Sama nie wiem kiedy zleciał październik, cały listopad i dosłownie pół grudnia. Może to dlatego, że miałam dużo nauki, mało czasu dla siebie i znajomych, a jedyną osobą, z którą widziałam się codziennie był Niall. Został jakiś tydzień do gwiazdki, a ja dosłownie nie miałam żadnych prezentów dla moich znajomych, a tym bardziej dla rodziny. Nie wiedziałam co mam kupić Niallowi i czy w ogóle powinnam bo nie chce wyjść na jakąś idiotkę przy nim. Po kilku wiadomościach na WhatsApp'ie z moimi przyjaciółmi zdecydowałam, że coś mu kupię, ale jednym moim problemem teraz było to, że nie miałam kompletnie pojęcia co powinnam kupić. Musiałam iść na miasto, ale nikt nie miał czasu ze mną chodzić i w sumie ich rozumiem bo rodzinne święta to masa przygotowań. Szkoda tylko, że u mnie co roku jest to samo... Katering, godzina przy stole i koniec ze wspaniałą magią świąt. Jedyne co mnie cieszy w święta, to że kupują żywą choinkę i mogę ją ozdobić jak tylko chce bo ich wszystkich gówno to obchodzi. Babcia z dziadkiem mają przyjechać za 5 dni, a druga babcia, znaczy mama mojego taty ze swoim chłopakiem numer nie wiem ile, w dzień świąt bo są aktualnie w Alpach. Założyłam czapkę i kurtkę po czym zeszłam na dół, ale nie byłam zdziwiona że nikogo tam nie ma. W sobotę zazwyczaj do godziny 14 nie widuję ani matki, ani ojca to już dla mnie typowe. Wzięłam klucze ze stołu, a później poszłam do holu założyć buty i zabrać torbę. Kiedy byłam już gotowa otworzyłam drzwi, a za nimi stał Niall usiłujący w nie zapukać. Uśmiechnęłam się na jego widok, a później przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował.
- Ja przyjeżdżam spędzić czas z moją dziewczyną, a ty wychodzisz?
- Uh muszę kupić jakieś prezenty na święta, wybierałam się do miasta.
- Potrzebujesz podwózki?
- Jeśli mogę.
Uśmiechnęłam się słodko w jego stronę, a później złapał mnie za rękę i kierowaliśmy się w stronę samochodu. Kiedy byłam już wystarczająco blisko mogłam dostrzec małą blond główkę siedzącą w tylnej części samochodu. Kiedy tylko Theo mnie zobaczył zaczął do mnie machać i radośnie piszczeć.
- A więc to tak. - skrzyżowałam ręce będąc już przed samochodem i spojrzałam wymownie na Nialla, który starał się ukryć uśmiech. - Przyjechałeś bo potrzebujesz pomocy frajerze.
- Wiesz dokładnie, że nie umiem się sam na sam obchodzić z dziećmi.
- No tak, bo one są takie małe i straszne i mogą zrobić ci krzywdę.
- Pomożesz? Tylko trzy godzinki.
Pokiwałam głową a później wsiadłam do tyłu, tuż obok chłopca żeby jakoś go zająć zanim dojedziemy do centrum.
- A wies ze Niall obiecał mi kupić Batmana?! - zapytał mnie Theo kiedy już ruszyliśmy.
- Oh poważnie? - spojrzałam na niego udając zdziwioną, ale tak naprawdę nie mogłam powstrzymać śmiechu bo wiedziałam, że Niall obieca mu wszystko byle by miał spokój przez trzy najbliższe godziny, a taka głupia zabawka zajmie chłopca choć na chwilę.
- Taaaak. I taka pelelyne dla mnie i czarną maskę! - krzyczał pokazując na swoją twarz,a ja mogłam zobaczyć w lusterku jak Niall wywraca oczami.
Dojechaliśmy pod centrum handlowe po jakiś dwudziestu minutach, a kiedy tylko wysiedliśmy Theo chciał żebym wzięła go za rękę. Skończyło się na tym, że trzymał moje dwa palce bo jego rączki są naprawdę malutkie. Niall udawał zazdrosnego, dlatego moją drugą rękę splotłam z jego i szliśmy jak jakaś rodzinka. Theo ciągle chciał wchodzić do jakiś sklepów, ale kiedy Niall nie chciał się zgodzić po prostu stał przed szybą i przyciskał do niej twarz.
- Kciałem ten lizak.
- Theo ten lizak jest większy od ciebie na Boga! - odezwał się Niall, stojąc tuż za chłopcem.
- Jus nigdy nie chciałbym żadnych słodycy.
Zrobił taką smutną buźkę, że miałam ochotę wejść do tego sklepu i po prostu kupić mu to co chce.
- Jesteś małym kłamcą.
- Psysięgam.
Odwrócił się do nas, po czym ponownie przycisnął swoją małą buźkę do szyby i ułożył swoje dłonie obok głowy. Ścisnęłam mocniej dłoń Nialla, a później spojrzałam na niego zagryzając wargę. Kręcił głową, więc bezgłośnie wypowiedziałam 'proszę', a wtedy Horan przewrócił oczami i zaczął wchodzić do sklepu.
- Zadowoleni?
Zwrócił się do nas kiedy szliśmy za nim trzymając się za ręce, a raczej za palce. Kiedy Niall stał przy kasie i płacił ekspedientce za lizaka, Theo stanął za mną i owinął swoje rączki wokół mojego uda. Strasznie mnie to gilgotało, ale starałam się opanować śmiech bo mój chłopak właśnie kierował się w naszą stronę.
- Trzymaj. - Przykucnął przede mną i wyciągnął w stronę blondynka ogromnego lizaka. Ten widząc swój prezent podbiegł do Nialla i dosłownie się na niego rzucił, całując każdy skrawek jego policzka.
- Najlepsy! Jesteś najlepsy! Najlepsy wujek pod słońćem!
To jest chyba najsłodsza rzecz na świecie przysięgam. Kiedy Theo był zajęty rozpakowywaniem swojego prezentu, Niall podał mi coś w reklamówce, a kiedy do niej zajrzałam okazało się, że są to kwaśne żelki które kocham. Zapiszczałam zapominając, że jesteśmy w centrum handlowym, a później pocałowałam jego policzek.
- Najlepsy, najlepsy chłopak pod słońćem. - udawałam głos Theo kiedy dziękowałam mu za moje smakołyki.
Zaczęliśmy właściwie chodzić po sklepach bo w końcu przyjechaliśmy po prezenty na święta. Łatwo znalazłam drobiazgi dla Rose i Jenny, ale Jason jak zwykle był moim największym problemem. Nigdy nie byłam pewna czy to co kupię przypadnie do jego specyficznego gustu, ale zazwyczaj mi się to udawało. Weszliśmy do jednego ze sklepów z ubraniami bo zobaczyłam cudowną bordową spódniczkę, która była w zestawie z beżowym swetrem i tak bardzo chciałam ją przymierzyć, że nie słuchałam nawet marudzenia Nialla. Wzięłam mój rozmiar z wieszaka, a następnie poszłam do przymierzalni. Za mną jak na skazanie szedł Niall trzymając na rękach Theo, a kiedy zniknęłam za drzwiami przymierzalni usłyszałam jak siadają na fotelach. Chwilę mi zajęło przebranie się, ale kiedy przejrzałam się w lustrze byłam pewna, że kupię ten zestaw na świąteczną kolację. Wyszłam pokazać się Niallowi, ale jego już nie było w przymierzalni. Na fotelu siedział tylko Theo liżąc swojego ogromnego lizaka. Był nim tak zajęty, że nawet ie zauważył, że wyszłam i przeglądałam się w dużym lustrze.
- Gdzie jest Niall?
- Jesteś najładna.
Rozbawiły mnie jego słowa, dlatego zaśmiałam się przymrużając oczy, po czym obracając się w jego stronę dodałam.
- Dziękuję mały dżentelmenie. Ale pytałam gdzie jest Niall?
- Powiedział, że mam nie iść stąd a on wlóci za chwilę.
Rozejrzałam się po sklepie, ale nigdzie go nie było. Kiedy starałam się znaleźć Horana, zobaczyłam, że w rogu sklepu jest dopasowany strój dla chłopaka, do tego co mam na sobie. Moje oczy zaczęły pewnie błyszczeć, a moja twarz wyglądała co najmniej jakbym się upaliła czegoś, ale tak bardzo chciałam, żeby Niall to chociaż przymierzył.
- Cokolwiek sobie wymyśliłaś zapomnij o tym. Widzę wyraz twojej twarzy i to nigdy nic dobrego dla mnie nie wróży. - Niall wyszedł tak nagle, sama nie wiem skąd i stanął naprzeciwko mnie.
- Dlaczego zaraz tak myślisz pfff? - założyłam ręce na piersiach, a później wywracając oczami spojrzałam w bok na siedzącego nieopodal nas Theo.
- Ponieważ dobrze cię znam. - Złapał dłońmi moja twarz i obrócił ją tak, żebym mogła na niego patrzeć. - A teraz zapytaj mnie.
- Zapytać cię o co?
- O to co chciałaś.
- Znaczy... Hmmm... -Wskazałam pacem na coś za nim, a on w zdezorientowaniu obrócił się, a później strzelił mi zdziwione spojrzenie ze ściągniętymi brwiami.
- Co? Że to ubranie?
Zaczęłam się szeroko uśmiechać i bezgłośnie wypowiedziałam w jego kierunku 'Taaaak' marszcząc przy tym nos i zasłaniając oczy.
- Wyglądasz teraz jak emoji małpki.
- Przymierzysz?
Pokiwał mi głową na 'nie' i wykrzywił swoją twarz w grymasie, więc weszłam do przymierzalni wydymając wargi żeby ubrać się w moje rzeczy. Kiedy ściągnęłam spódnicę Niall wszedł do środka na co pisnęłam bo myślałam, że to jakaś przypadkowa obca osoba. Patrzyłam w jego odbicie w lustrze kiedy zagryzał wargę, a swoją lewą dłonią przejechał po moim nagim udzie. Jak się okazało kiedy weszłam do przymierzalni, Niall poszedł zabrać swój rozmiar ubrań. Dałam mu czas na przebranie, wyglądając co jakiś czas czy Theo nadal siedzi na fotelu i zajada się swoim lizakiem, a kiedy Niall już się przebrał i na niego spojrzałam, trochę jakby nie mogłam później oderwać od niego wzroku . Kurewsko dobrze w tym wygląda. Stanęłam obok niego i zrobiłam nam zdjęcie bo wiem, że taka sytuacja pewnie więcej się już nie powtórzy.
- Abiiii jest ślicna w tym ubraniu.
- A ja to co? - zapytał Niall schylając się, żeby chłopiec mógł na niego spojrzeć.
- Nie, ty nie.
Parsknęłam śmiechem kiedy Horan wstał oburzony i pokazał małemu język, a on nie przejmując się niczym zajadał się dalej swoim lizakiem. Niall zdecydował w końcu, że kupi sobie co przymierzał przez co wręcz płonęłam z zachwytu na samą myśl, że będziemy mieli dopasowane ubrania, ale starałam się to jakoś przed nim ukryć. Theo był już marudny bo chciało mu się spać, ale ja jeszcze nie miałam prezentu dla Nialla. Patrząc jednak jak chłopiec ziewa co chwilę postanowiłam, że mam jeszcze trochę czasu na kupno prezentu dla mojego chłopaka i wróciliśmy do domu.
- Ale ja poważnie nie mam pojęcia co mogłabym mu kupić. - westchnęłam rozmawiając na skype z moimi przyjaciółmi, kilka godzin po powrocie do domu.
- Ubierz się w seksowną bieliznę, owiń się wstążką i oddaj mu się w całości. - kiedy Jason skończył mówić, nie mogłam przestać się śmiać patrząc na Rose, która wywracała oczami w każdą możliwą stronę.
- Jason ma rację. - odezwała się Jenna, a ja wraz z Rose strzeliłyśmy minę 'ty tak na poważnie?'.
- Nie zrobię tego.
- Więc nie kupisz mu nic innego co mogłoby mu się spodobać.
- Uh jakby, że co?
- Jakby mówię, że najlepszym prezentem dla niego będziesz ty a nie jakieś pierdoły, które dosłownie sam sobie może kupić, za pieniądze na których śpi cała jego pieprzona rodzina.
- Jason przestań się bulwersować. - zaczęła śmiać się z niego Jenna i zaraz po tym opuściła naszą grupę, bo umówiła się z Liamem.
- Kup mu coś, co będzie mu o tobie przypominało.
- Tylko niby co?
- Widziałam kiedyś takie nieśmiertelniki na mieście i wydaje mi się, że pasowałyby do niego. Możemy tam obie jutro jechać?
- Uhhhh okay dziękuję.
Nawet nie zauważyłam kiedy Jason napisał, że idzie ubierać choinkę i po prostu sobie poszedł zostawiając mnie samą z Rose. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a później moja przyjaciółka musiała iść pomóc swojej mamie przygotowywać jakieś ciastka. Zaczęłam więc pakować prezenty bo i tak nie miałam nic innego do roboty. Liczyłam, że Niall mi w tym pomoże ale napisał, że pojechał do swojego brata i nie wie dokładnie o, której wróci. Po 19 zaczęłam się szykować bo Jason zaproponował wyjście do klubu z czego nie byłam zbytnio zadowolona, ale nie mogłam odmówić bo czułam, że wyciągnęliby mnie siłą z domu. Przed 20 byłam już gotowa i czekałam, aż Jenna przyjedzie po mnie z Liamem. Jak zwykle nikogo nie było w domu o tej porze, dlatego nie musiałam się martwić, że będę się musiała tłumaczyć dokąd wychodzę, z kim i kiedy mam zamiar wrócić. Nawet nie sądziłam, że przyjadą punktualnie bo akurat kiedy założyłam na siebie kurtkę usłyszałam jak samochód podjechał pod mój dom i zaczął trąbić. Zamknęłam za sobą drzwi i pobiegłam do samochodu nie chcąc, żeby musieli czekać zbyt długo.
- Hej Abi. - przywitał się ze mną Payne kiedy tylko wsiadłam do samochodu.
- Cześc Liam, hej Jen.
- Myślę, że nie musiałaś biec Abi, Jason właśnie napisał, że wyszedł spod prysznica. jak zwykle trzeba będzie czekać na tego kutasa! Jest czasem gorszy od niejednej dziewczyny z tymi przygotowaniami.
- Mówisz jakbyś go znała od wczoraj.
- Spokojnie, zaczekamy na niego kochanie.
I dosłownie mój żołądek dostał pierdolca, kiedy zobaczyłam jak Liam przybliża się do niej i składa pocałunek na jej czole. Razem są tak kurewsko uroczy, że chce być świadkową na ich ślubie i matką chrzestną ich dzieci.
Około godziny 20.30 byliśmy w klubie razem z Jasonem, Jade i Rose, którą przywiozła siostra. Klub był niemal pusty, a to pewnie dlatego, że każdy teraz spędza czas z rodziną, a nie imprezując. Zamówiłam piwo z sokiem i zaraz zostałam wyśmiana przez Jasona i Rose, którzy postanowili iść na całość dzisiejszego wieczoru.
- Abi, a tak w ogóle gdzie jest Niall? - zapytał Liam, który dzisiaj jest kierowcą i na jego nieszczęście nie może pić.
- Um musiał jechać do brata.
- To Greg nie zostaje u nich na święta?
- Huh? Znaczy... Nie wiem. - wzruszyłam ramionami, a później upiłam łyk piwa i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno Niall powiedział mi prawdę.
- Powinniśmy pomyśleć o tym co robimy w sylwestra. - powiedział Jason odrywając się na sekundę od swojego drinka.
- Masz jakieś propozycję?
- Niall pewnie jak co roku zorganizuje coś u siebie. - powiedział Liam przytulając mocniej Jen.
- Sprawa rozwiązana, a teraz przepraszam, ale przerwa na fajkę.
Jason wstał od stolika, a zaraz za nim Rose i Jade. Zostałam z Liamem i Jenna, którzy cały czas się obściskiwali i chwilami bałam się, że zaczną się rozbierać tuż przede mną w gronie tych wszystkich ludzi. Jeśli tak samo zachowuję się z Niallem, czas to przerwać bo to wygląda obrzydliwie. A właśnie, co do Nialla to nadal nie miałam od niego żadnej wiadomości, a sprawdzałam telefon dosłownie co minutę i chwilami bałam się, że coś mu się stało. Poczułam, że naprawdę muszę iść do łazienki więc powiedziałam im, że zaraz wrócę, ale czuję, że nawet nie zauważyli kiedy wstałam bo byli za bardzo zajęci sobą. Poważnie myślałam, że zesikam się przed tą łazienką bo kolejka była masakryczna, ale jak później się okazało nie musiałam wcale tak długo czekać. Kiedy już wracałam do stolika wydawało mi się, że usłyszałam śmiech Nialla, co jest niedorzeczne bo go tutaj przecież nie może być. Postanowiłam iść dalej, ale po raz kolejny usłyszałam ten śmiech i kiedy obróciłam się w prawą stronę zobaczyłam w kącie siedzącego tyłem blondyna w szarej bluzie, a przed nim bardzo ładną blondynkę. Moje serce zaczęło bić mocniej bo cholernie się bałam, że to Niall, ale przecież nie miałam pewności dopóki nie zobaczyłam twarzy. Wahałam się czy podejść bliżej, ale w końcu to zrobiłam i kiedy byłam tuż za jego plecami i słyszałam jego głos miałam pewność. To Niall. Oboje śmiali się i chichotali nawzajem z siebie, ale kiedy zaczął gładzić jej policzek dłonią i założył jej włosy za ucho coś we mnie pękło.
- A więc jesteś u Grega huh?
Mój głos łamał się z każdym kolejnym słowem, a on odwrócił się w moją stronę i natychmiast wstał. Spojrzał najpierw na tą blondynkę, która była równie zaskoczona jak i on, a później przeniósł swój wzrok na mnie.
- Co ty tutaj robisz? Śledzisz mnie?
- Nie, nie muszę bo ci ufałam.- obróciłam głowę w bok i zagryzłam wargę, unosząc swój wzrok ku górze by się tylko nie rozpłakać. - Ale jak widzę byłam głupia.
- Abi...
- Miłej randki życzę.
Podbiegłam do stolika i zabrałam swój płaszcz, po czym szybko wyszłam z klubu. Łzy same spływały po policzkach, a w gardle czułam wręcz saharę. Paliło mnie w żołądku, a moje serce bolało jakby ktoś kroił je na miliony kawałków. Nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że Niall może mnie zdradzić, nigdy nawet przez chwilę w mojej głowie nie pojawił się taki pomysł. Bo cholera... Jemu jako jedynemu chłopakowi postanowiłam w pełni zaufać i jak widać to był błąd. Trzymałam w rękach telefon, ale nie mogłam opanować moich trzęsących się dłoni. Chciałam znaleźć numer na taksówkę, ale to nie było takie proste bo zaczął padać śnieg,a do tego moje łzy kapały na wyświetlacz telefonu przeszkadzając mi w znalezieniu numeru.
- Abi! - usłyszałam za sobą głos Nialla, ale nie odwracałam się bo chciałam jak najszybciej uciec z tego miejsca. Poczułam jak łapie mnie za ramię, ale zaczęłam się szarpać.
- Nie dotykaj mnie Niall!
- Daj mi wyjaśnić.
- Nie musisz niczego mi wyjaśniać, wszystko jest dla mnie jasne po tym co widziałam!
- Co do cholery widziałaś?!
- Myślisz, że jestem ślepa? Widzę, że jest o wiele ode mnie ładniejsza i ci się nie dziwię, ale czemu kłamałeś Niall... Czemu kłamałeś?! - zacisnęłam powieki bo było mi tak cholernie zimno, miałam policzki całe mokre od łez i nie mogłam poradzić sobie z całą tą sytuacją. Nie mogłam uwierzyć, że Niall poza mną umawiał się z kimś innym.
- Daj mi dojść do słowa!
- Nie! Zostaw! - szarpałam się, bo chciał mnie przytulić, a teraz jego dotyk mnie wręcz parzył. Nie chciałam jego bliskości, nie chciałam patrzeć mu nawet w oczy. - Mówiłeś, że usłyszę od ciebie najgorszą prawdę, ale że mnie nie okłamiesz i co?! Jesteś pozbawionym uczuć skurwielem, którego jedynym celem w życiu jest ranienie innych! Sprawia ci radość patrząc jak teraz wyglądam hmm?! Wiesz jak się teraz czuję? Jak śmieć, jak niczego nie warta szmata, która dała się zwieść twoim czułym słówkom. Po prostu nic nie warte gówno pełne wad, którego nikt nie jest w stanie pokochać.
Puścił mnie i włożył ręce we włosy nerwowo je pocierając. Był w samej bluzie więc pewnie było mu cholernie zimno i miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, że nie myśli, ale byłam tak zła, tak bardzo zraniona, że chciałam tylko wrócić do domu i zasnąć na wieki. Zobaczyłam, że na parkingu obok klubu stoją taksówki, dlatego zrezygnowałam z szukania numeru i pobiegłam w tamtą stronę. Niall nawet nie próbował mnie gonić i myślę, że już na dobre ze mnie zrezygnował.
Całą drogę w samochodzie płakałam patrząc na jego zdjęcie. Nie dochodziło jeszcze do mnie chyba do końca to co się stało, nie byłam w stanie zrozumieć tego co zrobił Niall. Najgorsze było to, że kochałam go jak głupia, a on nigdy nie powiedział mi tego bo nic do mnie nie czuł. Byłam dla niego kolejną zabawką, kolejną laską do kolekcji, którą chciał zaliczyć, ale cieszę się, że mu na to nie pozwoliłam. Tym zachowałam resztki swojej godności. Nawet nie wiem kiedy byłam już pod domem i kiedy tylko zapłaciłam taksówkarzowi pobiegłam ile sił w nogach do domu. Rzuciłam płaszcz i buty na podłogę, a później jak najszybciej chciałam się znaleźć w moim pokoju. Weszłam do łazienki i zamknęłam się w prysznicu, a później puściłam wodę żeby dać upływ swoim emocjom. Nie był to dobry pomysł, ale kiedy tylko moje ubrania przemiękły od zimnej wody moja cała skóra pokryła się gęsią skórką i w pewniej chwili myślałam tylko o tym, że jest mi kurewsko zimno. Oczy zaczęły mnie piec bo mój tusz spływał nie tylko po policzkach, ale także przez wodę dostał mi się w dużej mierze do oczu. Chciałam zakręcić wodę, ale z zamkniętymi oczami przez przypadek zrzuciłam z mojej półki maszynkę do golenia, która jak na złość zacięła mój nadgarstek.
- Kurwa.
Kiedy w końcu udało mi się zakręcić wodę osunęłam się po ścianie i podkuliłam nogi opierając brodę o kolana. Dopiero wtedy zobaczyłam jak bardzo krwawię i na początku starałam się to tamować bo bolało, ale po jakimś czasie widziałam tylko krew. Jestem idiotką i nigdy sobie tego nie wybaczę, ale chciałam żeby mnie bolało, chciałam żeby bolało bardziej niż to co zrobił mi Niall. Wzięłam żyletkę, która wcześniej spadła i przyłożyłam ją do mojego nadgarstka. Przez chwilę czułam jaka jest zimna, ale zamknęłam oczy i przejechałam nią na całej długości nadgarstka. Nie tylko raz, ale i drugi i trzeci, ale kiedy moja pompa zaczęła piszczeć zdałam sobie sprawę, że ją zalałam. Wyszłam z prysznica i wyciągnęłam pompę, po czym zaczęłam szukać suszarki żeby ją jak najszybciej wysuszyć. Krople krwi kapały ciągle z mojego nadgarstka na płytki, ale jakoś bardzo w tamtej chwili mnie to nie przejmowało. Znalazłam w końcu suszarkę i zaczęłam suszyć przemoczoną pompę, która po kilku minutach całkowicie się wyłączyła.
- Zajebiście! Jeszcze tego brakowało.
Owinęłam rękę papierem toaletowym, a później zaczęłam szukać po szafkach mojej starej pompy bo wiedziałam, że zaraz może się źle to dla mnie skończyć, a nie chce się kłóć zastrzykami po brzuchu codziennie. W końcu znalazłam ją w pokoju i szybko podmieniłam zepsute urządzenie. Papier cały przemiękł krwią, dlatego znalazłam jakiś bandaż w apteczce i opatrzyłam swoją ranę. Pomimo, że nadal uważam, że to co zrobiłam było głupie to pomogło mi zapomnieć na chwilę o sprawie z Niallem, a teraz bardziej bolały mnie świeże rany, żeby myśleć o czymś innym. Zmyłam makijaż, którego resztki zasychały powoli na moich policzkach i położyłam się spać, ale sen nie przyszedł tak szybko jak chciałam.
Nie rozmawiałam z nikim, nie wspominając o już o Niallu od kilku dni, a najgorsze jest to, że on nawet nie próbował nawiązać ze mną żadnego kontaktu. Dzisiaj gwiazdka, przyjeżdża babcia numer dwa, a jak się okazało dziadkowie ze strony mamy nie mogli przyjechać wcześniej, dlatego też pojawią się dopiero dzisiaj. Dziwnie wcześnie tata przywiózł choinkę, dlatego miałam jakieś zajęcie przez praktycznie połowę dnia. Nie mogę się pozbierać po tym co się stało i to chyba ogólnie po mnie widać, bo nawet moja matka, osoba która mnie dosłownie nienawidzi pytała czy nie jestem przeziębiona lub coś, bo jakoś dziwnie wyglądam. Ugh, gdyby tylko wiedziała co się ze mną tak naprawdę dzieje przez te kilka pieprzonych dni. Nic się nie zmieniło przez te kilka dni w moim samopoczuciu, jedyne czego mi przybyło to cięcia na nadgarstku. Odkryłam, że dzięki temu wszystko co złe, spływa ze mnie wraz z krwią. Dochodziła 16 dlatego zaraz po tym jak skończyłam ubierać choinkę poszłam do swojego pokoju się przebrać, tylko po to żeby nie słuchać jak moja matka rozmawia z Alice. To jej ciągłe wzdychanie i wychwalanie mojej siostry sprawiało, że jeszcze bardziej chciałam zamknąć się przed całym światem. Pokręciłam włosy, zrobiłam nawet kreski na powiekach, umalowałam usta bordową szminką, żeby pasowała do mojej spódnicy, a później przebrałam się w rzeczy, które kupiłam będąc na zakupach z Niallem. Dobrze, że sweter miał długie rękawki i mógł zakryć moje rany, bo gdyby babcia je zauważyła... Ughhh. Założyłam też zakolanówki bo wydawało mi się, że w domu nie jest jakoś specjalnie ciepło, a może to dlatego, że jedyne ciepło jakie okazywane jest w moim domu płynie w stronę Alice, a dla mnie nic nie zostaje. Przejrzałam się w lustrze po raz ostatni bo usłyszałam dzwonek do drzwi i mogłam się domyślić, że dziadkowie właśnie przyjechali. Czuję, że jestem w stanie ich oszukać, w końcu wyglądam normalnie, jakby nic się nie wydarzyło. Wyglądam jak przeciętna nastolatka. No właśnie przeciętna... dlatego nie jestem wystarczająco dobra dla Nialla Horana.
- Oh do cholery rusz się Frank, chodzisz jakbyś był niepełnosprawny!
Mimowolnie się uśmiechnęłam, bo kiedy tylko usłyszałam głos mojej babci moje serce troszkę się ociepliło. Zbiegłam szybko po schodach i rzuciłam się w jej ramiona pomimo tego, że była jeszcze w kurtce a jej szalik i czapka były całe w śniegu.
- Deirdre kochanie! - babcia mocno mnie przytuliła i to była jedyna rzecz jakiej ostatnio potrzebowałam. Właśnie tego mi brakowało, bliskości jakiejś bliskiej mi osoby.
- O dziadku jak zwykle się zapomina, a w końcu to on taszczy te wszystkie, ważące ponad tonę prezenty, które twoja babcia kupiła.
- O ile mi wiadomo to święty Mikołaj był facetem, więc z jakiej parady ja mam to wszystko nosić?
Odezwała się babcia, odwracając się do mojego dziadka, ale nie puszczając mnie ze swoich objęć.
- Może z takiej, że dostanę przepukliny na kręgosłupie i już nigdy nie dostaniesz śniadania do łóżka?
Słyszałam jak moja babcia wzdycha, po czym rozluźniła uścisk i poszła do dziadka zabierając od niego kilka toreb. Zaniosła je od razu pod choinkę, a później wróciła żeby zdjąć z siebie kurtkę. Stałam na środku salonu patrząc na moich dziadków, aż w końcu oboje podeszli do mnie i razem się przytuliliśmy. Dziadek jednak tłumacząc się tragiczną pogodą i zmęczeniem poszedł do kuchni zrobić grzańca, a ja usiadłam z babcią przy kominku.
- Jesteś jakaś smutna Abigail.
Wymusiłam uśmiech, ale starałam się nie patrzeć jej dość długo w oczy bo doskonale wiedziałam, że to mnie zgubi i nie będę w stanie jej kłamać.
- Huh? Wydaje ci się babciu.
- Wiesz tym swoim sztucznym uśmiechem możesz oszukać wszystkich wokół, ale nie osobę, która zna cię na wylot i która myła ci tyłek kiedy byłaś mała i załatwiałaś się w pieluchę.
- Babciuuuu.
- Powiedz mi co się stało. Znowu twoja wyrodna matka dała ci popalić? - pokręciłam głową, a później przybliżyłam się do niej żeby móc się w nią wtulić. - Alice? Ojciec?
- Nie.
- Więc Niall racja?
- Mhm.
- Co on ci zrobił kruszyno? Zaraz po kolacji pojadę go wykastrować tępym nożem.
Pomimo tego, że byłam cholernie smutna moja babcia nawet w najgorszej sytuacji potrafiła ze wszystkiego sobie żartować.
- Nic tylko... Znaczy. Ja go nawet rozumiem...
- Jaśniej słoneczko, nie obroniłam jeszcze doktoratu z jasnowidztwa dlatego nie wiem o co ci chodzi.
- Był ze mną, ale umawiał się też z inną dziewczyną.
- Czy ten kutas ma coś mózgu?!
- Babciu ja go rozumiem. Nawet dla własnej matki jestem nie wystarczająco dobra, więc jak miałabym być dla niego? Jestem taka głupia, że w ogóle mogłam myśleć, że mogę być dla niego ważna.
- Oh przysięgam na Boga, że kiedy tylko spotkam tego chłopaka powiem mu do słuchu.
- Nie spotkasz babciu. Kilka dni temu dał sobie ze mną spokój... A nawet nie musiał, bo nigdy mu na mnie nie zależało.
Nie sądziłam, że te słowa wypowiadane na głos tak bardzo mnie zabolą. To chyba dlatego, że po raz pierwszy od tego zdarzenia mówiłam to komuś innemu, a nie tylko sobie we własnych myślach. Musiałam wstać i się ogarnąć, bo przyjechała moja druga babcia i znów musiałam udawać, że wszystko ze mną w porządku.
- Hej babciu.
- Witaj Abi. Kochanie jak ty schudłaś! Czy ty w ogóle coś jesz?
Usłyszałam jak moja druga babcia mówi pod nosem 'je, ale nie tyle co ty gruby pasztecie' i sztucznie się do niej uśmiecha. Doskonale wiedziałam, że babcia Beatrice nic nie usłyszała, dlatego przytuliłam się do niej i pomogłam zdjąć płaszcz. Potem wszystkie razem poszłyśmy do jadalni, gdzie siedziała już moja matka, Alice i dziadek. Beatrice przywitała się z nimi, a później wszyscy usiedliśmy przy stole czekając już tylko na ojca, który miał jakąś ważną rozmowę z pracy. Wrócił jednak szybko i mogliśmy zacząć kolację. Jak zwykle Alice była pępkiem świata i wokół jej osoby kręciły się rozmowy dzisiejszego wieczoru. Nie byłam nawet zdziwiona, ani jakoś specjalnie zła bo to było już dla mnie tak typowe. Co jakiś czas jednak zerkałam na babcię, która przez całą kolację starała się co jakiś czas łapać moją dłoń i lekko ją ściskać dając mi przy tym otuchy. Kochałam wręcz kiedy co jakiś czas wplatała jakieś niepotrzebne żarty, albo sprowadzała moją matkę na ziemię, kiedy wywyższała Alice jakby co najmniej była jakąś błogosławioną dziewicą. Dziadek też nie był gorszy, bo kiedy tylko babcia kopała go pod stołem również starał się powiedzieć coś co da mojej matce do myślenia. Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi było już grubo po 20, dlatego pomyślałam, że to któreś z moich przyjaciół. Tak już mieliśmy w zwyczaju, że po świątecznej kolacji przychodzili do mnie po to żebyśmy mogli wymienić się prezentami. Wstałam więc od stołu przepraszając wszystkich i poszłam zobaczyć kto pierwszy postanowił dzisiaj przyjść do mojego domu. Otworzyłam drzwi i myślałam, że umrę kiedy zobaczyłam za nimi Nialla. Zaczęłam je zamykać, ale podstawił pod nie nogę, tak że nie byłam w stanie w żaden sposób ich zamknąć.
- Abi daj mi minutę!
- Nie Niall! Nie chce cię widzieć!
- Minutę... I jeśli nie będziesz chciała, już nigdy nie pojawię się w twoim życiu.
Z jednej strony chciałam wiedzieć dlaczego mi to zrobił, ale z drugiej byłam świadoma jak bardzo będzie mnie to bolało. Postanowiłam jednak, że dam mu mówić chociaż wiedziałam, że prawdopodobnie zrani mnie to jeszcze bardziej. Otworzyłam więc przed nim drzwi, ale patrzyłam na moje stopy bo byłam pewna, że kiedy tylko spojrzę mu w oczy rozpłaczę się niczym małe dziecko.
- Możesz iść ze mną do samochodu?
- Chcesz tracić czas po to żeby iść do samochodu i rozmawiać przez kilkadziesiąt sekund?! - fuknęłam kręcąc przed nim głową. - To nie ma sensu Niall, po prostu sobie idź.
- Nie Abi. Proszę...
Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz, po czym szybko szłam za nim bo było naprawdę pierońsko zimno dzisiejszego wieczorku. Wsiadłam do jego auta, a on bezczelnie włączył radio i po prostu siedział patrząc się przed siebie.
- Nie chce ci psuć chwili, ale zostało ci jakby kilkadziesiąt sekund.
- Możesz zaczekać na tą jebaną transmisję?
Początkowo spojrzałam na niego zdziwiona, ale szybko odwróciłam wzrok i patrzyłam w okno mojego domu, w którym zobaczyłam moją babcię z założonymi rękami. Wiedziałam, że ma ochotę wybiec na zewnątrz i nawrzucać Niallowi za to co zrobił, ale pokazałam jej uniesiony kciuk na znak, że jest okay. Niall podgłosił radio i mogłam usłyszeć Eda Sheerana.
- I tak właśnie się stało, że siedziałem sobie w studio i próbowałem chyba setny raz napisać jeden wers do mojej piosenki, kiedy do pokoju wbiegła siostra mojej menadżerki krzycząc, że ma dla mnie coś niesamowitego co powinienem zaśpiewać. Początkowo myślałem, że to jakieś gówno bo jeśli mam być szczery Liliana nie ma dobrego gustu i jej teksty ranią moje uszy.
Niall zaczął chichotać, a ja na chwilę się zapomniałam i również zaczęłam się po cichu śmiać ze słów Eda.
- Po przeczytaniu tekstu po raz pierwszy pomyślałem 'Wow cholera! Niesamowity tekst!', ale zaraz po tym jak obejrzałem filmik z nagrania z jakiegoś konkursu uzależniłem się od tej piosenki. Muzyka, tekst i głosy dwóch dziewczyn sprawiły, że śpiewałem ją wszędzie w przeciągu ostatnich dwóch dni. Moje koty nawet ode mnie uciekały.
Znów się zaśmiałam, ale nadal byłam zaszokowana całą tą sytuacją i tym, że Niall milczy.
- Tak więc jeszcze raz chce podziękować Niallowi, który podrzucił ten kawałek Lilianie, a jeszcze bardziej chce podziękować, a nawet pogratulować Abigail, która jest autorką tego tekstu.
Moje usta uchyliły się na moment, a serce zaczęło walić jakby uderzył we mnie piorun.
Kurwa to nie może być prawda.
- Jeśli myślisz, że to sprawi, że ci wybaczę Niall...
- Słuchaj po prostu.
- Jeszcze nigdy nie grałem czegokolwiek czego sam nie napisałem, ale świadomość, że taki talent się marnuje w jakiejś podrzędnej szkole sprawiła, że nagrałem tę piosenkę w studio bo miałem na to pozwolenie. Dlatego właśnie przed państwem 'Stay with me'.
*piosenka śpiewana przez Eda https://www.youtube.com/watch?v=48qwvBkpw1g*
Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki mojej piosenki, myślałam że umrę w tym samochodzie. Zatkałam dłonią moje usta bo bałam się, że zacznę krzyczeć lub piszczeć z zachwytu, a później spojrzałam na Nialla, który miał zamiar coś powiedzieć.
- Nie spotykałem się z nią, nie ma nikogo oprócz ciebie. Rozumiesz?
- Ale... Byłeś z nią... I wyglądaliście...
- Poszedłem z nią do tego pieprzonego klubu tylko po to żeby dać jej płytę z nagraniem.
- Musiałeś ją dotykać i patrzeć tak na nią... - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, a wtedy Niall chwycił moją twarz w swoje dłonie i kciukami ocierał każdą kolejną łzę.
- Udawałem, że mnie interesuje po to tylko żeby ją wzięła... Nawet nie wiesz jak źle się z tym czułem bo wiedziałem, że robię coś o czym nie wiesz. I pomimo, że dla mnie to nic nie znaczyło i robiłem to tylko żeby Ed dostał twoją piosenkę, to będąc tam czułem jakbym cię zdradzał...
- Myślałam, że mnie zdradzasz, że znalazłeś kogoś lepszego...
- Kogoś lepszego od ciebie?
- Każdy jest lepszy ode mnie.
Zamknęłam oczy bo tak właśnie się czułam, jak nic nie warty śmieć, którego nawet własna matka nie jest w stanie pokochać. Poczułam jego usta na moim czole, dlatego chwilę później otworzyłam oczy by móc spojrzeć na Nialla.
- Nikt. - pocałował mój policzek, ale nie wiedziałam dokąd zmierza.
- Nie. - tym razem pocałował czubek mojego nosa.
- Jest. - jego usta powędrowały w zagłębienie mojej szyi.
- Lepszy. - skrawek ucha był kolejnym miejscem, na którym Niall złożył pocałunek.
- Od. - czoło też dostało buziaka.
- Ciebie. - skończył łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, a ja sama nie mogłam uwierzyć jak mój nastrój tak szybko mógł się zmienić. Cieszyło mnie chyba to, że Niall tak naprawdę nie miał nikogo innego poza mną i że ta dziewczyna była mu potrzebna do tego żeby mógł przekazać moją piosenkę Edowi.
- Tak w ogóle skąd wiedziałeś o tej dziewczynie i jak ją znalazłeś...
- Wiesz gdybyś zapomniała to mój ojciec pracuje dla najbardziej plotkarskiego wydawnictwa w całej Anglii, także ma swoje kontakty, a pech chciał, że menadżerka Eda ma naprawdę głupią siostrę...
- Nie wierzę, że to zrobiłeś.
- Czego się nie robi dla osoby którą się... - zamilkł i pogłaskał mój policzek. - Z którą się jest.
- Ugh nawet nie wiesz jak bardzo cię nienawidzę.
- Kochasz mnie.
- Kocham i to jest najgorsze, bo ostatnie dni w moim życiu to był jakiś pieprzony żart! Nigdy więcej nie chce się tak czuć!
- Nie będziesz musiała. - pochylił się nade mną, a później otworzył schowek i wyciągnął z niego małe różowe pudełeczko. - Mam jeszcze coś dla ciebie.
- Uggh cholera.
- Co?
- Ja nic ci nie kupiłam bo...
- Nie ważne. Jedyne co chce to żebyś przestała być na mnie zła i...
- Nie byłam zła, ja byłam wściekła, załamana, cholernie zraniona...
- Przepraszam?
Zrobił minę szczeniaczka i to jest po raz pierwszy kiedy go takiego widzę. Zaśmiałam się na ten widok, a kiedy wyciągnął w moją stronę pudełeczko, zabrałam je od niego po czym szybko otworzyłam.
- Podziękuj Rose też tak troszkę, bo podsunęła mi pomysł.
W środku był nieśmiertelnik z napisem "You carry a piece of my heart", od którego był odłączany mały kawałek puzzla z moim imieniem, który był bransoletką. Moje serce zaczęło walić jak szalone kiedy Niall założył swoją część na szyję, a później wyciągnął bransoletkę i chwycił moją prawą rękę żeby założyć mi bransoletkę. Dopiero kiedy podwinął mój rękawek zdałam sobie sprawę, że właśnie na tej ręce miałam cięcia, ale on zdążył podwinąć mój rękawek od swetra i zobaczyć czerwone ślady. Szybko zabrałam rękę z jego uchwytu, a on zmarszczył brwi i posłał mi smutne spojrzenie.
- Pokaż mi swoje blizny.
- Po co? To nic takiego.
- Chce wiedzieć ile razy powinienem być przy tobie, a mnie kurwa nie było.
- Niall...
- Daj mi do kurwy tą rękę.
Nie chciałam go jeszcze bardziej złościć, dlatego wyciągnęłam rękę w jego kierunku, a on zaraz po tym podwinął rękawek mojego swetra. Daje słowo, że pierwszy raz widzę go w takim stanie. Zagryzł wargi i zaczął ciężko oddychać, przez chwilę nawet myślałam, że się rozpłacze. Przejechał kciukiem po moich ranach, a później przyłożył do nich swoje usta.
- Dlaczego?
-Nie chciałam tego.
-A jednak zrobiłaś to. Nie zasługujesz, żeby to robić...
- Pierwsze cięcie było niechcący, maszynka do golenia przez przypadek spadła mi pod prysznicem i rozcięła mi nadgarstek. Po prostu poczułam, że mój ból psychiczny odchodzi gdzieś daleko w niepamięć kiedy się ranię, a później...
- Nigdy więcej kurwa! Słyszysz Abi!?
- Nie krzycz na mnie.
- Przysięgam ci tutaj teraz, że jeśli kiedykolwiek znowu zobaczę na twojej ręce chociaż jeden pieprzony ślad, zrobię sobie dziesięć takich samych. Rozumiesz?
Pokiwałam głową, a później wysiedliśmy z samochodu. Stałam czekając, aż do mnie podejdzie, a kiedy już to zrobił pocałował mnie z takim uczuciem jak jeszcze nigdy dotąd. Prószył maleńki śnieg, a niebo było pełne gwiazd i... Cholera scena jak z filmu, szkoda tylko, że ma takich marnych aktorów.
- Obiecasz mi coś?
- Co?
Popatrzył na niebo, a później wzrokiem wrócił na moją twarz.
- Obiecaj mi, że nawet jak będziemy daleko od siebie, kiedy będziemy za sobą tęsknić to będziemy patrzeć na niebo, na te wszystkie gwiazdy. Bo kurwa nieważne gdzie jesteśmy, gdziekolwiek będziemy niebo zawsze będzie to samo, my zawsze będziemy tacy sami...
- A Ty mi obiecaj, że nie będziemy musieli patrzeć na to niebo będąc osobno... Bo wiem, że jestem beznadziejna i ty możesz mieć każdą...
- Podaj jeden argument, który potwierdzi to co powiedziałaś?
- Własna matka przypomina mi o tym codziennie, starczy?
- Możesz być nikim dla swojej matki, ale cholera... Jesteś dla mnie kimś niesamowicie ważnym skoro stawiam twoje dobro ponad moje i...
- Nigdy tego nie zrozumiem Niall. Nie zrozumiem tego, że jestem dla ciebie tak ważna. Ale rozumiem sam fakt, że nie jesteś w stanie powiedzieć, że mnie kochasz i już ci o tym nie będę przypominała bo...
- Nie musisz mi przypominać. Nie wiem czy sam fakt tego, że się przeze mnie okaleczyłaś, czy może to, że coś mogłoby ci się stać...
- Nic mi nie jest Niall.
- Kocham cię kurwa, muszę cię kochać skoro pomyślałem, że chcę zrobić sobie krzywdę żeby bolało mnie tak samo, a nawet bardziej jak ciebie kiedy to robiłaś.
------------------------------------------
Drugi rozdział, który kompletnie nie trzyma się kupy i jest beznadziejny :(
Przepraszam za błędy jeśli jako takie są, ale czuję, że są na jakieś 100% XD
Chwilami myślę, że powinnam przestać pisać bo wyszłam już z wprawy, albo nie wiem....