ogóle nie przejmować.
- Ponieważ to jest karalne?
- Wilson wsiadaj i poczuj dreszcz emocji, poza tym mogę prowadzić już dawno wytrzeźwiałem.
Matka by mnie zabiła za takie nieodpowiedzialne zachowanie, ale mam nadzieję, że ten kretyn wie co mówi. Wsiadłam do samochodu i znowu musiałam walczyć z tymi siedzeniami, z których ciągle się zsuwałam. Zapięłam pas, na co Horan się zaśmiał, po czym ruszył z miejsca. Włączył radio, a akurat leciał David Guetta - Dangerous, kocham tą piosenkę, postanowiłam że dam głośniej, ale jemu to nie przeszkadzało.
- Gdzie to jest dokładnie?
- Cusack Park.
- Nie musimy daleko jechać.
Pokiwałam głową i nuciłam sobie piosenkę, jest najlepsza poważnie,mam obsesję na jej punkcie.
- So hold on tight.../Więc trzymaj się mocno...
Wcisnął pedał gazu mocniej, a ja mogłam poczuć prędkość, która wciskała moje ciało w fotel. Licznik wskazywał 160 km/h a ja zaczynałam się bać, spojrzałam na niego i zaczęłam ciężko oddychać. Prędkość nie malała, a ja czułam gulę w gardle, nie mogłam nic powiedzieć, nie wiem czy ze strachu, czy z jakiegoś innego powodu. Patrzył przed siebie i lekko się uśmiechał, co jakiś czas zagryzał wargę, a ja czułam jak złość pulsuje mi w skroniach. W końcu samochód stanął, a ja zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na światłach i jest czerwone.
- Podobało się?
- Jesteś skończonym kretynem, myślałam, że umrę.
- Wilson trochę adrenaliny ci nie zaszkodzi. Przynajmniej będziemy szybciej na miejscu i nie będę musiał słuchać jak śpiewasz.
- Nie śpiewałam.
- Nuciłaś wystarczy.
Skrzywiłam się na jego słowa, wiem nie mam cudownego głosu, ale najgorzej też nie jest. Uh przegina frajer, niech się cieszy, że ma urodziny, inaczej w życiu nie zabrałabym go ze sobą. Jechaliśmy jeszcze około 10 minut, aż w końcu dotarliśmy do celu. Było ciemno, a park rozrywki z daleka raził swoim blaskiem. Wysiadłam z auta i zamknęłam za sobą drzwi, Horan  podążał za mną. Wyciągnęłam bilety z torebki, po czym wręczyłam mu jeden.
- Jesteś pewna, że to ja mam być osobą, która wykorzysta drugi bilet?
- Mów tak dalej,a rozwiejesz moje wątpliwości. Masz lęk wysokości?
- Poważnie myślisz, że czegoś się boję?
- Każdy czegoś się boi.
- Nie ja. - wzruszył ramionami i patrzył gdzieś w dal.
Każdy czegoś się boi, a ja się dowiem co się przeraża!
Ochroniarz sprawdził nasze bilety i wpuścił nas do środka, szukałam wzrokiem Nialla bo tylko zdążyliśmy wejść na teren parku, on już zniknął. Mogłam się domyślić, że nawieje, a teraz musiałam wykorzystać te bilety.
- Wilson mogłabyś zaczekać?
- Nie jestem twoją matką, jak się zgubisz twoja sprawa.
- Ktoś tu chyba chce iść sam na tą zjeżdżalnie. - uśmiechał się i założył ręce na klatce piersiowej.
- Ktoś tu gra skurwiela. Możesz być miły? Chociaż dzisiaj? Jeden dzień hm?
- Bez dogryzania ci?
- Tak.
- Będzie ciężko.
- Uh kurwa po prostu się zgódź!
Złapał mnie za rękę i ciągnął do zjeżdżalni co uznałam za jego zgodę, stanęliśmy w kolejce, a jak na tak późną porę było tutaj bardzo dużo ludzi. Przed nami stały trzy dziewczyny, a jedna z nich ciągle się odwracała i szczerzyła do Horana. Bawiło mnie to i zaciskałam usta, żeby nie parsknąć śmiechem, a Niall zdawał się nie być zadowolony z tej sytuacji. Spojrzałam na niego ukrywając uśmiech, a on dziwnie przewracał oczami i mówił bezgłośne 'pomocy'. Przewróciłam oczami i kiedy dziewczyna znów się  odwróciła, a jej rzęsy trzepotały z prędkością światła rzuciłam:
- Suko on jest zajęty. Przestań flirtować.
Niall parsknął śmiechem, a ona momentalnie się zaczerwieniła, zabrała koleżanki i odeszły z kolejki. Dla nas to lepiej, bo zostały tylko dwie osoby przed nami, a robiło się zimno i moje nogi były już całe w gęsiej skórce. Starałam się robić kroki w miejscu, żeby rozgrzać moje ciało.
- Zimno ci?
- Nie. Lubię chodzić w miejscu, mam ADHD.
- Nie wyglądasz na taką.
- Co?
- Nie wyglądasz w szkole jakbyś miała ADHD.
- Ukrywam się.
- Zauważyłem.
Nie wiem czy to była odpowiedź dla żartu, czy stwierdził własnie, że ukrywam się w szkole jakby przed nim? Zostawiłam to bez komentarza i czekałam na naszą kolejkę. Na zjeżdżalni można było spędzić 15 minut, ale samo wyjście na górę zajmowało ponad 2 minuty. Kiedy widziałam ludzi na górze, byli tacy mali, a ja czułam, że coraz bardziej się boję. Niall złapał mnie za rękę i przeciągnął za bramkę, musieliśmy zdjąć buty i zostać w samych skarpetkach, bo tak nakazywał regulamin. Jeszcze raz spojrzałam w górę i połknęłam ślinę z wielkim trudem, bałam się jak cholera, ale on znów złapał mnie za rękę i prowadził w stronę drabinek.
- Nie pękaj Wilson.
- Ja n..
- Twój trzęsący tyłek można by zauważyć z odległości 10 metrów.
- Ja mam...
- Chodź.
Niall szedł przede mną z jedną ręką w kieszeni, zaś jego druga ręka była spleciona z moją. Co jakiś czas odwracał się i zerkał na mnie, a ja byłam gotowa uciec, gdyby tylko nie trzymał mojej dłoni. Byliśmy już przy drabinkach, Niall zaczął wchodzić po swojej stronie, a ja trzymałam się metalowych prętów, a jedną stopę miałam na pierwszym szczeblu. Blokował mnie strach przed wysokością, bałam się, że spadnę, że się zabije. Wiem dziecinada. Wtedy Horan pojawił się za mną i położył swoje dłonie nad moimi, jakby był moją klatką bezpieczeństwa.
- Zaufaj mi. - powiedział mi do ucha. - Wchodź powoli, jestem za tobą, nie spadniesz. - zaufałam mu i zrobiłam o co prosił. Myślałam, że wchodzenie na górę zajmie nam wieki, ale zsynchronizowaliśmy się i po kilku minutach byliśmy na szczycie zjeżdżalni. Stamtąd widok był przerażający, ludzie byli takimi malutkimi punkcikami i każdy gapił się w górę na nas.
- Mogę siedzieć zaraz za tobą.
- Huh? Znaczy... Um tak. Jeśli możesz, to tak.
Usiadłam pierwsza, a Niall tuż za mną. Dotykałam plecami jego klatki piersiowej, a ręce położyłam na jego udach. Jego ręce znajdowały się na moich biodrach i stwierdzam, że czuję się dobrze i bezpiecznie, pomimo że Niall był ostatnią osobą, w której towarzystwie tak właśnie mogłam się czuć.
- Gotowa?
Kiwnęłam głową na 'tak', a Horan odepchnął nas dłońmi, zaczęliśmy zjeżdżać w dół a ja piszczałam jak małe dziecko i zasłaniałam sobie oczy. Dzięki temu, że trzymał mnie za biodra byłam pewna, że nic złego się nie stanie.
- Otwórz oczy! - krzyczał.
- Boję się!
- Już nie masz czego, połowa drogi za nami.
Posłuchałam go, ale nadal piszczałam. Prawdopodobnie po tym zjeździe będzie głuchy, ale teraz się tym nie przejmowałam. Byliśmy w końcu na dole, a jakiś facet krzyknął że zostało nam 7 minut, Horan ciągnął mnie w stronę drabinek, a ja biegłam za nim bo mam chyba za krótkie nogi, żeby nadążyć. Znów wchodziliśmy jak za pierwszym razem, ale teraz poszło nam jeszcze sprawniej. Na szczycie Niall znów usiadł za mną, ale tym razem trzymał mnie jedną ręką w pasie, a drugą położył na mojej, która spoczywała na jego udzie.
- Nie zamykaj oczu Wilson. Będzie fajnie.
- Dobrze.
Zaczęliśmy zjeżdżać i tak bardzo mi się podobało. Nie sądzę, że moja reakcja byłaby podobna jeżeli przyszłabym tu, z którymś moich przyjaciół. Nie wiem jak to zrobił, ale nie bałam się. Wiedziałam, że siedzi za mną i że nic nie może mi się stać. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Może gdybym była bardziej odważna, to zdążylibyśmy zjechać jeszcze raz.
- Sądzę, że nie dopierzesz nigdy tych skarpetek.
Wskazałam palcem na jego skarpety, które kiedyś były białe, a teraz ten kolor można zauważyć jedyniew pewnych miejscach.
- Odkupujesz, ty mnie tu zaciągnęłaś. - wystawił mi język i oh Boże to było takie dziecinne, ale nie miałam zamiaru się z nim kłócić, bo musiałam zdjąć swoje skarpetki, które też nie nadawały się już do niczego. Szliśmy alejką do wyjścia, kiedy chciałam coś powiedzieć, ale jego już nie było. Czy on ma w zwyczaju się gubić? Rozglądałam się dookoła szukając Horana, ale jakby zapadł się pod ziemię. Już miałam do niego dzwonić kiedy pojawił się przede mną z ogromną watą cukrową.
- Uzupełniamy cukry?
Pokiwałam głową i urwałam kawałek, po czym zaczęliśmy iść w stronę parkingu. Chciało mi się już spać, ale muszę przyznać, że świetnie się bawiłam. Jednak nie spędziłam urodzin tak jak zwykle, coś zmieniłam i stwierdzam, że to mi się podobało.
- Teraz pojedziemy w moje miejsce. Obiecałaś  pamiętaj.
- No tak, mhm.
Wsiedliśmy do auta, a ja tak naprawdę zapomniałam o tym. Nie mogłam się wykręcić, bo to byłoby niegrzeczne, więc po prostu zapięłam pasy i czekałam, aż dojedziemy na miejsce jedząc resztki waty cukrowej. Sprawdziłam która godzina i była już 22.45, co oznaczało, że mam mało czasu na powrót do domu. Do północy już blisko,  a ja nadal włóczę się po mieście z Niallem Horanem, szkolnym złym chłopcem, który chyba jednak nie jest taki zły. Zaparkował pod centrum handlo i powiedział, żezaraz wróci. Wykorzystałam ten czas, żeby sprawdzić jak się ma mój poziom glukozy we krwi, wyszło 261 dlatego zwiększyłam dawkę insuliny w pompie, a wtedy Horan wrócił.
- Idziemy?
- Tak, już.
Zabrałam torebkę i wyszłam z auta, szliśmy w milczeniu przez spory kawałek drogi, aż w końcu postanowiłam przerwać tę dziwną ciszę.
-  Czasem lubię po prostu słuchać Arctic Monkeys...
Wiedziałam, że wyjdę na jakiegoś dziwaka, bo spojrzał na mnie jakbym się urwała z choinki, ale kontynuowałam.
- Kiedy obracam się tak w kółko i w kółko, kiedy kręci mi się w głowie... To dziwne, ale wtedy wszystko co widzę, takie rozmazane, niewyraźne.... Taki bałagan. Prawie jak w mojej głowie.
- Ty masz tak bez alkoholu? Takie rozkminy życiowe?
- Um czasem... Czasem tak.
- To po co kupiłem wódkę?
- Co kupiłeś?
- Wódkę.
- I masz zamiar pić?
- Mamy.
Zatrzymałam się i patrzyła na jego plecy, podczas gdy on dalej szedł.
- Wilson nie zwalniaj.
- Nie będę piła.
- Będziesz.
- Ale cukie...
- Jeżeli spadnie ci cukier, zjesz coś słodkiego. Czytałem o tym i kupiłem ci jakieś batoniki. A teraz chodź!
Czytał o tym, ale po co? Jakby miało go to interesować. Właściwie to tak, alkohol obniża cukier, ale można sobie z tym poradzić. Nie chodziło o to, że nie pije. Pije, ale wódka szybko na mnie działa, a później jestem... za bardzo rozgadana, pewna siebie i robiędziwne rzeczy. Raz miałyśmy babską imprezę z Rose i Jenną, stąd to wiem. Byliśmy na moście, a Niall przełożył nogi przez barierki i usiadł.
- Mam cię tu zaprosić?
- Odmarznie mi tyłek jeśli usiądę tak jak ty, więc postoję sobie tutaj.
- Nic ci nie będzie siadaj.
- Poważnie postoję.
Chyba go wkurzyłam bo wstał, zdjął bluze i położył ją na ziemi i szedł do mnie. Przerzucił mnie przez swoje ramię, na co aż zapiszczałam, a potem posadził mnie na miejscu, w którym leżała bluza.
- Nie spadniesz, możesz przerzucić nogi za kraty.
- Uh dzięki.
- Trzymaj.
Podał mi niewielką butelkę alkoholu, a on wziął sobie większą i zaczął ją odkręcać.
- Wilson to są nasze urodziny, zabaw się!
- Mogę nie wypić całej?
- Wtedy do końca życia będę mówił na ciebie cnotka.
- To nikogo nie bawi. - powiedziałam ze złością w głosie.
- Doprawdy? - upił łyk z butelki i patrzył mi prosto w oczy.
- Nikogo, poważnie.
- Mniej gadania, więcej picia.
Odkręciłam moją butelkę i zaraz poczułam ostry zapach wódki. Wiedziałam, że to nie skończy się dobrze, ale miałam już dość starania się być ideałem, chciałam się zabawić, ale wiedziałam, że nie wyjdzie mi to na dobre. Wzięłam łyka, a mój przełyk zaczął niemiłosiernie palić, uchyliłam usta i zaczęłam wydychać powietrze, żeby pozbyć się tego uczucia. Moja reakcja rozbawiła,mojego kolegę od picia, ale po ty podał mi batonika a ja natychmiast go rozpakowałam i ugryzłam kawałek, żeby zmienić smak w moich ustach.
- Boże Wilson.
- Nie śmiej się! Miałeś być dzisiaj miły.
- Jestem, bo nie komentuje tego tak, jak mam w zwyczaju.
- Um dziękuję?
- Nie ma za co, pij.
Wzięłam kolejnego łyka, ale teraz jakby mniej mnie piekło. Tak było z każdym kolejnym, aż w końcu prawie nie czułam tego obrzydliwego smaku i uczucia w przełyku. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy sobie różne głupie rzeczy, a alkohol dawno zadziałał na nasze organizmy. Niall wypił o wiele więcej oda mnie, ale czułam jakbysmy byli na podobnym poziomie upojenia alkoholowego. Każdy łyk wódki, nadrabiałam batonem i liczyłam, że mój cukier nie będzie szwankował. Kiedy skończyłam moją butelkę, oparłam głowę o metalowe barierki mostu i patrzyłam na Horana. Gdyby był miły, dosłownie mógłby mi się podobać. Miał takie niebieskie oczy, takie jak ja. A ja kocham niebieski. Kolor możeten sam, ale w jego oczach można dostrzec smutek, jakiś żal i ból. Nie wiem, może to nie prawda, aleja zawsze wszystko analizuję, każdy szczegół, a on teraz wygląda na bardzo nieszczęśliwego.
- Bolało cię?
- Jak spadłem z nieba?
Strzeliłam sobie w twarz z otwartej dłoni, bo chodziło mi o tatuaże, a on wyjechał mi z takim tekstem.
- Miałam na myśli tatuaże.
- Lubię ból, więc to była dla mnie przyjemność.
- Więc kochałbyś moje życie.
Spojrzał na mnie zdziwiony i wiedziałam, że oczekuje jakiś wyjaśnień.
- Bo to nigdy nie przestanie boleć prawda?
- Ale co?
- Dajesz z siebie wszystko co najlepsze, starasz się być taki,jaki chcą żebyś był, a pomimo to oni i tak wybierają kogoś innego.
- O kim mówisz dokładniej?
- Moich starszych. Zawsze moja siostra, zawsze najlepsza, zawsze nie jestem wystarczająco dobra...Ani dla nich, ani dla nikogo innego.
- Wilson jesteś ostro pijana.
- Ostro pijana, w głębokim emocjonalnym dole, a teraz będziesz musiał mnie znosić.
- Idziemy, chodź.
Wstał, a później pomógł mi się podnieść. Zarzucił mi jego bluzę na ramiona i chwycił za rękę. Rzucił nasze butelki do wody, a później ruszyliśmy w drogę powrotną. Ledwo co mogłam podnosić nogi, dlatego szliśmy wolno. Niallowi to raczej nie przeszkadzało, bo odpalił sobie papierosa i w ciszysię nim zaciągał.
- Tak właściwie to czemu taki jesteś?
- "Taki" czyli masz na myśli jaki?
- Zły i bez serca, czasami niebezpieczny, arogancki i bezduszny i..- nie skończyłam wymieniać, bo mi przerwał.
- Ponieważ najlepszym sposobem, który sprawi, że nikt nie złamie twojego serca, jest udawanie lub życie tak jakbyś naprawdę go nie miał.
- I to działa?
- Tak, zazwyczaj. Nigdy się o nikogo nie troszcz,ignoruj ludzi jakby nic dla ciebie nie znaczyli i miej pieprzone spokojne życie.
- To głupie.
- Nie próbowałaś, więc skąd możesz wiedzieć?
- Mimo wszystko, kiedyś znajdzie się ktoś o kogo będziesz się troszczył to nieuniknione.
- Jestem takim gównem, że nikt nigdy nie będzie chciał być dla mnie ważny, nawet jeśli ja będę chciał.
Mój żołądek się momentalnie ścisnął, bo wypowiedział słowa, które często pojawiały się w mojej głowie przed snem. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś może mieć podobne odczucia co do swojej osoby. Nawet nie wiedziałam kiedy byliśmy już przy centrum handlowym, a samochód Nialla stał jako jedyny na parkingu. Wiedziałam, że jest już grubo po północy i że pewnie jutro matka mnie zabije, ale teraz pod wpływem alkoholu, to było moje jedyne zmartwienie. Oparłam się o samochód i patrzyłam przed siebie, a na moim polu widzenia pojawiła się fotobudka. Kiedyś to było jedno z moich marzeń,żeby w urodziny zrobić sobie w niej zdjęcia z przyjaciółmi, musiałam zacząć się uśmiechać, bo Niall to zauważył i zapytał.
- Z czego się cieszysz?
- Fotobudka.
- I?
- Możemy?
Chłopak skinął głową i poszliśmy w stronę budki, wyciągnęłam portfel żeby znaleźć drobne monety, ale Horan mniewyprzedził i wrzucił 5 funtów, które zapewniły nam pięć zdjęć. Weszliśmy do środka, ściągnęłam bluzę i na niej usiadłam bo była ciepła, a mój tyłek i nogi były jak z lodu. Włączyliśmy przycisk startu i mieliśmy 10 sekund do zrobienia pierwszego zdjęcia wystawiliśmy języki i czekaliśmy na zdjęcie. Kolejne trzy zdjęcia, też były kombinacją naszych dziwnych min. Zostało ostatnie zdjęcie i myślałam o kolejnej głupiej mienie, kiedy usta Nialla znalazły się na moim policzku. Wiedziałam, że to tylko zabawa dlatego zrobiłam minę zachwyconej hot 13 i zdjęcie zostało zrobione. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz czułam, że moje policzki płoną, ale wiedziałam, że jest zbyt ciemno żeby to zauważył. Czekaliśmy chwilę na zdjęcia, aż w końcu maszyna wydrukowała naszą składankę. Nie mogłam powstrzymać śmiechu oglądając je, ale też zawstydzało mnie ostatnie zdjęcie, które wyglądało jakbyśmy byli parą i robili to dla zabawy. Horan zabrał mi zdjęcia i oderwał to ostatnie, po czym rzucił je do kosza. Było mi trochę przykro, ale nie pokazałam mu tego. No bo kim jestem, żeby mieć takie zdjęcia z nim? Nikim ważnym.
- Wiesz, że piłem i nie mogę prowadzić racja?
- Um no tak.
- Musimy spać w samochodzie.
Pokiwałam głową i wsiedliśmy do auta, Niall zadecydował, że ja zajmę tył żeby było mi wygodniej, a on będzie spał na miejscu pasażera. Ułożyłam się w wygodnej dla mnie pozycji i naciągnęłam jego bluzę ma tyłek, który był wyziębnięty. Chłopak włączył ogrzewanie i muzykę, ale o ile w głośnikach mogłam słyszeć Arctic Monkeys nie przeszkadzało mi to.
- Dobranoc Wilson.
- Dobranoc Horan.
I zasnęłam przy akompaniamencie Fire and the thud i odgłosie oddechu Nialla Horana, zmęczona dniem pełnym wrażeń.




                                       ~*~
Kolejny rozdział za nami mam nadzieję, że się spodoba :)
Według mnie trochę Was zanudziłam w nim, ale liczę na wasze opinie.
Proszę, żeby każdy kto czyta komentował, dla mnie to wiele znaczy. :) XXX
Przepraszam za błędy, ale pisałam rozdział na telefonie bo od kilku dni szwankuje mi internet ;/
Dziękuję, że jesteście i czytacie! <3
Do następnego :)




5 komentarzy:

  1. świetny, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni i tak beda razem xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Jak uroczą. Shippuje ich

    OdpowiedzUsuń
  4. o jejku świetny rozdział, tak jak zawsze, kutas z Nialla że tak zrobił.Myślałam że Abi powie mu o tym że ma 17 lat jak się upiła + mysle że Horan później jak ona zasneła weźmie to zdjęcie adghjabs ♥ @luvmyniall :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly